16

Latest post of the previous page:

Tony pisze:
Chodzi o człowieka, który napisał jeden tom trylogii, dalszych tomów nie ma. Książkę czytało się naprawdę fajnie, ale na kolana nie rzuca. W kraju anglosaskim za taką książkę ma już dom i samochód.
ok. widocznie trafił na wydawce który akurat miał pustą szufladę ale za to posiadał kasę i wydał ją na luxpromocję książki o jakości ciut ponad przeciętna licząc na powiększenie stajni bestselerowych autorów.

W Polsce odpowiednikiem rzutowanym na inna rzeczywistość ekonomiczną jest p.Masłowska. ;) Za tantiemy z wojny "polsko ruskiej" zapewne mogła kupić sobie kawalerkę.

jedyny problem jaki widzę to to żeby się załapać na coś takiego trzeba niewyobrażalnego farta. Życze kazdemu potwórzenia tej drogi.

Ale doradzam jednakowoż by czekając na fart nie zaniedbać ciężkiej pracy ;)

Fart może się pojawić a może się nie pojawić.
A jakiś efekt pracy powinien zostać. ;)

to jak z wygraną w lotto masa kloszrdów kupuje namiętnie losy.
może jeden na milion trafi.

17
katamorion pisze:Nie ważne ile wydacie książek i jakich, ale ile na nich zarobicie
dla mnie jest ważne i ile wydam i ile zarobię. ;)
odnoszę wrażenie że jest to też ważne dla banku który dał mi kredyt ;)

18
dodam jeszcze jedno:

to nie jest łatwa ścieżka. W latach 90-tych poznałem kupę ludzi którzy wtedy pisali i uczyli innych pisania. Poznalem ludzi ktorzy tak jak ja zaczynali, publikowali coś tam po gazetach.

jedni sobie odpuścili, inni coś tam wydali, większość poszukała innej roboty. Nieliczni czasem coś skrobną.

z beneficjentów mojej edycji warsztatów klubu Tworców zaszedłem chyba najwyżej w litraturze. (Grzędowicz jest lepszy ale to porzednia generacja)
inni osiagnęłi sukcesy na polu naukowym, publicystycznym i wydawniczym.

nie chcę nikogo zniechęcać ale powtórzę: pisanie to jest orka. Fart sie trafi albo nie. Jesli sie nie trafi to zanim człowiek zarobi na willę z basenem trzeba napisać dużo. Zapewne więcej niż ja.

jeśli lubicie to robić - piszcie. może nie zrobicie kokosów ale lepsze to niż stanie przy taśmie.

Jeśli po prostu chcecie być bogaci to wybór jest brutalny: 30 lat szarpaniny albo inny zawód w którym da się szybciej.

ps. i nie wierzcie w bzdury że dziewczyny lecą na pisarzy. ;)

19
Andrzej Pilipiuk pisze:patriotyzm lokalny Ci podtrzymać? ;)
Podtrzymałeś, dzięki ;)

Tylko ten VAT na książki mnie zasmuca. Ale cóż, zamiast ględzić, trzeba działać.

20
no trzeba. najgłośniej jojczą ludzie którzy piszą niewiele albo wcale.

a plany podboju zachodu czesto snują ludzie ktorzy delikatnie powiedziwszy nie sprawdzili się jeszcze w rodzinnym kraju.

21
W sumie nie planuję podboju zachodu, bo zdaję sobie sprawę, że na zachodzie uważają nas za dzikusów i nie zniżyliby się do czytania lepiankowej literatury. Trzeba poczekać, aż wschód odkuje się za te wszystkie lata i wprowadzi reżim kulturowy u hamburgerów.

23
Andrzej Pilipiuk pisze:ps. i nie wierzcie w bzdury że dziewczyny lecą na pisarzy.
No nie - a wiedziałem, że trzeba było zostać Playboyem, a nie pisaniem się pałać. (Foch)
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

24
Martinius pisze:Andrzej Pilipiuk napisał/a:
ps. i nie wierzcie w bzdury że dziewczyny lecą na pisarzy.


No nie - a wiedziałem, że trzeba było zostać Playboyem, a nie pisaniem się pałać. (Foch)
Muzyk rockowy. Na nich lecą. Nawet na basistów, byleby na czymś grali. :D
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

26
Andrzej Pilipiuk pisze:
Mich'Ael pisze: Muzyk rockowy. Na nich lecą. Nawet na basistów, byleby na czymś grali. :D
tylko kto by chciał dziewczynę która leci na każdego muzyka?
Andrzeju, świat to dziwne miejsce. Założę się, że znajdziesz na nim facetów, którzy chcieliby jakąkolwiek dziewczynę. Pal licho, czy leci na każdego muzyka, byle by nie miała na nazwisko .jpg ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

27
Andrzej Pilipiuk pisze:ps. i nie wierzcie w bzdury że dziewczyny lecą na pisarzy. ;)
Na Jacka Skowrońskiego lecą prawie literalnie, widziałem gdzieś w Hyde Parku zdjęcia ze spotkania autorskiego :) Wniosek z tego chyba taki, że jak nie lecą bez pisania, to pisanie tego nie zmieni, jak lecą bez pisania, to pisanie nie przeszkodzi w tym ;)

28
Tak się zastanawiam - dużo osób pisze tutaj, że z pisania nie można wyżyć, że dopiero przy takiej fabryce umysłowej, jaką ma Pilipiuk można ledwo związać koniec z końcem i pozwolić sobie na powolne spłacanie kredytów. Mało kto jednak pisze o konkretach.
Jak to jest z tym wydawaniem - jaką sumę można oczekiwać za debiut? Jak ta suma się zwiększa przy następnych książkach, jeśli debiut był udany?

Druga rzecz to nasze oczekiwania - co to znaczy, że nie można wyżyć z pisania - że nie stać nas na mieszkanie w centrum Warszawy i BMW, czy też że brakuje na chleb, piwo i coś do czytania?

Powiedzmy hipotetycznie, że mamy mały domek na wsi, nie potrzebujemy dobrego wozu, nie mamy ambicji finansowych - ot, po prostu nie lubimy pracować fizycznie, nie chcemy żebrać o zasiłek i sprawia nam przyjemność pisanie i bycie uważanym za intelektualistę;). Czy przy takich oczekiwaniach można powiedzieć, że da się wyżyć z pisania?

29
marcinsen pisze:Powiedzmy hipotetycznie, że mamy mały domek na wsi, nie potrzebujemy dobrego wozu, nie mamy ambicji finansowych - ot, po prostu nie lubimy pracować fizycznie, nie chcemy żebrać o zasiłek i sprawia nam przyjemność pisanie i bycie uważanym za intelektualistę;). Czy przy takich oczekiwaniach można powiedzieć, że da się wyżyć z pisania?
Zapewne, Marcinie, można - tak uważam. Ale z kolei boli mnie to, że Pisarz, człowiek który tworzy, może zarobić mniej, niż przeciętny remontowiec... No gdzie tu logika?
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

30
Martinius pisze:Ale z kolei boli mnie to, że Pisarz, człowiek który tworzy, może zarobić mniej, niż przeciętny remontowiec... No gdzie tu logika?
Przeciętny remontowiec poamga ludziom w sposób rzeczywisty i namacalny. Jeżeli jest dobry w tym, co robi - należy mu się godziwe wynagrodzenie. Pisarz tworzy coś, bez czego możnaby się doskonale obejść. Sprzedaje ułudę po trzykroć od rzeczywistości oderwaną (Arystoteles coś podobnego twierdził) - i ma za to otrzymywać wynagrodzenie takie samo jak budowleniec?
Spójrz na to z tej perspektywy. ;)
Jasne, wyolbrzymiam trochę - ktoś może pomyśleć, że taki pisarz to Pasożyt Społeczny (co zdecydowanie nie jest prawdą) - ale logika w tym jak najbardziej jest. Pisarz powinien oczekiwać wynagrodzenia większego od wynagrodzenia remontowca dopiero gdy sprzedawana przez niego ułuda jest naprawdę dobrej jakości ułudą. ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

31
Mich'Ael pisze:
Martinius pisze:Ale z kolei boli mnie to, że Pisarz, człowiek który tworzy, może zarobić mniej, niż przeciętny remontowiec... No gdzie tu logika?
Przeciętny remontowiec poamga ludziom w sposób rzeczywisty i namacalny. Jeżeli jest dobry w tym, co robi - należy mu się godziwe wynagrodzenie. Pisarz tworzy coś, bez czego możnaby się doskonale obejść. Sprzedaje ułudę po trzykroć od rzeczywistości oderwaną (Arystoteles coś podobnego twierdził) - i ma za to otrzymywać wynagrodzenie takie samo jak budowleniec?
Spójrz na to z tej perspektywy. ;)
Jasne, wyolbrzymiam trochę - ktoś może pomyśleć, że taki pisarz to Pasożyt Społeczny (co zdecydowanie nie jest prawdą) - ale logika w tym jak najbardziej jest. Pisarz powinien oczekiwać wynagrodzenia większego od wynagrodzenia remontowca dopiero gdy sprzedawana przez niego ułuda jest naprawdę dobrej jakości ułudą. ;)
O. Zgadzam się z przedmówcą po stokroć ;)

Nie oszukujmy się - z tego punktu widzenia czytanie książek fabularnych niczym nie różni się od oglądania filmów. Tak samo wciąga nas w ułudę nieprawdziwego świata, nieprawdziwych problemów, nieprawdziwych ludzi. Tylko dlatego, że jest bardziej wymagające, mniejsza ilość ludzi czyta, niż ogląda tv.

A że w naszym kraju zapotrzebowanie na ułudę jest rochę mniejsze, niż na zachodzie, więc i pisarze zarabiają mniej ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron