121

Latest post of the previous page:

Tiki pisze:
Navajero pisze:Jedna książka - przy codziennej pracy - to ok. 6 - 8 miesięcy.
Chodzi o książkę mieszczącą się na 170-190 arkuszach A4 (cz. TMN 12)?
To się liczy w znakach. Chodzi o książkę w granicach 500 - 600 tys. znaków, ze spacjami włącznie.

Maj - to nierealne. Mój rekord to kilkanaście tys. znaków dziennie. IMO więcej się nie da ( jeśli dba się o jakość). Bo poprawki, pewne rzeczy trzeba sprawdzić ( czasem w obszarach obcojęzycznych), człowiek się męczy itp.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

123
Navajero pisze: Mój rekord to kilkanaście tys. znaków dziennie.
twardym trza być a nie miętkim ;>

IMO więcej się nie da ( jeśli dba się o jakość).
bana prowokatorowi ;>
człowiek się męczy itp.
od dawna podejrzewałem że jestem cyborgiem ;>

[ Dodano: Sob 15 Mar, 2014 ]
Romek Pawlak pisze:Andrzeju, Navajero, doprecyzuję, że istnieje trzecia droga: można pisać książki krótsze, np. dla dzieci :P
Chociaż naharować się przy nich trzeba tak samo :)
zastanawiam się nad problemem objętości książek dla dzieci.

dla zupełnych maluchów - zgoda.

ale mnie już w wieku 10-11 letnim kurzało że "Samochodziki" Nienackiego i "Tomki" Szklarskiego nie dość że są skandalicznie cienkie to jeszcze mają za mało tomów...

124
Andrzej Pilipiuk pisze:
Navajero pisze: Mój rekord to kilkanaście tys. znaków dziennie.
twardym trza być a nie miętkim ;>
Bo ja leniwy jestem :) W ogóle nie chcę pracować ( nadawałbym się jak raz na krwiopijcę z klas wyższych), ale życie zmusza :P Niestety rzadko kiedy spotyka się ogłoszenia typu: "Poszukiwany człowiek do pływania w pieniądzach" :D
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

125
Andrzej Pilipiuk pisze:[ Dodano: Sob 15 Mar, 2014 ]
Romek Pawlak pisze:Andrzeju, Navajero, doprecyzuję, że istnieje trzecia droga: można pisać książki krótsze, np. dla dzieci :P
Chociaż naharować się przy nich trzeba tak samo :)
zastanawiam się nad problemem objętości książek dla dzieci.

dla zupełnych maluchów - zgoda.

ale mnie już w wieku 10-11 letnim kurzało że "Samochodziki" Nienackiego i "Tomki" Szklarskiego nie dość że są skandalicznie cienkie to jeszcze mają za mało tomów...
Teraz jest inaczej. Zawsze znajdziesz hardkorowych czytelników, którzy uporają się z pięćsetstronicowym tomiszczem, ale dla większości dwustustronicowa książka uchodzi już za grubą :)

Tak więc jeśli nie piszesz YA dla starszych nastolatków - takich, powiedzmy, 12-13+ - to przy aktualnym typie składu w tym segmencie, 300-350 tysięcy znaków to już dużo :) np. moja "Czapka Holmesa", http://www.akapit-press.com.pl/sklep/dl ... esa-110-30 to 300 tysięcy znaków, a stron wyszło 260. I to wcale nie wyglądających źle :)

Co do cykli, pełna zgoda - tu nawet ten efekt się nasilił, cykle rządzą :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

126
Navajero pisze:
twardym trza być a nie miętkim ;>
Bo ja leniwy jestem :) W ogóle nie chcę pracować
ja zasadniczo też - ale tak ok 2005-tego zakładałem że wypruję z siebie flaki jeszcze 10-15 lat i będzie z górki.

niestety wszedł vat na książki...

W efekcie zarabiam podobnie jak w 2005 choć ilość tytułów prawie podwoiłem...

127
Romek Pawlak pisze: Teraz jest inaczej. Zawsze znajdziesz hardkorowych czytelników, którzy uporają się z pięćsetstronicowym tomiszczem, ale dla większości dwustustronicowa książka uchodzi już za grubą :)
hmmm... Czy to nie jest trochę samosprawdzające się proroctwo?

tak jak ze zbiorami opowiadań z polskiej fantastyki których nie wydawano bo się nie sprzedają a wiemy że się nie sprzedają bo nikt ich nie wydaje...
czapka-holmesa to 300 tysięcy znaków, a stron wyszło 260. I to wcale nie wyglądających źle :)
ok. ciekawe.
Co do cykli, pełna zgoda - tu nawet ten efekt się nasilił, cykle rządzą :)
oj kusisz... ;>

128
Grimzon: Post nie zawiera niczego poza atakami personalnymi. Koniec z dyskusjami pseudo politycznymi
Ostatnio zmieniony sob 15 mar 2014, 13:43 przez Tiki, łącznie zmieniany 2 razy.

130
Chyba nie potrzebnie bo wracaliśmy już do tematu...

*

Dodam jeszcze że każdy powinien popracować w życiu fizycznie - to zmienia optykę. Jak zbudujesz kawałek szosy będziesz inaczej patrzył na nawierzchnię znikającą pod kołami auta.

Poza tym cieszy człowieka zrobienie czegoś "własnemi rencami"

Przede wszystkim - wicie rozumicie - jak ktoś jest z inteligenckiego domu, chodzi do w miarę normalnych szkół to ma kontakt głównie z ludźmi podobnymi sobie i ze zdeklasowaną w wielkomiejską żulią. Czasem warto wyjść poza to środowiska i poznać ludzi z małych miasteczek, ze wsi, takich którzy pokończyli zawodówki ale coś w głowie mają. Nie mam tu na myśli wsioków w dresikach ale takich którzy siedzą na wsi ale wiedzą co to jest książka.

Albo i nie wiedzą. Ale na przykład znają lokalne opowieści i legendy. Ja np. chcę wydać - może jesienią księgę opowieści z Wojsławic - starzy ludzie umierają, przepadają kapitalne historie... I o ludziach którzy kiedyś żyli i banialuki wydumane nad flaszką i lokalne legendy...

Warto otrzeć się chociaż o rzemiosło. Pogadać sobie z zawodowym szewcem czy czy starym ślusarzem narzędziowym.

Można też poszukać wśród krewnych żyjących jeszcze weteranów II wojny światowej. to ostatni moment by poznać detale o których nie piszą w książkach.

Nie zawsze i nie każdy pójdzie pisząc w tym kierunku. Ale taka wiedza może się przydać.

Oczywiście warto też mieć kontakty z naukowcami. Pojechać np. z archeologami na inwentaryzację krypt kościelnych na prowincji...

to wszystko daje oświadczenie - różnorakie.

*

Inna sprawa - dociekliwość. Umiejętność zejścia z wydeptanego szlaku.

Ręka do góry kto był w Krakowie? Dobra - możecie opuścić... A kto z Was był w muzeum farmacji w Krakowie? Uuuuu... no właśnie.

Kto był w Stockholmie? No nieźle... Okręt Wasa i skansen widzieli wszyscy. A Muzeum Nordyckie? (no dobra, wiem, Stockholm ma 80 muzeów... już się nie znęcam...)

*

Podbudowa intelektualna i obserwacyjna książki będzie miała przełożenie na jej jakość a zarazem potencjalną popularność (i poziom zarobków). Przykład?

"Wszystkie stworzenia małe i duże" Jamesa Heriotta. Facet był wiejskim weterynarzem w Szkocji. Przez 40 lat napatrzył się i nasłuchał (oraz nakroił zwierzaków). Zebrał najciekawsze anegdoty spisał siedem tomików. Bardzo pomogła mu ekranizacja - ale serial puszczono u nas dwa razy a popularność książki trwa...

131
Endrju nie mądrz się, bo ty podpiszesz z byle jakim polskim domem mody kontrakt na linie torebek sygnowanych twoim nazwiskiem i jako człek renesansu będziesz cieszył banana. :P A za klasyfikacją społeczną nie jestem bo w czym żul gorszy od pisarza?
tl;dr

Kawa moim bogiem.

132
Majorette pisze:A za klasyfikacją społeczną nie jestem bo w czym żul gorszy od pisarza?
Większość pisarzy jednak ładniej pachnie :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

133
Nie para się ciężką pracą, chyba że głód alkoholowy mocno go przyciśnie. Robi na odpierdziel się, byle szybciej do wina/piwa/wódki/czegokolwiek. Nachodzi Cię w domu o 7:00 rano i nypie o zaliczkę, bo na trzeźwo do roboty nie pójdzie. Przyjdzie do roboty pijany, a naprawdę nikomu nie polecam pomagać pijanemu żulowi w cięciu drewna piłą łańcuchową.

Przeważnie niedouczeni, więc o niczym nie pogadasz. Pasożyty społeczne, bo jako że się nie wyuczyli konkretnego zawodu, siedzą na bezrobociu. Ewentualnie wywalili ich z pracy za picie. Często siedzą u mamusi na garnuszku, a ewentualną synową mamusia raczyła pogonić, bo chciała synusia zatrzymać w domu.

Książkę można o tym napisać.

Kuźwa, nawet taki Jakub Wędrowycz (nie obrażając) syna się dorobił (choć nie mam pojęcia z kim. Andrzeju, opowiadania, co Ci wysłałem nadal nie przeczytałeś :) ), czasem pójdzie i zrobi coś pożytecznego.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

134
Ja też się zastanawiam która go chciała, skoro to antyteza atrakcyjnego faceta. Aleeee! Bądźmy ludziałki renesansu, rozmawiajmy o formach zarobkowych.
tl;dr

Kawa moim bogiem.

135
Czytaliście "Majster Bieda - zakapiorskie Bieszczady" A.Potockiego?

Galeria byłych kryminalistów, rozbitków życiowych, świrów, lasorobów, ludzi którzy totalnie pogubili się w życiu - część z nich miała jakieś ciągotki artystyczne - ale w wielu przypadkach alkohol to wszystko lub prawie wszystko rozpuścił.

Obraz przerażająco ponury... Żuli jako interesujący materiał literacki pozostawmy twórcom nurtu głównego :?

[ Dodano: Nie 16 Mar, 2014 ]
Majorette pisze:Endrju nie mądrz się, bo ty podpiszesz z byle jakim polskim domem mody kontrakt na linie torebek sygnowanych twoim nazwiskiem i jako człek renesansu będziesz cieszył
sprawdzę ;)

136
Możemy wrócić do tematu?
Dyskusja dotyczyła tylko zarobków w odniesieniu do książki drukowanej. A to przecież niejedyne źródło dochodu autora. Z moich obserwacji wynika, że tekst można umieścić (lub przetworzyć) w następujących polach eksploatacji:
1.książka drukowana
2. ebook
3. audiobook
4. adaptacja audiowizualna:
a) serial
b) film fabularny
5. adaptacja teatralna
6.gra komputerowa
7.gra planszowa/karciana
8.słuchowisko


Rynek audiobooków rośnie w ogromnym tempie, rynek gier planszowych niemal równie szybko. Mimo parcianego rynku filmowo - telewizyjnego powstają jednak adaptacje książek (np. Uwikłany Miłoszewskiego).
Sądzę, że pisarz nie jest skazany na życie tylko z honorarium za książki.
Od dwóch lat żyję z pisania. I na razie się udaje.
Marcin Ciszewski
www.facebook.com/pages/Marcin-Ciszewski

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”