Latest post of the previous page:
Genialne!Grimzon pisze:ie koncentruj się na tym czy redaktor zgubi twoje kartki, napisz tak aby przegrzebał zagracone biurka w poszukiwaniu tych co zgubił.
Latest post of the previous page:
Genialne!Grimzon pisze:ie koncentruj się na tym czy redaktor zgubi twoje kartki, napisz tak aby przegrzebał zagracone biurka w poszukiwaniu tych co zgubił.
No to ja bym na twoim miejscu nigdy więcej na zajęcia tego prowadzącego nie poszedł.c21h23no5enazet pisze:co prawda miałam egzamin z prawa autorskiego i pokrewnych, ale ustawy nie pomogły mi w tej kwestii.
Jeżeli jako motyw rozumiesz pomysł wchodzenia w sny to nie masz się czego martwić. Dodatkowo nawet nie musisz wskazywać skąd czerpiesz ten pomysł. Dlaczego bo podstawą prawa autorskiego (każdego kraju) jest ochrona utworu a nie pomysłu. W szczególności w prawie polskim:c21h23no5enazet pisze:Dam jakiś przykład, powiedzmy, pożyczam motyw incepcji i piszę, że motyw został zaczerpnięty z filmu Incepcja, reż. ... . Czy w ogóle mogę to robić?
2^1. Ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia; nie są objęte ochroną
odkrycia, idee, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje matematyczne.
Ponieważ jeżeli imiona nie są pochodzenia naturalnego i są dziełem autora podlegają pod prawa autorskie. Tak samo jak nazwy własne np. miejsc. I trzeba się dogadywać z tymi, którzy te prawa posiadają.Romek Pawlak pisze:Żaden normalny wydawca w tym kraju nie wyda książki, jeśli zapożyczeniami imion będą np.:
- Boromir, Galandriela, Frodo, a miejsce - Shire. Chyba że będzie to oczywista parodia czy w inny sposób gra z pierwowzorem. Ale jeśli będzie to po prostu powieść fantasy, a bohater zostanie nazwany Frodo - żaden wydawca tego nie puści, ze względu na długie ręce Tolkien Estate
Z drugiej strony, jeżeli jest to tylko imię i nie wpływa na powieść to czy redaktor nie powinien po prostu zasugerować ,dla dobra ogółu, zmiany imienia.Romek Pawlak pisze:Ale też próbuję wam zwrócić uwagę, że jedną płaszczyzną dyskusji jest prawna strona tego zagadnienia, ale drugą - i nie wiem, czy nie ważniejszą - ryzyko, że wydawca widząc takie zapożyczenia, nie będzie chciał wydać powieści.
Teoretycznie Frodo i niemal wszystkie imiona krasnoludów pochodzą z sag skandynawskich - ciekawe, czy w takim wypadku Tolkien Estate może ścigać za ich użycie? Co do nazw w językach wymyślonych przez Tolkiena - jasna sprawa, chociaż przypomniała mi się książka, "The Great Gilly Hopkins", gdzie główna bohaterka ma na imię Galadriel (efekt miłości jej matki-hipiski do "Władcy Pierścieni"). I książka funkcjonuje normalnie, fragmenty są nawet cytowane w podręcznikach do polskiego (stąd ją pamiętam).Romek Pawlak pisze:Zgoda, ale właśnie dlatego wymieniłem imiona i nazwy objęte ochroną - autor nie podaje, jakie to imiona i nazwy sobie pożycza
Ale też próbuję wam zwrócić uwagę, że jedną płaszczyzną dyskusji jest prawna strona tego zagadnienia, ale drugą - i nie wiem, czy nie ważniejszą - ryzyko, że wydawca widząc takie zapożyczenia, nie będzie chciał wydać powieści.
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”