316

Latest post of the previous page:

Ja tam wolę, żeby ludzie prosili o prywatne fundusze niż brali od państwa :)
Natomiast eksplozja takich poszukiwań kasy na książki, nawet autorów jakoś tam znanych, odbija po prostu dosyć oczywisty fakt, że kryzys dosięgnął nie tylko debiutantów. Myślę, że w niektórych rodzajach literatury, tych mniej nastawionych na komercję, mogło wypaść z rynku i 30% autorów.
A że to nie koniec, to takich inicjatyw należy spodziewać się więcej.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

317
Zajrzałam, popatrzyłam i postanowiłam wesprzeć projekt albumu o sztuce ulicznej Afryki. Bo chciałabym taki mieć. Dla tego rodzaju przedsięwzięć to jest fajny pomysł - niech finansują to zboczeńcy-zapaleńcy, których dana rzecz kręci. Ale zwyczajna, normalna powieść? No, nie wiem...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

318
Romek Pawlak pisze:Ja tam wolę, żeby ludzie prosili o prywatne fundusze niż brali od państwa :)
mi generalnie idea utrzymywania się z żebraniny nie podchodzi...
Natomiast eksplozja takich poszukiwań kasy na książki, nawet autorów jakoś tam znanych, odbija po prostu dosyć oczywisty fakt, że kryzys dosięgnął nie tylko debiutantów.
ujmę to tak: mam wyniki (sorry - tajne) sprzedaży "Szewca z Lichtenrade" i pierwsze wyniki 7 tomu Wędrowycza. Wędrowycz wszedł na rynek w listopadzie - załapał się zatem na "górkę" świąteczną. Ta górka jest o 1/3 niższa niż rok temu. Ta górka jest nawet niższa niż zwykłe miesięczne wyniki sprzed 3-4 lat.

Strat spowodowanych przez vat nie uda się odrobić bardzo długo. Być może nigdy.
Myślę, że w niektórych rodzajach literatury, tych mniej nastawionych na komercję, mogło wypaść z rynku i 30% autorów.
obawiam się że i komercyjni tacy jak ja coraz intensywniej będą musieli lizać rany.
A że to nie koniec, to takich inicjatyw należy spodziewać się więcej.
może zatem nie osądzajmy? nienormalne czasy rodzą nienormalne zachowania. Ja to uważam za nieetyczne i nie licujące się z honorem literata (zawodem szczególnego zaufania społecznego) - ale z drugiej strony krzywdy nikomu nie robią...

[ Dodano: Pon 01 Kwi, 2013 ]
Powiem tak: może się starzeję - ale jestem coraz bardziej zmęczony.

Wymyśliłem sobie co chcę w życiu robić. Wymyśliłem to mając 11 lat. Podporządkowałem życie temu celowi. Osiągnąłem go dzięki żelaznej konsekwencji i wieloletniemu oślemu uporowi, dzięki życzliwości innych ludzi i splotem szczęśliwych przypadków.

Wdrapując się na pierwszy szczyt, wiedząc że dojdę - zaplanowałem atak na przełęcz i zdobycie szczytów kolejnych. Doszedłem i okazało się że trzeba zawrócić bo brakuje tlenu, niby powinienem go mieć ale ktoś uznał że można część wykorzystać do innych celów i nie napełniono mi butli w całości a tylko do 2/3 objętości.

Po raz kolejny dowiaduję się ze krótki okres poprawy, który brałem za wstęp do naprawdę poważnego kroku naprzód w rzeczywistości był kulminacją. Który to już raz jestem uświadamiany że lepsze jutro było wczoraj a teraz będzie gorzej...

Marudzę bo mnie boli. Jest zasadnicza różnica między bezsilnym okrzykiem: "ratunku złodzieje!" a konkretnym planem działań: "łapaj złodzieja!".

319
Thana pisze:Zajrzałam, popatrzyłam i postanowiłam wesprzeć projekt albumu o sztuce ulicznej Afryki. Bo chciałabym taki mieć. Dla tego rodzaju przedsięwzięć to jest fajny pomysł - niech finansują to zboczeńcy-zapaleńcy, których dana rzecz kręci.
A i owszem. Niedawno pewien zespół, którego lubię słuchać, grający muzykę neo-średniowieczną, sfinansował w ten sposób swoją kolejną płytę. Nawet szybko im poszło. Sama też się dorzuciłam, a i do jakiegoś albumu, gdybym tylko znała jego zawartość, też mogłabym dołożyć swoje :) Wydaje mi się, że to jest całkiem niezły sposób na finansowanie przedsięwzięć niszowych, takich właśnie dla zapaleńców i miłośników różnych dziwnych rzeczy. Nie sądzę jednak, żeby to była ścieżka dla debiutujących powieściopisarzy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

320
ale dlaczego zespól nie sfinansował nowej płyty zyskami ze starej?
albo dlaczego mając jakichś tam fanów nie ogłosił subskrypcji nowej płyty?

nie mówimy przecież o jakichś mega pieniądzach - profesjonalne nagranie i obróbka nagranego materiału to koszt 2-3 tyś zł. Koszt tłoczenia - ok 1 zł/sztuka

321
crowdsourcing nie opiera się na "żebractwie"

osoba, która wpłaca pieniądze powinna być w jakiś sposób wynagrodzona, stosownie do wpłaty.

za dolara czy dwa jesteśmy na liście darczyńców i mamy poczucie, że wsparliśmy coś fajnego. za dolara, muszę tłumaczyć co to jest dolar dla przedstawiciela klasy średniej z USA? jaka to mała cena dla mieszkańca pierwszego świata, że poczuje się wartościowym człowiekiem? wiem, że to ułuda, ale tak to działa.

to nie zostało wymyślone dla biednych ludzi, brutalnie rzecz ujmując.

za średnie kwoty dostaje się kopie płyt komiksów, za większe- jakieś gadżety, można się spotkać z autorem czy nawet zagrać w filmie. NIGDY nie daje się kasy za nic, to jest pierwsza zasada. zawsze jest chociaż miejsce na liście donatorów, czy jakieś symboliczne podziękowanie.

cała sztuczka polega na tym, że
1.różni ludzie mogą zapłacić różne kwoty za tą samą rzecz, co się w ostatecznym rozrachunku może opłacić przy niszowym produkcie
jeden nie da nigdy 40 zł, ale 1 zł może dać od biedy.
inny spokojnie zapłaci za książkę 4000, bo to dla niego nie pieniądze.

pisząc cykl powieściowy możemy się teorytycznie utrzymać z kilku bogatych wariatów, którzy chcą wiedzieć co jest dalej.

2.płacimy za produkt PRZED jego powstaniem (no i jak to się ma do piractwa, hę?)

Cyniczne patrząc, super się opłaca autorom rzeczy niszowych (literatura jest niszowa sama w sobie)
Ludziom się podoba, bo to fajna zabawa (tak, dla niektórych wydawanie pieniędzy na nieistniejące rzeczy to fajna zabawa. nie każdy mieszka w Polsce i zarabia 300 euro)
Wszystko jest dobrowolne.


No przepraszam, ale to grzech się czepiać.
"Wow wow wow est"

322
ale dlaczego zespól nie sfinansował nowej płyty zyskami ze starej?
albo dlaczego mając jakichś tam fanów nie ogłosił subskrypcji nowej płyty?
Nie wiem, dlaczego tak, a nie inaczej. Może chcieli sprawdzić hojność fanów :D To zresztą zespół niemiecki, przedstawili dość dokładny kosztorys, łącznie z wynagrodzeniami dla personelu technicznego obsługującego studio i dla montażystów DVD (nagrania z koncertów). W ramach wspomagania, można było nabyć na przykład szałamaję za 400 euro sztuka. Poszły wszystkie, a było ich sześć. :) Subskrypcja też była, na niewielką ilość egzemplarzy.
A kolejną płytę, zapowiadaną na jesień, wydają już normalnie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

323
to już kompletnie nie rozumiem - szkopy żyją przecież w kompletnie innej rzeczywistości finansowej (czytaj: przeciętne zarobki na dzień dobry 5 razy wyższe...)

może po prostu nie nadążam za rzeczywistością...

[ Dodano: Wto 02 Kwi, 2013 ]
mdrv pisze:crowdsourcing nie opiera się na "żebractwie"

osoba, która wpłaca pieniądze powinna być w jakiś sposób wynagrodzona, stosownie do wpłaty.
zwał jak zwał ;)

po prostu nie jest to mój etos działania.
choć rozumiem idee wspólnego finansowania różnych niedochodowych szaleństw.

nie powiem - przyłożyłem rękę jak zbierali kasę na pomnik Wędrowycza - to nie była moja inicjatywa - ale skoro mieli taką potrzebę duchową i znaleźli się ludzie gotowi wesprzeć...

niemniej jednak wyznaję zasadę: jak uważasz że coś trzeba zrobić rób to za własne a nie wyłącznie składkowe. Pokaż że poza wrzuceniem w net informacji że chcesz kasy gotów jesteś trochę pozapieprzać i dołożyć powiedzmy połowę ze swoich...

325
Na Kickstarterze niektóre projekty zbierają dosłownie miliony dolarów:




Co ciekawe, oba to oldschoolowe erpegi 2D z bardzo rozbudowaną fabułą. Właśnie historia ma być w nich najważniejsza. Zupełnie jak w powieściach;) Nie widzę nic złego w takim zbieraniu funduszy. Gdy nie Kickstarter te gry nigdy by nie powstały - większość dużych wydawców uznałaby tego typu projekty za archaiczne. Okazało się jednak, że są dziesiątki tysięcy osób, które marzą, żeby w coś takiego zagrać.

Wyobraźmy sobie, że jest jakiś autor, który napisał już kilka powieści z jakiegoś cyklu. Ma fanów, ale żadna oficyna nie chce wydać kolejnego tomu. Dla niego crowdfunding może być jedynym rozwiązaniem. Jeśli ludzie chcą w coś dobrowolnie zainwestować, to w czym problem?
http://www.facebook.com/lukasz.wasilewski.official.page

326
powiedzmy tak: jestem w stanie wyobrazić sobie że ktoś napisał kilka powieści ale nikt nie chce go wydać (tylko skąd w takim razie ci fani?).

Moim zdaniem etycznym rozwiązaniem jest użycie internetu do zareklamowania książki wydawanej nakładem własnym. Natomiast gromadzenie tą drogą funduszy? Sorry - ktoś nie wierzy w swoje dzieło do tego stopnia że nie chce zaryzykować własnej kasy? ;)

Jakieś brzydkie asekuranctwo...

Z drugiej strony - kryzys w kraju już hula, a przeciętne zarobki nijak nie chcą dociągnąć do wysokości greckich zasiłków dla bezrobotnych... Zakładam że może trafić się człowiek z niemajętnej rodziny który chce się wybić, a tu nijak.

W takim przypadku myślę że można patrzeć przez palce - nie zapominając wszakże że jest to wyjątek podyktowany okolicznościami, a nie dobry sposób na wydojenie frajerów...

327
Hej,

Przepraszam, bo może nie rozumiem, ale gdzie przy pełnej dowolności, jasnym celu i świadomości na co i po co idą pieniądze, "dojenie"?
Niech każdy nas tak "doi" , proszę.
Z Państwem Polskim na czele.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

328
Andrzej Pilipiuk pisze:powiedzmy tak: jestem w stanie wyobrazić sobie że ktoś napisał kilka powieści ale nikt nie chce go wydać (tylko skąd w takim razie ci fani?).
Rozejrzyj się dookoła.
Na rynku jest pełno autorów, którzy w tej chwili nie wchodzą w granicę opłacalności/albo robią coś tak odmiennego, że wydawnictwa się boją/albo im się wydawnictwo złożyło, a nikt nie chce wznawiać starego, no i nie można dokończyć cyklu.
Wbrew pozorom tacy autorzy też mają gorących fanów.
Może liczy się ich nie jak Twoich w tysiącach sztuk, ale każdy z nich jest jednostką entuzjastyczną i skłonną do zakupu książki.
To troszeczkę zmanierowany osąd kogoś, kto ma ciepło. Ma ciepło, bo na to sam zarobił, i słusznie, tyle, że ludzie mają różną ilość szczęścia/talentu/czasu, zaczęli w czasach dekoniunktury, zaczęli w czasach równoczesnej pracy na pełen etat u nieprzyjemnego szefa, etc, co ludź to historia. I jakoś chcą sobie radzić. I będą.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

329
jeszcze raz:

Zakładam że jestem początkującym grafomanem.

Napisałem powieść.

Moim zdaniem jest genialna.

Zdaniem 10 różnych wydawców to kompletny knot.

Mam możliwość wydania jej w systemie POD.

Mogę w tym celu:

a) zaryzykować własne oszczędności
b) iść do roboty przy kopaniu rowów i uciułać na wydanie

To rozwiązania etyczne. Moja książka, moje ryzyko, moja kasa.

Mogę też:

c) poszukać sponsorów i coś im zaofiarować (np. przodek pana dyrektora koncernu zostanie sportretowany w scenie...)
d) pożyczyć kasę po rodzinie
e) zaciągnąć kredyt w banku.

To też działania etyczne - oferuję usługę lub wydaję za cudzą kasę - ale ryzyko ponoszę JA i wtopioną kasę trzeba będzie jakoś oddać. (świadomość konieczności oddania skłoni do ostrożności).

Można też:

f) poszukać dofinansowania ze strony organów państwa.
g) żebrać i brać ludzi na litość
h) opowiadać bajki o genialności i przełomowości dzieła i namawiać do jego sfinansowania
i) iść do łózka z redaktorem/redaktorką lub dać łapówkę i tak wpłynąć na pozytywne rozpatrzenie

etc.

Jak ktoś jest zdrowy na ciele i umyśle wybór sprowadza się do punktu "a" lub "b".

330
Hej,

Uważam że jeśli redaktorka mi się podoba to "opcja i" jest jak najbardziej etyczna :)

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

331
Przesadzasz Andrzeju. Oferując książkę wydawnictwu, prezentujesz próbkę swoich umiejętności. Zależnie od wrażenia jakie zrobisz, firma kupi Twój tekst, albo nie. Podobnie jest wystawieniem swojego projektu w sieci: prezentujesz fragment dzieła i chętni je finansują. Dokładnie tak samo jak w przypadku firmy wydawniczej, tylko sponsorów jest więcej. Nie ma zmuszania do czegokolwiek, nie ma żebraniny, bo przecież nie epatujesz swoim nieszcześciem, a talentem :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron