Latest post of the previous page:
Tadku, życzę Ci zatem wytrwałości i sukcesu wydawniczego
W kwestii terminologicznej: używam konsekwentnie określenia płacenie za wydanie książki, bo rzeczywiste współfinansowanie zdarza się bardzo rzadko (zwykle autor, który się na to decyduje, pokrywa całość kosztów, ze sporą nadwyżką kasowaną przed "wydawcę"). Unikam zwrotu print on demand (POD), gdyż określa on wyłącznie metodę druku i nie musi się wiązać z ponoszeniem kosztów przez autora. Nie chcę pisać self-publishing, bo to zjawisko jest w Polsce bardzo rzadkie (pozytywnym przykładem osoby "samopublikującej" jest Władysław Zdanowicz).
Starałem się pokazać, że ocena zjawiska płacenia za wydanie książki jest niejednoznaczna, a moralne potępianie autorów, którzy w ten sposób publikują, jest przesadzone.
Wielu naukowców nie tylko nie widzi niczego złego w fakcie dopłacenia do wydania rezultatów swoich prac, wręcz przeciwnie, takie osoby są cenione. W środowisku literackim - przeciwnie. Wartościowe byłoby zatem znalezienie złotego środka (ten złoty nie musi znajdować się pośrodku

[ Dodano: Wto 02 Gru, 2014 ]
To, co chciałem w tej sprawie napisać, napisałem. Wystarczy.