481

Latest post of the previous page:

Osobiście publikując na jednym z portali byłem święcie przekonany, że coraz więcej ludzi czyta książki w formie elektronicznej. Nawet mój przyszły teść kończy właśnie drugą sagę space opery na tablecie córki. Szczerze, mój "target" (domniemanie ludzie w wieku 13 - 25 lat) spędza obecnie mnóstwo czasu, "siedząc" w smartfonach czy tabletach. Mało kto zadaje sobie trud pójścia do biblioteki i wypożyczenia danej książki. Większość szuka bardziej wygodnych rozwiązań (w domyśle: chomikuj.pl). Mój debiut już pierwszego dnia pięć osób chciało pobrać z chomika. Myślę, że przełom byłby jak najbardziej możliwy, ale mnóstwo ludzi obecnie stoi przed dylematem - kupić e-booka za siedem złotych czy na to miejsce trzy chleby.
W tym miejscu uzależniałbym popularność self-publishingu od dobrobytu w kraju, bo potencjał reklamowy Internetu jest ogromny, a i dystrybucja nie stanowi problemu.

482
Bartosh16 pisze:Osobiście publikując na jednym z portali byłem święcie przekonany, że coraz więcej ludzi czyta książki w formie elektronicznej.
Zgoda, ale wciąż czytają przede wszystkim to, co najpierw ukazało się w formie papierowej (albo - rzadziej - wyszło tylko w formie e-booka), ale zawsze sygnowane jest logiem znanego wydawnictwa i stoją za tym duże pieniądze wydane na promocję (lub nazwisko autora, ale to już wyższy level). Wracamy do punktu wyjścia, o którym często tutaj na forum się wspomina - dzisiaj książka to towar jak każdy inny, tylko dobrze reklamowany znajduje nabywców.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

483
Bartosh16 pisze:Osobiście publikując na jednym z portali byłem święcie przekonany, że coraz więcej ludzi czyta książki w formie elektronicznej.
e-booki nadal generują nie więcej niż 3% moich dochodów...
. Myślę, że przełom byłby jak najbardziej możliwy, ale mnóstwo ludzi obecnie stoi przed dylematem - kupić e-booka za siedem złotych czy na to miejsce trzy chleby.
raczej dwa piwa...

bo przy okazji warto zauważyć że masa taniej, powszechnie dostępnej i nie wymagającej myślenia rozrywki stacza ludzi z powrotem do poziomu chlewa.

Czytanie staje się czynnością elitarną.
potencjał reklamowy Internetu jest ogromny, a i dystrybucja nie stanowi problemu.
Istnieje masa powszechnie znanych sposobów zarabiania pieniędzy.
Kłopot w tym że tylko nielicznym udaje się iść takim z pozoru wytyczonym szlakiem...

484
Andrzej Pilipiuk pisze:bo przy okazji warto zauważyć że masa taniej, powszechnie dostępnej i nie wymagającej myślenia rozrywki stacza ludzi z powrotem do poziomu chlewa.
Panie Pilipiuk, kupiłem Pana osiem książek - wszystkie przeczytałem. Ale brzydzę się takim wywalaniem gnojów na tłum przez elitę. Pierwsze primo, Panie Pilipiuk. Facet woli kupić dwa browary, żeby je wyłoić wieczorem. To prosta implikacja obecnego stanu - człowiek musi harować jak pokopany prądem, żeby uciułać grosza. Z tego niecała dycha idzie na browar. Gdyby miał facet kupić książkę - musi wydać np. na Pana dzieło ponad 3 dychy. Mało tego - mieć czas, żeby go przeczytać. Panie Pilipiuk, nie każdy ma komfort wolnego czasu - ludzie muszą po prostu harować. Jest jak jest. A Pan parasz się tworzeniem teorii, jakoby ludzie mieli wywalone na rozrywkę większych polotów. Brzydzę się takim wnioskowaniem, Panie. Obrzydliwe toto jest. Myśl Pan, zanim zaczniesz wylewać gnój na ludzi, a potem tłumaczyć to olbrzymim obowiązkiem wyjawienia prawdy, powiedzenia "jest jest jest, ja wiem, ja to widzę". Sam Pan pracujesz, poświęcasz się. Ale to nie stawia Pana nad wszystkimi. Bynajmniej. Szanuj Pan ludzi. Bo marzenia o jachcie szybciej się stopią niż lód.

485
Ta dyskusja przywodzi mi na myśl moją panią promotor od pracy dyplomowej, która kategorycznie sprzeciwiała się wysyłaniu jej wersji roboczych prac na pocztę elektroniczną, bo ona czytać na komputerze nie będzie, jest stara (notabene gdzieś po czterdziestce), ma słabe oczy i długie patrzenie w ekran pozbawi ją wzroku, a chyba nie chcemy (my, seminarzyści), żeby oślepła?
Z pięciu promotorów czterech dopuszczało wysyłanie prac na maila. Tylko ona nie. Jeden kolega napisał całą pracę, ani razu nie pojawiając się na spotkaniu z promotorem. Zagalopował się w tym i nie pojawił się również na obronie, ale to temat na inną opowieść.
Kolega jednakże zawsze mi powtarza, że woli wydać 45 zł na papierowy egzemplarz, żeby czuć gładkość okładki i słyszeć szelest przewracanych stron, niż za darmo ślęczeć przy kompie.

Panie Góral, ojciec mojej dziewczyny najpierw rypie osiem godzin w ogrodzie zoologicznym, potem wraca do domu, a w praktyce jak się okazuje do dalszej tyry, ale sagę "Zaginiona flota" Campbella przeczytał w niecałe 3 tygodnie. Dodam, że na tablecie córki.

PS. Zapomniał Pan drugiego "primo" :)

486
Niektóre rzeczy się nigdy nie zmienią prawda Góral?

Wtrącę się do tematu gdyż się wybitnie nudzę.
Osobiście kupowałbym od czasu do czasu ebooki gdyby:
a) były tańsze (w większości interesujących mnie pozycji cena tradycyjnego wydania od elektronicznego różniła się groszami),
b) przyzwyczajenie do papieru nie górowało nad uzależnieniem od elektroniki.
I mówię to z pozycji osoby zarabiającej nie najgorzej na dzisiejsze warunki.
Nie mówię, że nie kupuję ebooków w ogóle, bo kupuję, ale zdarza się to cholernie rzadko. W tym roku kupiłem je tylko raz, wyłącznie dlatego, że w pakiecie kilku książek znalazła się pozycja, która mnie interesowała i było taniej.
Andrzej ma rację, zmierzamy do upadku czytelnictwa jakie znaliśmy. Cywilizacja obrazkowa itd. itp.
Z tym harowaniem to bym nie przesadzał, bo każdy jak chce znajdzie chwilę na książkę.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

487
Weber pisze:Niektóre rzeczy się nigdy nie zmienią prawda Góral?
To że masz względem mnie uprzedzenia w ogóle mnie nie interesuje, sorry. Tyle w tym temacie. Jeśli chcesz ucinać sobie podobne wycieczki słowne - zapraszam na PW albo po prostu ustawmy się, żeby sobie wyjaśnić pewne rzeczy z przeszłości.
Weber pisze:Z tym harowaniem to bym nie przesadzał, bo każdy jak chce znajdzie chwilę na książkę.
Panowie, rozumiem, że macie lepsze życie niż niektórzy. Lepszy start etc. Ale bez cholernej przesady - żyją ludzie, którzy zaczynają na minusie, próbują, żyją na minusie i umierają na minusie. Upadek czytelnictwa jest implikacją upadku społeczeństwa jakie znamy. Znaczy systemu. Już niedługo durna demokracja zdechnie. I zacznie się - mam nadzieje - w miarę rozsądne budowanie czegoś konkretnego. Jestem przekonany, że wtedy albo i później poziom czytelnictwa wzrośnie.

A tak nawiasem - sorry, nie ma lepszych rzeczy do roboty niż dyskutowanie o czytelnictwie, skoro każdy wie, jak sprawy się mają?

489
Hmm... może faktycznie za ostro oceniam kondycję intelektualną społeczeństwa...

ceny książek byłoby bardzo trudno zbić - rentowność całej tej zabawy i tak się niewielka a tu zanosi się niestety na totalny pogrom księgarni.

z ludźmi którzy woleli przepuścić kasę na browary zamiast na ksiązki stykałem się tam regularnie. W płocku kupiłem za psie pieniądze na taniej książce chyba z 8 tomów Londona w cenie 1 browar/szt.

Co do harówki - rozumiem świetnie. Owoż czuję że się dziś naharowałem i spać idę...

[ Dodano: Nie 25 Sie, 2013 ]
Góral pisze:- żyją ludzie, którzy zaczynają na minusie, próbują, żyją na minusie
to o mnie. tzn. zaczynałem od zera, szarpałem się, ale teraz prawie wygrzebałem się z kredytów...
i umierają na minusie.
to - mam nadzieję - nie będzie o mnie...
Upadek czytelnictwa jest implikacją upadku społeczeństwa jakie znamy.
ok.

Znaczy systemu. Już
niedługo durna demokracja zdechnie. I zacznie się - mam nadzieje - w miarę rozsądne budowanie czegoś konkretnego. Jestem przekonany, że wtedy albo i później poziom czytelnictwa wzrośnie.
Demokracja owszem przegniłą dokumentnie. Tylko w to budowanie czegoś na nowo nie bardzo wierzę. Wzrost czytelnictwa? Oby! Ale też cholera wie...
A tak nawiasem - sorry, nie ma lepszych rzeczy do roboty niż dyskutowanie o czytelnictwie, skoro każdy wie, jak sprawy się mają?
ma to sens bo jak pomarudzimy to wydaje nam się że coś z problemem zrobiliśmy i mniej nas boli... ;)

490
Andrzej Pilipiuk pisze:Demokracja owszem przegniłą dokumentnie.
Demokracja? Bądźmy szczerzy, od dłuższego czasu nasz system bardziej przypomina oligarchię, niż demokrację.

Śmiem twierdzić, że dopóki taki stan rzeczy się utrzyma, doputy księgarstwo i czytelnictwo w Polsce będzie kulało. Dlaczego? Trzy powody:
1. Kondycja finansowa obywateli - nie oszukujmy się; nie każdego stać na książki. Są ludzie, którzy chcieliby coś kupić, ale nadwerężyłoby to ich domowy budżet. Są też tacy, którzy świadomie nadwerężą ten budżet, aby dopaść dobrą pozycję, ale to już niedobitki. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
2. Kondycja intelektualna - polski system edukacji kształci dzieci i młodzież w taki sposób, że wpaja im nienawiść do książek. Kanon lektur, które musowo przeczytać, powoduje niechęć. Pani od polskiego nakazuje czytać dane dzieło, pisać na kartkówce, dlaczego ktośtam wyzwał kogośtam na pojedynek, a jak ktoś mówi, że powieść mu się nie podobała, to krzyczy: "Jak śmiesz?! Toż to arcydzieło!". Oprócz tego system szkoleniowy w naszym kraju celowo nakierowany jest na kształcenie ludzi mniej światłych i upośledzanie ich zdolności samodzielnego myślenia. Sam premier powiedział, że cenniejszy dla państwa jest dobry ślusarz, niż wykształcony bezrobotny. Dlaczego? Dlatego, że ślusarz, w większości przypadków będzie zbyt zajęty swoją pracą, żeby wzniecić bunt. Cytując Stalina: "Ciemnotą łatwiej rządzić". Dopóki nie poszedłem do szkoły średniej, ochoczo czytałem. Z własnej nieprzymuszonej woli przeczytałem Krzyżaków, Ogniem i mieczem, Potop, Quo Vadis. Czytałem ponad dwadzieścia książek rocznie. Liceum mnie skutecznie zniechęciło.
3. Zarobienie społeczeństwa - jak pisał Góral, ludzie są zbyt zatyrani, żeby czytać. ie wszyscy, ale naprawdę wielu. Trzeba rypać na dwa etaty, albo brać nadgodziny, żeby w miarę godziwie żyć. Ojciec pięcioosobowej rodziny w pierwszej kolejności będzie chciał tą rodzinę wykarmić, a dopiero potem poczytać.

Smutna prawda.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

491
Bartosh16 pisze:Demokracja? Bądźmy szczerzy, od dłuższego czasu nasz system bardziej przypomina oligarchię, niż demokrację.
Bo demokracja w czystej postaci nie może istnieć na szerszą skalę. Warto też zauważyć, że nawet obecnie w Polsce nie ma czystej demokracji a jest republika demokratyczna.
Bartosh16 pisze: Dopóki nie poszedłem do szkoły średniej, ochoczo czytałem. Z własnej nieprzymuszonej woli przeczytałem Krzyżaków, Ogniem i mieczem, Potop, Quo Vadis. Czytałem ponad dwadzieścia książek rocznie. Liceum mnie skutecznie zniechęciło.
A tego powiem szczerze nie rozumiem. Przecież liceum nie prześladuje za czytanie książek.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

492
Góral przystopuj. Średnio mnie obchodzi co myślisz, przypomniałem Ci delikatnie o Twoich wcześniejszych akcjach żebyś nie powtarzał błędów. Więc daruj sobie takie teksty i PW.

Bartosh16, w jednej kwestii masz rację według mnie. A mianowicie w tym, że nie każdego stać na książki. Ale takie coś wymaga sprostowania: nie każdego stać na nowe książki. Świeżo wydane powieści są coraz droższe, czasem cena jednego egzemplarza osiąga taką cenę, że niektórzy muszą pracować na nią cały dzień. Jednak nie tylko najnowszymi książkami człowiek żyje a i są jeszcze biblioteki (choć w sumie nie wiem jak stoją w ostatnim czasie gdyż nie korzystałem z ich usług od dawna).

Podobnie jak Grimzon nie rozumiem stwierdzenia, że liceum Cię zniechęciło do czytania. Kłóci się to z moimi doświadczeniami. Mógłbyś to nieco rozwinąć?

Czemu sięgacie po tak skrajne opisy Polaków? Powoli przez Was czuję się gorszym człowiekiem gdyż udaje mi się wiązać koniec z końcem i coś zaoszczędzić.

PS. A tutaj macie link o nowym sposobie promocji czytania:
LINK
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

493
Weber pisze:są jeszcze biblioteki (choć w sumie nie wiem jak stoją w ostatnim czasie gdyż nie korzystałem z ich usług od dawna)
Nasza bibliotekarka od dwóch lat zamawia "Pieśń Lodu i Ognia". Nawet nie wiedziała, co to jest, a to jedna z najpopularniejszych książek z tego, co słyszałem.
Literatury "kobiecej" nie brakuje. Barbara Cartland ma całą półkę dla siebie.
Grimzon pisze:A tego powiem szczerze nie rozumiem. Przecież liceum nie prześladuje za czytanie książek.
Posłużę się tu przykładem z filmu, który wczoraj oglądałem, pt.: "Szukając siebie". W jednej ze scen Forrester mówi, że wydał książkę, a potem zaczął się ten cały szum, krytycy i znawcy tematu zaczęli się spierać o to, "Co autor miał na myśli?", "Co autor chciał przez to powiedzieć?". Irytuje mnie to na dwa sposoby:
1. Mam swoje zdanie. Polonista może twierdzić, że dwustronicowy opis przyrody w "Nad Niemnem" miał za zadanie ukazać nam nostalgię autorki, która z żalu wielkiego usycha w tęsknocie za rodzinnymi stronami. Pieczołowicie dopracowane szczegóły miały na celu uświadomienie nas w tym, jak głęboko cierpi. Ja twierdzę, że dwustronicowy opis przyrody to dwustronicowy opis przyrody.
2. Co polonista może wiedzieć o tym, co myślał człowiek, który zmarł blisko sto lat wcześniej? Zrozumiem, jeśli nauczyciel poda to, jako jego własną, indywidualną interpretację. Nie zrozumiem, jeśli będzie nam to chciał wpoić, jako jedyną słuszną ideologię.
W efekcie tych zabiegów pani od polskiego, odrzuca mnie od polskich arcydzieł, za wyjątkiem "Chłopów" Reymonta, które po prostu ciężko mi się czytało.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

494
Iiitam,Bartosh16,
posługujesz się argumentami wyświechtanymi i w gruncie rzeczy kompletnie poza sednem sprawy.
Jedna durna pani w bibliotece i jedna durna pani z polskiego nie byłaby mnie w stanie odciągnąć od książek. A zaznaczam, że uczyłam się w czasach, kiedy był cały system cenzury. Każdej - z wyjątkiem cenzury głupoty nauczycieli, oczywiście.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

495
Bartosh16 pisze:ł
2. Co polonista może wiedzieć o tym, co myślał człowiek, który zmarł blisko sto lat wcześniej? Zrozumiem, jeśli nauczyciel poda to, jako jego własną, indywidualną interpretację. Nie zrozumiem, jeśli będzie nam to chciał wpoić, jako jedyną słuszną ideologię.
Jest to, niestety, jedna z przykrych konsekwencji zrobienia z interpretacji literatury przedmiotu szkolnego; na lekcjach w polskich szkołach należy raczej "wyłożyć materiał" (na podobieństwo przedstawienia np. anatomii tasiemca) niż inspirować do samodzielnego myślenia.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

496
Jedna durna pani w bibliotece i jedna durna pani z polskiego
Tylko po jednej takiej spotkałem. Ile ich w rzeczywistości jest? Ile jest bibliotekarek, które nie dbają o księgozbiór, bo mało ludzi przychodzi? Ile jest takich polonistek?
Nie napisałem, że zaprzestałem czytania, bo to zapoczątkowałoby rozkład mojego umysłu; raczej straciłem zainteresowanie klasycznymi dziełami.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron