121

Latest post of the previous page:

Melfko, może w bardzo małych wydawnictwach tak jest, ale nie sądzę, żeby w dużym wydawnictwie redaktor popędzał drukarnię ;)

Trzeba spytać Michała Nalewskiego...

A jeśli chodzi o standardy przyjmowania propozycji, w zasadzie wszędzie gdzie wysyłałam moje propozycje wydawnicze od razu oczekiwali całości.

Czytałam mnóstwo książek, które wciągały mnie dopiero od 30-50 strony ;) , a jedna rozkręciła się gdzieś w okolicach dwusetnej. Też tak bywa.

Jeszcze jedno (kończąc) - czy selekcję zrobi się dziś, czy za pół roku - wstępna weryfikacja zajmie dokładnie tyle samo czasu, ale gdy dzwoni (pisze) autor, a my szukamy danego pliku w skrzynce, też tracimy czas (niepotrzebnie). Czyż nie?

122
Augusta pisze:Melfko, może w bardzo małych wydawnictwach tak jest, ale nie sądzę, żeby w dużym wydawnictwie redaktor popędzał drukarnię ;)
Moja bliska przyjaciółka pracuje w dużym wydawnictwie. Zdarza jej się dzwonić do drukarni.
A jeśli chodzi o standardy przyjmowania propozycji, w zasadzie wszędzie gdzie wysyłałam moje propozycje wydawnicze od razu oczekiwali całości.
Ja widziałam i całość i 10-30% całości, w zależności od wydawnictwa. Obecnie jak jest, to nie wiem, bo obcenie uważniej śledzę rynek anglojęzyczny.
Augusta pisze:Jeszcze jedno (kończąc) - czy selekcję zrobi się dziś, czy za pół roku - wstępna weryfikacja zajmie dokładnie tyle samo czasu, ale gdy dzwoni (pisze) autor, a my szukamy danego pliku w skrzynce, też tracimy czas (niepotrzebnie). Czyż nie?
Tak, ale za pół roku może być spokojniejszy okres, może dwie osoby nie bedą akurat na urlopie, a jedna na zwolnieniu, nie trzeba będzie w pośpiechu robić składu jakiejś książki, bo tłumacz się spóźnił, albo żonglować premierami, żeby wszystko się pomieściło.
O pisaniu i innych nałogach

123
godai pisze:A nie każdy wydawca ma ludzi, których jedyną robotą jest czytanie całymi dniami propozycji wydawniczych.
Ja bym się właśnie bardzo chętnie najęła do recenzji wewnętrznych, czas i oko mam, ktoś, coś? :P Nigdzie nie widziałam takich ogłoszeń, a przecież to idealna sprawa do załatwienia w ramach outsourcingu.
Czytałam mnóstwo książek, które wciągały mnie dopiero od 30-50 strony ;) , a jedna rozkręciła się gdzieś w okolicach dwusetnej. Też tak bywa.
"Lód" Dukaja rozkręcił się (przynajmniej dla mnie) dopiero po 400 stronie, więc nigdy nie można mówić hop ;) Inna sprawa, że akurat Dukajowi trzeba dawać zawsze duży kredyt zaufania, bo inaczej pewnie nie skończyłoby się żadnego jego tekstu.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

124
Jak oddajesz do serwisu mikser za 200 zł i naprawiają go miesiąc, to nikt się nie dziwi, że cię krew zalewa. Jak oddajesz do wydawnictwa owoc roku czy dwóch lat swej ciężkiej pracy, to przecież normalka, że cię miesiąc w miesiąc zwodzą, że cośtam-owośtam. Tak już ten świat urządzony :wink:

Z tym chceniem całość (której i tak się nie czyta) to faktycznie pewna polska specyfika. Podobnie np. w branży filmowej, gdzie u nas chcą gotowe scenariusze, a na Zachodzie treatmenty.
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis znaleziony w sieci...

125
W Polsce też chcą treatmenty. Przynajmniej niektórzy :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

126
Natalia Szczepkowska pisze:Ja bym się właśnie bardzo chętnie najęła do recenzji wewnętrznych, czas i oko mam, ktoś, coś? :P Nigdzie nie widziałam takich ogłoszeń, a przecież to idealna sprawa do załatwienia w ramach outsourcingu.
Jest na oko pięćdziesiąt stanowisk i zadań ważniejszych niż to. A w każdym razie godniejszych pensji.

127
godai pisze:Jest na oko pięćdziesiąt stanowisk i zadań ważniejszych niż to. A w każdym razie godniejszych pensji.
Serio? Nie wpadłabym na to :P
Wychodzę jednak z założenia, że warto robić w życiu coś, co się lubi. Pensja to sprawa (ważna, ale jednak) drugorzędna. Więc jeszcze raz: mogłabym być recenzentem wewnętrznym, bo sprawiałoby mi to przyjemność. Tymi innymi zadaniami wydawniczymi też się akurat zajmuję zawodowo, więc nie wymyśliłam sobie tego całkiem od czapy.

Inna sprawa: co jest w sumie ważniejsze od decyzji wydania bądź nie wydania tej a nie innej książki? Domyślam się odpowiedzi wydawców, którzy odrzucili np. Rowling.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

129
Natalia Szczepkowska pisze: Inna sprawa: co jest w sumie ważniejsze od decyzji wydania bądź nie wydania tej a nie innej książki? Domyślam się odpowiedzi wydawców, którzy odrzucili np. Rowling.
najważniejsza jest decyzja żeby jakoś to odkręcić i pisanie po nocach miłosnych listów do odrzuconych pisarzy ;)

"kochany Mistrzu, przed kilku laty popełniliśmy w stosunku do Ciebie tragiczną pomyłkę..." ;>

tak dostawałem takie ;>

130
Andrzej Pilipiuk pisze:
Natalia Szczepkowska pisze: Inna sprawa: co jest w sumie ważniejsze od decyzji wydania bądź nie wydania tej a nie innej książki? Domyślam się odpowiedzi wydawców, którzy odrzucili np. Rowling.
najważniejsza jest decyzja żeby jakoś to odkręcić i pisanie po nocach miłosnych listów do odrzuconych pisarzy ;)

"kochany Mistrzu, przed kilku laty popełniliśmy w stosunku do Ciebie tragiczną pomyłkę..." ;>

tak dostawałem takie ;>
Wydrukowałabym (w minimum 3 egzemplarzach), oprawiła w ramki i powiesiła w salonie, sypialni i kuchni. W salonie, żeby każdy widział, w sypialni, żeby od rana mieć dobry humor, a w kuchni, żeby cieszyło oko, gdy jem :)

131
Jedni tacy którzy mnie 8 lat wcześniej wykpili i pogonili próbowali zamówić u mnie trylogię i proponowali zaliczkę wystarczającą na zakup w auta... (I to nie w komisie pod chmurką).

Szczególnie rozczulił mnie list od człowieka który wyleciał z wydawnictwa gdzie pracował i chciał rozkręcić własne lepsze. Utrzymany był w duchu:

"może i kiedyś odrzuciłem twój wiekopomny maszynopis ale zmusili mnie ci głupi i podli ludzie moi szefowie, ale teraz gdy się od nich uwolniłem..." ;>

nie jest to rzecz jasna cytat dosłowny ale dobrze oddaje przesłanie pisma i intencje piszącego.

132
Augusta pisze:
Wydrukowałabym (w minimum 3 egzemplarzach), oprawiła w ramki i powiesiła w salonie, sypialni i kuchni. W salonie, żeby każdy widział, w sypialni, żeby od rana mieć dobry humor, a w kuchni, żeby cieszyło oko, gdy jem :)
Dokładnie :)

134
Też mam paru takich wydawców i autorów (co to jak w powiedzeniu "Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły") w łaskawej pamięci.
Tylko że ja niechrześcijańsko czerpałem z tego przez chwilę sporo satysfakcji, kiedy podpisywałem swoje książki np. na targach, a oni/one chodzili jako zwykli uczestnicy i udawali, że mnie nie widzą albo nagle odkrywali, że jesteśmy przecież kumplami :)

Chyba każde środowisko generuje takich patafianów i takie sytuacje :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

136
A mnie dziwią tacy, którzy na propozycję z gatunki erotyki odpisują tak:

"Chodzi o tematykę. Zainteresowanie maleje, rynek podzielili między siebie Grey i Cross, ciężko się przebić z czymkolwiek innym. Książka napisana sprawnie, nawet bardzo, ale to za mało – nie dalibyśmy rady zrobić z niej Wielkiego Wydarzenia. Autorka talent niewątpliwie ma, to nie ulega wątpliwości – niestety, w tej chwili to nie wystarczy. Gdyby jednak miała Pani ochotę pokazać coś więcej, może z innego obszaru tematycznego, na pewno z zainteresowaniem przeczytam. (...) Niestety (a może stety) podejmując decyzje wydawnicze kieruję się własną oceną sytuacji oraz informacjami z rynku, które otrzymuję od działu handlowego i działu promocji. Dlatego w tej chwili na pewno nie skorzystam z Pani propozycji, ale gdyby coś się miało zmienić, na pewno będę o niej pamiętał. A jeśli nie traktuje Pani pisania wyłącznie jako działalności biznesowej to zachęcam do kolejnych prób na innych polach tematycznych – na pewno warto."

A następnie zaczynają wydawać dokładnie to, na co zainteresowanie maleje :D
Czyli erotykę.
Oczywiście, polskich autorów nie uświadczysz. Boże broń.
;)
Ot. Taka sytuacja...

Może kiedyś będą chcieli mnie "podkupić"...

(nie mam bólu zadku... umowę podpisałam z innym wydawcą, przytaczam jako ciekawostkę)

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”