Augusta pisze:"Profesjonalna krytyka - a przynajmniej jej znacząca większość - ma za to, bardzo przepraszam, w dupie czytelnika. A później dziwi się, że czytelnik ją również ignoruje.
Nie przypuszczam, żeby profesjonalna krytyka przejmowała się specjalnie "przeciętnym czytelnikiem". Podobnie, jak nie zajmuje się wieloma obszarami tzw. literatury popularnej. Jeśli już, to traktuje je jako swego rodzaju zjawisko społeczne, nie literackie. W końcu, to podobno profesor Błoński ukuł termin "literatura menstruacyjna", lokując tam twórczość tych pisarek, których recenzji poszukujesz.
Profesjonalna krytyka literacka zajmuje się nie doradzaniem "przeciętnemu czytelnikowi", co ma czytać, bo z tym zerwała najpóźniej jakieś ćwierć wieku temu, lecz - pozycjonowaniem pisarzy według kryteriów wybieranych dość arbitralnie. Sytuację komplikuje fakt, że również pisarze wcale nierzadko uprawiają krytykę albo przynajmniej okazjonalnie piszą recenzje książek kolegów po fachu. Te dwa zakresy często się przenikają i powiedzenie "krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi" jest tylko częściowo słuszne.
A co do miłych lektur - czytałaś, jak pisarz i krytyk literacki w jednej osobie, Krzysztof Varga, skomentował poczynania Katarzyny Malanowskiej? To jest niezły przyczynek do rozważań o sukcesie...