A ja się podepnę, bo Andrzej ma rację - to jest realne, ale przy długim marszu, a nie w pierwszej chwili.
Natomiast zakwestionuję samo założenie: 10k miesięcznie. Miło tyle mieć, ale w polskich realiach jest to zarobek, który osiąga niewielu, wystarczy się rozejrzeć, ile naprawdę dostają ludzie. Zawsze się znajdzie precedens, zatem proszę mi tu nie wyciągać najlepszych w swojej branży czy kilku specyficznych, korporacyjnych zawodów, ok? Skupmy się raczej na zwykłych ludziach.
A tu... no cóż, pensja 3000 to już jest sukces, a 2000 - do zaakceptowania. Ile zarabiają panie w Biedronce? Mniej.
Zatem ja bym to przymierzał, przynajmniej na początku, do kwoty np. 2000. Jako minimum, ale w zamian za to, że się robi, co się kocha, a nie nosi skrzynek z magazynu
No i tak:
- dwie książki rocznie, powiedzmy ze sprzedażą po 4 tysiące dadzą jakieś 15-16 tysięcy.
Mało. Nie mamy na buty. Trzeba dorobić.
Ale... można napisać opowiadania, jak się ma wydane książki, czasem uda się wcisnąć swoją publicystykę. Na tym da się uciurkać jeszcze parę tysięcy.
Załóżmy, że dojeżdżamy w ten sposób do 20 tysięcy rocznego zarobku.
Mało...
OK. Wiele wydawnictw oferuje korektę/redakcję za bandyckie stawki rzędu 40 złotych/arkusz. Zaciskamy zęby i... dorabiamy, trochę się odmóżdżając i kalkulując, ile wytrzymamy, ile potrzebujemy z tego kasy - aby nie zidiocieć i nadal móc pisać.
I mamy te dwa tysiące miesięcznie.
Nie, kochani, to nie sukces, wiem. Zaraz posypią się wpisy - "Ale Sapkowski trzaska pięć baniek rocznie!", "Za mniej niż 10k miesięcznie to się nie opłaca".
Sorki. Znam sporo osób, które tak kombinują i - za podobne pieniądze - nie noszą skrzynek w Biedronce czy nie stoją za ladą w sklepie, tylko żyją z pisania i prac dookólnych. Spełniają własne marzenia. A kto powiedział, że spełnianie własnych marzeń nic nie kosztuje i nic nie boli na początku?
Więc się da. Tylko że, jak słusznie niczym mantrę powtarza Andrzej, trzeba zapierniczać, zamiast kwękać. A w miarę upływu czasu będzie więcej - albo przynajmniej jest na to szansa. A jaka jest szansa (z całym szacunkiem dla osób tam pracujących) na awans w Biedronce, hę?
