17
TadekM pisze:No, z całym szacunkiem, ale fani fantastyki nie należą chyba do najbardziej oczytanych w klasyce.
Słucham?
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

19
TadekM pisze:No, z całym szacunkiem, ale fani fantastyki nie należą chyba do najbardziej oczytanych w klasyce.
Chcesz powiedzieć, że "mainstreamowi" czytelnicy są oczytani w klasyce bardziej? Fanki Barbary Cartland czy Daniele Steel znają coś więcej ponad sfilmowane powieści Jane Austen? Rozkoszują się Lagerkwistem, z pamięci cytują Cervantesa i tak dalej?

A co do fanów fantastyki, to byś się zdziwił. Podobnie jak co do graczy. Pierwsi potrafią znać klasykę, drudzy... non-fiction dotyczącą epoki, która ich interesuje, na poziomie uniwersyteckim.

Generalizacjom mówimy be! :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

20
Bo problem polega na tym, że definicja czegoś takiego jak mainstream nie istnieje. A jeśli istnieje, to nazywana przez fanów literatury niszowej. Na przykład czytelnicy fantasy będą uparcie wymieniać fantastykę i mainstream jako coś odległego. Tak jakby to rozgraniczenie poprawiało pozycję ich gatunku. To samo mogą robić czytelnicy pociągowych romansideł, kryminałów, literatury historycznej, literatury kobiecej, poradników, książek kucharskich, Palahniuka i Ellisa. I jak to się wszystko tak ładnie podzieli, to się okaże, że w tym głównym nurcie za wiele już nie zostało.
Bo nikt mi nie udowodni, że gatunek który ma 3 z 20 najlepiej sprzedających się pozycji w ciągu roku to w żadnym wypadku nie jest mainstream (a gdyby tak zacząć liczyć nazwiska, to by się nagle okazało, że jest jeszcze mocniejszy).

A to, że ktoś może jednocześnie czytać klasykę to i Bóg z nim. Nie padnę na kolana i nie wyrwę sobie serca jak zobaczę w torbie pasażera obok Homo Bimbrownikus i Raj Utracony, ale będę zdziwiony (choć nie tak bardzo - Ćwiek nie tak dawno zaczął modę na anioły, upadłe czy też nie).
Po prostu prawda jest taka, że większość czytających fantastykę zazwyczaj ogranicza się do tego gatunku albo wychodzi bardzo niedaleko poza niego (częste połączenie to historia+fantastyka). I nie ma co bronić uzisami swojego getta, bo to że na świecie istnieją ludzie o szerszych zainteresowaniach to wiem i bez Was. Ale tendencja jest tendencją.

[ Dodano: Pon 22 Mar, 2010 ]
Swoją drogą nie wiem, co mają do tego gracze.
Ja tu się skupiam na obrażaniu jednej grupy na raz.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

21
TadekM pisze:Możesz wrócić stronę wcześniej i przeczytać jeszcze raz, jeśli Ci zależy. To zaleta słowa pisanego.
Milusi jesteś. Ludziom na ulicy też tak grzecznie odpowiadasz jak Ci zwrócą na coś uwagę, na przykład na fakt, że nieco generalizujesz? Vivat Internet, vivat anonimowość... Dalszej dyskusji mi się odechciało.
TadekM pisze:Bo problem polega na tym, że definicja czegoś takiego jak mainstream nie istnieje.
Jak dla mnie - istnieje. Albo to, albo na zajęciach nam głupoty do łbów kładą - a to literaturoznawstwo jednak.
TadekM pisze:Bo nikt mi nie udowodni, że gatunek który ma 3 z 20 najlepiej sprzedających się pozycji w ciągu roku to w żadnym wypadku nie jest mainstream
Ilość sprzedawanych książek w żaden sposób nie wyznacza tego, co jest literaturą głównonurtową, a co nie. Dobrym przykładem jest horror/powieść goycka - w swoim czasie były niezwykle popularne i każdy bez mała je czytał, a mainstreamem nie były. W owym czasie za "poważną literaturę" uznawano przeróżne traktaty naukowe. Jak najbardziej da się określić czym w danej chwili literatura głównonurtowa jest, a czym nie jest. Ba, istnieją nawet stosowne źródła - polecam uczoną książkę o Neo-Baroku autorstwa niejakiego Gregga Lamberta.
TadekM pisze:Ale tendencja jest tendencją.
... a uogólnienie uogólnieniem. ;)
TadekM pisze:Ja tu się skupiam na obrażaniu jednej grupy na raz.
:)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

22
Milusi jesteś. Ludziom na ulicy też tak grzecznie odpowiadasz jak Ci zwrócą na coś uwagę, na przykład na fakt, że nieco generalizujesz? Vivat Internet, vivat anonimowość... Dalszej dyskusji mi się odechciało.
Ludzie na ulicy raczej nie zwracają mi uwagi. Najczęściej proszą o drobne. Natomiast moich dyskutantów stać zazwyczaj na bardziej precyzyjną wypowiedź niż "słucham?".
Okazuj kulturę, spodziewaj się kultury. To chyba tak działa.
Ilość sprzedawanych książek w żaden sposób nie wyznacza tego, co jest literaturą głównonurtową, a co nie. Dobrym przykładem jest horror/powieść goycka - w swoim czasie były niezwykle popularne i każdy bez mała je czytał, a mainstreamem nie były. W owym czasie za "poważną literaturę" uznawano przeróżne traktaty naukowe. Jak najbardziej da się określić czym w danej chwili literatura głównonurtowa jest, a czym nie jest.


Nie, serio. Coś Wam tam chyba naprawdę zamotali na tych zajęciach. Kto powiedział, że mainstream = "poważna literatura"? Owszem, niekiedy tak, ale to wcale niekonieczne. Definicja mainstreamu zaczyna się od wszystkiego tego, co typowe i reprezentowane przez największą grupę twórców, na wąskim, chudziutkim realizmie kończąc. Wszyscy jesteśmy na studiach i obaj wiemy, że co pojęcie to osiem definicji i szesnastu profesorów.
Ba, istnieją nawet stosowne źródła - polecam uczoną książkę o Neo-Baroku autorstwa niejakiego Gregga Lamberta.
Wieje nudą. Ledwo przedarłem się przez wstęp (odnoszę wrażenie, że to jedna z tych książek, po której wcale nie jesteś mądrzejszy, ale zaczynasz gardzić ludźmi, którzy do swojej niewiedzy nie doszli równie ciężką pracą - kogo na Boga interesują spory a propos genezy słowa Barok?). Swoją drogą, w całej książce ani razu nie pada słowo "mainstream".
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

23
TadekM pisze:Po prostu prawda jest taka, że większość czytających fantastykę zazwyczaj ogranicza się do tego gatunku albo wychodzi bardzo niedaleko poza niego (częste połączenie to historia+fantastyka).
Prawda jest taka, że czytelnicy zwykle sięgają po swoje ulubione gatunki i rzadko po inne. Tyle jest warta twoja generalizacja.

Ktoś cię skrzywdził, każąc czytać w dzieciństwie fantastykę, że tak to teraz odreagowujesz? :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

24
Czytelnicy skoncentrowani na gatunku, tak. To znów żadna nowość.

Nie, ja w sumię lubię fantastykę. No, nieprawda. Lubię sf, fantasy dużo mniej (Mam na przykład Twojego Rycerze Bezkonnego Romku - kupiłem ojcu i jak mi się kupka książek zmniejszy to pewnie spróbuję przeczytać). Ale też widzę po znajomych, kto to czyta i która z grup ma bardziej zróżnicowane gusta.

Swoją drogą naprawdę mało kto tak zawzięcie broni swojego intelektu jak miłośnicy smoków i dziewic w zbrojach. Kompleksy? ;)
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

25
TadekM pisze:Swoją drogą naprawdę mało kto tak zawzięcie broni swojego intelektu jak miłośnicy smoków i dziewic w zbrojach. Kompleksy?
Jeszcze gdybym był ich miłośnikiem... Nie przepadam za fantastyką jako taką, tak po prawdzie. Chyba z czasem mi się po prostu przejadła. W ogóle za żadnym gatunkiem nie przepadam - prócz horroru może. Z tego czytam byle co, nawet najgorszy chłam. Zwłaszcza najgorszy chłam.
TadekM pisze:kogo na Boga interesują spory a propos genezy słowa Barok?).
Mnie. I rzeszę literaturoznawców. To jedna z niewielu części tej książki, jakie zrozumiałem...
TadekM pisze:odnoszę wrażenie, że to jedna z tych książek, po której wcale nie jesteś mądrzejszy, ale zaczynasz gardzić ludźmi, którzy do swojej niewiedzy nie doszli równie ciężką pracą
Odnoszę wrażenie, że po każdej bez mała książce jest się mądrzejszym (może prócz "Dyliżansem przez prerię" - polecam...). Nawet z komiksów można się czegoś nauczyć - wiem to na własnym przykładzie.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

26
Czy odpowiednikiem mainstreamowej książki będzie holiłudzkie romansidło albo teledysk z Vivy, w którym po samochodach skaczą murzyni i dziewczyny ze świecącymi udami?

Jeśli tak, to możesz nazwać fantastykę mainstreamem, ale to byłoby równoznaczne z nazwaniem jej tandetą. Ciepłym, rozpuszczającym się w ustach gównem.

Ja bym tak nie nazwał książki Stephena Kinga czy Tolkiena. Chociaż... gdyby spojrzeć na to obiektywnie, można dojść do różnych strasznych wniosków. D:

27
Nie, nie kompleksy (swoją drogą, za chwilę więcej będę mieć napisanych książek dziecięcych niż fantastycznych :D) :) raczej znajomość kilku grup czytelników - teraz np. literatury dziecięcej :) pomijając żarty, ja zauważam coraz silniejsze profilowanie: jak ktoś czyta kryminały, to one i gatunki pokrewne; jak fantastykę,to fantastykę i historię, jak słusznie zauważyłeś; tylko że jak ktoś czyta współczesną literaturę obyczajową, to też zwykle ją...
Zatem czytelnicy fantastyki jakoś się tu nie wyróżniają.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

28
TadekM pisze:Bo problem polega na tym, że definicja czegoś takiego jak mainstream nie istnieje.
nurt główny to wszystko to czego nie lubią, lub czym gardzą miłośnicy prawdziwej literatury - czyli fantastyki.

30
Romek Pawlak pisze:Nie, często to kwestia wydawcy. Andrzej, znaczna część Twoich książek, gdyby je wydał np. Akapit Press, zostałaby inaczej zaklasyfikowana, zdajesz sobie z tego sprawę? :)
i spadłby nakład!? ;)
mam farta ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”