16

Latest post of the previous page:

Romek Pawlak pisze:Nakład nie musi być określony w umowie, ale wydawcy powinno zależeć na jego upłynnieniu.
Właśnie Romku. Jak to wygląda? Lepiej walczyć o zapis w umowie co do wielkości nakładu, czy nie? Jakie są dobre i złe strony obu zapisów?
Leniwiec Literacki
Hikikomori

17
Czy ja wiem, czy określenie wysokości nakładu w umowie cokolwiek daje? Oczywiście pomijam ekstrema, w sensie np. 200 egzemplarzy. Ale ja nie widzę wielkiej różnicy w tym, czy wydawca puści 2000 czy 3000 egz. albo więcej startowego nakładu, o ile jest dobry, chce mu się książkę sprzedawać, etc.

Bardziej więc jest to kwestia, czy wydawca ogólnie jest dobry. Chyba, że masz tantiemy liczone od nakładu, określone niezależnie od sprzedaży. W innym wypadku, gdy płaci ci za sprzedane egzemplarze, to i tak zapis w umowie pozostaje martwy. Ja np. wolę takiego, który zrobi pierwszy nakład mniejszy, ale umie w tydzień zrobić dodruk, niż takiego, który wydrukuje za dużo, zostanie z tym i będzie kwękać. Elastyczność jest w cenie, tak myślę.

Zatem ja np. mam w umowach czasem określone nakłady (chyba w większości), ale niespecjalnie mi na tym zależy. Za to sprawdzam, gdzie docierają książki danego wydawcy. I tu już jestem raczej twardy w poglądach: z jednym wyjątkiem, gdy świadomie na to poszedłem, szukam wydawców potrafiących książki szeroko rozrzucić. Ament :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

18
iska - masz po prostu kiepskiego wydawcę. Nie da rady stworzyć umowy idealnej, wiele spraw tak czy owak trzeba załatwiać w momencie w którym się pojawią. O ile jest dobra wola po stronie wydawcy, wszystko da się zrobić. Jeśli tej woli nie ma, nawet zapisy umowy ciężko egzekwować, bo firma może przeciągać sprawę, mnożyć "trudności obiektywne" itp. Radzę Ci, abyś znalazła inną firmę.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

19
Navajero pisze:Radzę Ci, abyś znalazła inną firmę.
Masz na myśli zerwanie umowy?
Romek Pawlak pisze:Za to sprawdzam, gdzie docierają książki danego wydawcy. I tu już jestem raczej twardy w poglądach: z jednym wyjątkiem, gdy świadomie na to poszedłem, szukam wydawców potrafiących książki szeroko rozrzucić. Ament :)
Właśnie ja też staram się sprawdzać i jeśli okazuje się, że w książka od jakiegoś czasu jest niedostępna w większości księgarń to chyba zrozumiałe, że chciałbym się dowiedzieć czemu tak się dzieje.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

20
iska36 pisze:
Navajero pisze:Radzę Ci, abyś znalazła inną firmę.
Masz na myśli zerwanie umowy?
Nie znam detali, więc trudno mi coś powiedzieć o umowie na książkę którą już wydałaś. Na pewno jednak radziłbym następną wydać gdzie indziej. Nb. problem braku ksiażek w "normalnych", nie wirtualnych księgarniach jest nie do przeskoczenia na Twoim etapie. Tu zresztą firma niewiele może zrobić. Co innego księgarnie internetowe, w tej kwestii można monitować.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

22
Navajero pisze: Na pewno jednak radziłbym następną wydać gdzie indziej.
Tak własnie robię. Już wiem, że szybko nie jest równe dobrze. Pospieszyłam się z wydaniem pierwszej , z druga już będzie inaczej.
I niech mój przykład będzie przestrogą dla wszystkich chcących się wydać. Poczekajcie, nie przystawajcie na warunki tylko dlatego, że cykl jest krótki, zawsze najpierw lepiej się upewnić jakie kanały dystrybucyjne posiada wydawca i czy będzie w stanie zainteresować waszą książką. Samo wydanie nie przesądza o sprzedaży czegoś, co dla was jest przecież poczęte w trudach.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

23
Bonsai pisze:Dobrze :).
Jednak pokora to złota cecha. Bez niej artysta ani ruszy :).
Pokora to jedno, a dawać sobą wycierać podłogi i pozwalać żeby lecieli sobie z tobą w who-ja, drugie (nie chodzi mi o konkretną sytuację tylko ogólnie).

[ Dodano: Sro 26 Sty, 2011 ]
I nie wiem czy jest jeszcze gdzieś naród, który w podobnym stopniu ma problem z posługiwaniem się własnym językiem. Pokora =/= nieśmiałość. Pokora =/= dupowatość.
Obrazek

24
I jeszcze jedno pytanie w temacie. Mojej książki nadal brak w większości księgarń, a pytanie o przyczynę u wydawcy, póki co pozostaje bez odpowiedzi, czy w związku z tym uważacie, że mogę z podobnym zapytaniem zwrócić się do dystrybutora? Czy raczej nie wypada?
Serio nie wiem już co robić.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

25
Zorganizuj akcję społeczną - niech czytelnicy zarzucą wydawcę mailami o tym, że pragną nabyć książkę Twą i nie mogą, bo jej nigdzie nie ma. Jak wydawca będzie zmuszony kilkadziesiąt razy odpowiedzieć na pytanie "gdzie kupić wydaną przez was książkę?", to w końcu pójdzie po rozum do głowy. Może pójdzie. Bo ten wydawca to jednak trochę dziwny jest i chyba nie lubi zarabiać...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

26
Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że wydawca zrobił taki myk. Wypuścili tyle egzemplarzy ile dali mi zaliczki i w tej chwili uznali sprawę za zakończoną, być może pogniewali się na mnie, bo dopytuję się to o reklamę, którą mięli załatwić to wreszcie o brak na stronach wirtualnych księgarń.
Być może tak to właśnie wygląda. Sama nie wiem, trochę mi szkoda fakt.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

27
iska36 pisze:I jeszcze jedno pytanie w temacie. Mojej książki nadal brak w większości księgarń, a pytanie o przyczynę u wydawcy, póki co pozostaje bez odpowiedzi, czy w związku z tym uważacie, że mogę z podobnym zapytaniem zwrócić się do dystrybutora? Czy raczej nie wypada?
Jeśli chodzi Ci o brak książek w zwykłych, nie internetowych księgarniach, to nie tyle nie wypada, co nie ma sensu. Wydawca może monitować parę największych księgarni internetowych ( np. empik i merlina), to czy Twoje książki znajdą się na półce zwykłej księgarni, zależy od personelu. A dla owego personelu jesteś kompletnie nieznana. Poza momentem premiery - zajmujesz im tylko półkę którą przeznaczyliby dla bardziej znanego autora. Nie ma żadnego spisku, takie są realia.
iska36 pisze: Serio nie wiem już co robić.
Uspokoić się i pogodzić z faktem, że dopiero zaczynasz karierę ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

29
Wiesz, nawet książek Pilipiuka czasem nie ma w księgarniach :) Ty pilnuj, żeby Twoje książki były w magazynach, u dystrybutora. Bo wtedy jak ktoś naprawdę zechce to kupi. A za to wydawnictwo jest odpowiedzialne.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

31
Jeśli to są głowne księgarnie internetowe przez które idzie dystrybucja Twoich książek, a wydawnictwo nie chce nic zrobić, to znaczy, że musisz zmienić firmę...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron