61

Latest post of the previous page:

ps. Czytam właśnie opowiadania na konkurs literacki organizowany w Żorach.

w takich tekstach z przerażającą mocą objawia się nędza wykształcenia dzisiejszych polonistów i siłą rzeczy ich uczniów.

Szczegóły niestety (dla autorów na szczęście!!!) tajne więc nie zacytuję "kwiatków".

62
StanislawKarolewski pisze:Piasecki był świetnym pisarzem. Może nie miał szkolnej wiedzy ogólnej, ale znał życie.
Tak, tylko zapominasz, że nie powtórzysz losów Piaseckiego, nie nauczysz się jak on literackiej polszczyzny w więzieniu. Nie masz szans na wejście do struktur rosyjskich worow w zakonie jak on, nie będziesz współpracował jak on z przedwojenną "Dwójką", ani AK... Czymś musisz to zastąpić. Albo wiedzą, albo zaciągasz się do Legii Cudzoziemskiej i po dwudziestu latach służby, masz doświadczenie porównywalne z tym - Piaseckiego. Wybór należy do Ciebie...
StanislawKarolewski pisze:
Poza tym istnieją inne formy edukacji prócz szkół. Nawet w naszym systemie coraz więcej rodziców decyduje się na edukację domową - uczenie dzieci samodzielnie, w małych grupach z innymi takimi rodzicami lub przez guwernantkę.
Nie rób sobie jaj... Jestem nauczycielem i to co wiekszość ludzi zna z teorii, ja znam z praktyki. Ilość osób które zdecydowały się w Polsce na edukację domową, nie przekracza kilkudziesięciu. Ich motywy są czesto religijno - sekciarskie ( jak i na Zachodzie). Naprawdę wydaje Ci się, że dasz radę zastąpić fachowego nauczyciela ze wszystkich przedmiotów? Dopiero taka edukacja to okaleczanie dzieci... Oczywiście, teoretycznie, gdyby ktoś miał forsy jak lodu, mógłby wynająć zastęp prywatnych nauczycieli którzy uczyliby jego dziecko na wyższym niż w szkole poziomie. No bo kadra byłaby dobrana i pracowaliby z uczniem indywidualnie. Tyle, że generalnie to science - fiction. Nie tylko w Polsce. Oczywiście można sobie podziamgać, ale nikt z marudzących ( jestem pewien, że nawet Andrzej tego nie zrobi) nie wypisze dziecka ze szkoły, aby przejść na edukację domową. Co najwyżej znajdzie najlepszą szkołę w okolicy... Nb. IMO problemem jest nie tyle ( nie tylko) program - rzeczywiście coraz głupszy - ale niemożność zmuszenia rodziców do zainteresowania się własnymi dziećmi, dopilnowania ich nauki i brak możliwości przekonania uczniów, że nauka do czegokolwiek im się przyda. Większość z nich w to nie wierzy i to z zupełnie innych przyczyn niż Andrzej. Oni po prostu nie chcą się uczyć. Nb. Wyobrażacie sobie jak wiele może nauczyć dzieci najznakomitszy nawet belfer w klasie gdzie ma pięć nimfetek prowadzących intensywne życie seksualne, z dziesięciu młodocianych ćpunów i alkoholików, parę osób z zaburzeniami psychicznymi, a 3/4 rodzin to rodziny patologiczne?
StanislawKarolewski pisze:"Świat dzieli się na samouków i nieuków".
Bzdura. Dobry nauczyciel nauczy Cię w ciągu miesiąca więcej, niż ty sam siebie po pięciu latach. Bo nie będzie musiał wyważać otwartych drzwi, badać tego co już dawno zostało zbadane. Samo istnienie takiego forum jak to, jest dowodem przemawiającym przeciwko samouctwu. Bo chcecie otrzymywać uwagi i wskazówki od bardziej doświadczonych od siebie, zamiast w pocie czoła samouczyć się pisarstwa...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

63
Navajero pisze: Bzdura. Dobry nauczyciel nauczy Cię w ciągu miesiąca więcej, niż ty sam siebie po pięciu latach. Bo nie będzie musiał wyważać otwartych drzwi, badać tego co już dawno zostało zbadane. Samo istnienie takiego forum jak to, jest dowodem przemawiającym przeciwko samouctwu. Bo chcecie otrzymywać uwagi i wskazówki od bardziej doświadczonych od siebie, zamiast w pocie czoła samouczyć się pisarstwa...
Szkoda tylko, że o dobrym nauczycieli naprawdę trudno. Zdarzają się, bo takich znam, ale niestety, to są nieliczne przypadki.

Jak widzę idących teraz do szkół pedagogów to szok normalnie. Nie mówiąc już o tym, że istnieje przekonanie, że jak ktoś został nauczycielem to znaczy, że mu nie wyszło.
Druga rzecz jest taka, że nawet dobrzy nauczyciele muszą przygotować młodzież do żenujacej matury i muszą poświęcić wiele lekcji powielając schematy, oceniając wypracowania zgodnie z kluczem ( i tak piątkowy humanista dostaje 3 i jest w szoku, jak to się stało, ale klucz to klucz) itp.

A pamiętam taki artykuł w wyborczej, gdzie kilku znanych ludzi, jakiś pisarz, poeta i publicysta, nazwisk sobie nie przypomnę, zrobili sobie nową maturę, żeby sprawdzić czy by zdali. Efekt: ledwo co im się udało. Jakoś do 50% chyba wyszli.

64
Navajero pisze:Ilość osób które zdecydowały się w Polsce na edukację domową, nie przekracza kilkudziesięciu. Ich motywy są czesto religijno - sekciarskie ( jak i na Zachodzie).
z tego co wiem - a mam kontakty ;)
przynajmnije część zabrała dzieci ze szkół z obawy przed szalejącą tam przemocą i demoralizacją.
Navajero pisze: Naprawdę wydaje Ci się, że dasz radę zastąpić fachowego nauczyciela ze wszystkich przedmiotów? Dopiero taka edukacja to okaleczanie dzieci...
Okaleczanie... Khm... tu bym polemizował.
informacje o sposobach wyliczenia szybkości zsuwu bryły sztywnej po płaszczyźnie nie są potrzebne nikomu.
Navajero pisze: Oczywiście można sobie podziamgać, ale nikt z marudzących ( jestem pewien, że nawet Andrzej tego nie zrobi) nie wypisze dziecka ze szkoły, aby przejść na edukację domową.
ja nie wypiszę bo mi żona nie pozowli. ;)
ok. zdaje sobie sprawę że wielu rzeczy bym dziecka nie nauczył.
Navajero pisze: Co najwyżej znajdzie najlepszą szkołę w okolicy...
o ile taka jest. W mieście gdzie jest w miarę dobrze rozwinięty system komunikacyjny można kierowac sie tym kryterium. ale w mieście powiatowym gdzie do byboru sa rzy licea kiepskie złe i fatalne tego wyboru po prostu nie ma.
Navajero pisze: ale niemożność zmuszenia rodziców do zainteresowania się własnymi dziećmi, dopilnowania ich nauki
tu się zgodzę.
Navajero pisze: i brak możliwości przekonania uczniów, że nauka do czegokolwiek im się przyda.
...bo naprawdę się nie przyda? ;)
Navajero pisze: Oni po prostu nie chcą się uczyć. /.../ a 3/4 rodzin to rodziny patologiczne?
ok. teraz zadajmy sobie pytanie - czy jest sens czegokolwiek ich uczyć?
ich to boli, nas to boli, budżet kraju na tym cierpi. Czy nie lepiej jak za cara "wilczy bilet", kopa w zad, krzyżyk na drogę. Zostań babką od malowania paznokci lampucerom, albo sprzedwcą telefonów komórkowych na tym się znasz i z tego wyżyjesz nie obciążając społeczeństwa.

Przed wojną dziewczyny po 13-14 lat pracowały u krawcowych, byly praczkami, stały za ladą w sklepie etc. A teraz dzieic dojrzewają podobno szybciej (choć jak patrzę to nie chce mi się wierzyć).

powszechy przymus nauki to wymysł francuskich encyklopedystów ktorym wydawało sie każdy chcialby się uczyć gdyby mial takie możliwości.

a kto to wdrożył? rewolucja francuska próbowała ale nie starczylo kasy i pary. W bodaj 1806-tym obowiazek edukacji wprowadziły Prusy. A po co? by wyprać mózgi rekrutom do przyszłych wojen...
Navajero pisze: Dobry nauczyciel nauczy Cię w ciągu miesiąca więcej, niż ty sam siebie po pięciu latach. Bo nie będzie musiał wyważać otwartych drzwi, badać tego co już dawno zostało zbadane.
tu z przykroścą muszę się zgodzić.
jedyny problem w braku nawet nie dobrych, ale w miarę dobrych nauczycieli.

spotkałem w życiu czworo belfrów z prawdziwego zdarzenia. a to chyba niewiele jak na dwie podstawówki i liceum.
Navajero pisze: Bo chcecie otrzymywać uwagi i wskazówki od bardziej doświadczonych od siebie, zamiast w pocie czoła samouczyć się pisarstwa...
jest jeszcze jeden problem - w zasadzie dwa.

1) czy zechcą skorzystać

2) co zdołamy przekazać. Jedna godzina wykladu to równoważnik ok 60 stron maszynopisu.

tu są potrzebne stacjonarne warsztaty.

65
icy_joanne pisze: A pamiętam taki artykuł w wyborczej, gdzie kilku znanych ludzi, jakiś pisarz, poeta i publicysta, nazwisk sobie nie przypomnę, zrobili sobie nową maturę, żeby sprawdzić czy by zdali. Efekt: ledwo co im się udało. Jakoś do 50% chyba wyszli.
szymborska z analizy własnego wierszydła - 60%

66
podsumowanko:

szkoła nie nauczy Was pisać.
szkola nie nauczy Was myśleć
szkoła nie da wam umiejętności pozaliterackich przydatnych przy pisaniu książek.

To wszystko musicie nadrobić.
Sorry.

Kto chce byc pisarzem musi zapieprzać podwójnie - w szkole i w domu.

a o warsztatach trzeba bedzie pomyśleć.

67
Navajero pisze: Tak, tylko zapominasz, że nie powtórzysz losów Piaseckiego, nie nauczysz się jak on literackiej polszczyzny w więzieniu. Nie masz szans na wejście do struktur rosyjskich worow w zakonie jak on, nie będziesz współpracował jak on z przedwojenną "Dwójką", ani AK... Czymś musisz to zastąpić. Albo wiedzą, albo zaciągasz się do Legii Cudzoziemskiej i po dwudziestu latach służby, masz doświadczenie porównywalne z tym - Piaseckiego. Wybór należy do Ciebie...
A to już rozmawiamy o mnie? A mi się wydawało, ze o edukacji i fachu literata. Jeżeli o mnie chodzi, to już parę szkół skończyłem - na szczęście zgłupiałem w nich tylko trochę.

Oczywiście mamy inne czasy... Dwójka inaczej się nazywa. A w Legii głupieje się jeszcze bardziej niż w szkole - porozmawiaj z ludźmi, którzy ją przeżyli.
Navajero pisze:Jestem nauczycielem
Wywnioskowałem z formy wypowiedzi.
Navajero pisze: Ilość osób które zdecydowały się w Polsce na edukację domową, nie przekracza kilkudziesięciu. Ich motywy są czesto religijno - sekciarskie ( jak i na Zachodzie).
Motywy religijne są gorsze od intelektualnych?

Navajero pisze: Naprawdę wydaje Ci się, że dasz radę zastąpić fachowego nauczyciela ze wszystkich przedmiotów?
Fachowego nauczyciela nie zastąpię, tego który pracuje w szkole bez problemu. Swojego czasu udzielałem sporo korepetycji - paru dzieciakom, które były w szkole już skreślone pomogłem. Praktycznie ze wszystkimi przedmiotami, może prócz w-fu i języków, ale od tego mam żonę :)

Problemem jest co innego - czas, który dzieciom trzeba wtedy poświęcić.
Navajero pisze: Nb. Wyobrażacie sobie jak wiele może nauczyć dzieci najznakomitszy nawet belfer w klasie gdzie ma pięć nimfetek prowadzących intensywne życie seksualne, z dziesięciu młodocianych ćpunów i alkoholików, parę osób z zaburzeniami psychicznymi, a 3/4 rodzin to rodziny patologiczne?
Właśnie o to chodzi, nie chcę żeby moje dziecko uczył ktoś, kto tak uważa.

Navajero pisze:
StanislawKarolewski pisze:"Świat dzieli się na samouków i nieuków".
Bzdura. Dobry nauczyciel nauczy Cię w ciągu miesiąca więcej, niż ty sam siebie po pięciu latach. Bo nie będzie musiał wyważać otwartych drzwi, badać tego co już dawno zostało zbadane.
Ale jak sam zauważasz jeżeli jesteś nimfetką prowadzącą intensywne życie seksualne, to nawet Sokrates ci nie pomoże. Musisz uczyć się sam, nauczyciel może ci jedynie pomóc - wskazać furtkę i klucz do niej żebyś nie wyważał dawno otwartych drzwi.
Navajero pisze: Samo istnienie takiego forum jak to, jest dowodem przemawiającym przeciwko samouctwu.
Istnienie tego forum dowodzi czegoś zupełnie odwrotnego. Każdy kandydat na pisarza ma okazję uczyć się nie od swojego polonisty, na którego został "skazany", ale od Andrzeja - jednego z czołowych literatów w swoim kraju.

Navajero pisze: Bo chcecie otrzymywać uwagi i wskazówki od bardziej doświadczonych od siebie, zamiast w pocie czoła samouczyć się pisarstwa...
Na temat tonu tej wypowiedzi już się wypowiedziałem wyżej i nie będę więcej wchodził w dyskusję tego rodzaju, która odbiega od tematu.
http://tiny.pl/h72vc

68
Andrzej Pilipiuk pisze:podsumowanko:

szkoła nie nauczy Was pisać.
Zgoda, ale też żadna szkoła nie uczy pisarstwa. Uczy poprawnego posługiwania się językiem polskim. A tego nauczy. A czasem nawet więcej :) W swojej organizowałem razem ze znajomą polonistką warsztaty pisarskie. Bo było zapotrzebowanie.
Andrzej Pilipiuk pisze: szkola nie nauczy Was myśleć
Nikt nie nauczy nas myśleć. To umiejętność którą musimy wyrobić sobie sami. Szkoła może tu co najwyżej pomóc.
Andrzej Pilipiuk pisze: szkoła nie da wam umiejętności pozaliterackich przydatnych przy pisaniu książek.
Umiejętności może nie, ale da informacje, wiedzę. Z geografii, historii, biologii... To wszystko się przydaje.
Andrzej Pilipiuk pisze: Kto chce byc pisarzem musi zapieprzać podwójnie - w szkole i w domu.
Święta prawda! :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

69
Navajero pisze:
Umiejętności może nie, ale da informacje, wiedzę. Z geografii, historii, biologii... To wszystko się przydaje.
Oczywiście - pytaniem pozostaje czy wiedzę ogólną rzeczywiście najłatwiej zdobyć w szkole? Jaką cenę trzeba za to zapłacić i czy warto ją płacić? - często w zamian za informacje dostępne w każdej bibliotece lub wręcz w przeglądzie statystycznym. Pamiętam, że w szkole podstawowej na geografii omawialiśmy kolejne kraje świata, ale omówienie polegało na statystykach, na podaniu ile dany kraj zbiera bananów a ile stali przetapia. Mam wrażenie, że w ten sposób nie dowiedziałem się o tych krajach niczego.

Oraz ostatnie pytanie: Czy rzeczywiście ze szkoły wynosimy ogólną wiedzę o świecie czy taką jaką system chce żebyśmy wynieśli? Świat jest zupełnie inny niż ten, który został opisany w szkolnym podręczniku.
http://tiny.pl/h72vc

70
StanislawKarolewski pisze: Istnienie tego forum dowodzi czegoś zupełnie odwrotnego. Każdy kandydat na pisarza ma okazję uczyć się nie od swojego polonisty, na którego został "skazany", ale od Andrzeja - jednego z czołowych literatów w swoim kraju.
Ale nie tylko. Są np osoby które słabo piszą, ale dobrze im idzie wyszukiwanie błędów po innych i na odwrót. Np, założę się, ze jakbym dał jakiś teks do weryfikacji panu Andrzejowi, a potem wrzucił na forum, to i tak znaleźlibyście błędy :). Zresztą, każdy ma swój wyznacznik "dobrego tekstu". A takie forum jak to pozwala się nauczyć jak pisać tak, żeby większość nie miała zastrzeżeń (czyli uznawała teks za poprawny).
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

71
Namrasit pisze:
StanislawKarolewski pisze: Istnienie tego forum dowodzi czegoś zupełnie odwrotnego. Każdy kandydat na pisarza ma okazję uczyć się nie od swojego polonisty, na którego został "skazany", ale od Andrzeja - jednego z czołowych literatów w swoim kraju.
Ale nie tylko. Są np osoby które słabo piszą, ale dobrze im idzie wyszukiwanie błędów po innych i na odwrót. Np, założę się, ze jakbym dał jakiś teks do weryfikacji panu Andrzejowi, a potem wrzucił na forum, to i tak znaleźlibyście błędy :). Zresztą, każdy ma swój wyznacznik "dobrego tekstu". A takie forum jak to pozwala się nauczyć jak pisać tak, żeby większość nie miała zastrzeżeń (czyli uznawała teks za poprawny).
Oczywiście. Od Andrzeja i innych literatów - w dalszym ciągu nie wyłącznie od jednego polonisty.
http://tiny.pl/h72vc

72
Andrzej Pilipiuk pisze:
icy_joanne pisze: A pamiętam taki artykuł w wyborczej, gdzie kilku znanych ludzi, jakiś pisarz, poeta i publicysta, nazwisk sobie nie przypomnę, zrobili sobie nową maturę, żeby sprawdzić czy by zdali. Efekt: ledwo co im się udało. Jakoś do 50% chyba wyszli.
szymborska z analizy własnego wierszydła - 60%
Sosnowskiemu też słabo to wyszło... ;-)

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/matu ... 96304.html
Strona autorska: www.stefandarda.pl
Strona na portalu Facebook: http://www.facebook.com/pages/Stefan-Da ... 1627153398

73
StanislawKarolewski pisze:
Navajero pisze: Tak, tylko zapominasz, że nie powtórzysz losów Piaseckiego, nie nauczysz się jak on literackiej polszczyzny w więzieniu. Nie masz szans na wejście do struktur rosyjskich worow w zakonie jak on, nie będziesz współpracował jak on z przedwojenną "Dwójką", ani AK... Czymś musisz to zastąpić. Albo wiedzą, albo zaciągasz się do Legii Cudzoziemskiej i po dwudziestu latach służby, masz doświadczenie porównywalne z tym - Piaseckiego. Wybór należy do Ciebie...
A to już rozmawiamy o mnie? A mi się wydawało, ze o edukacji i fachu literata. Jeżeli o mnie chodzi, to już parę szkół skończyłem - na szczęście zgłupiałem w nich tylko trochę.
Rozmawiamy o przykładzie jaki podałeś i o oczywistej prawdzie, że ani Ty, ani nikt inny, nie jest w stanie powtórzyć losów Piaseckiego, zebrać podobnego doświadczenia, a więc przykład jest do bani.
StanislawKarolewski pisze: Oczywiście mamy inne czasy... Dwójka inaczej się nazywa. A w Legii głupieje się jeszcze bardziej niż w szkole - porozmawiaj z ludźmi, którzy ją przeżyli.
Obroniłem pracę doktorską na temat "Dwójki" i znam sporo osób z branzy "siłowej", takze takich którzy byli w Legii. I jakoś nie zgłupieli. Natomiast nijak się to ma do sedna dyskusji - znaczy faktu, że nikt nie jest w stanie naśladować Piaseckiego, a więc argument, że skoro on był niewykształcony i pisał, to można tak robić i dzisiaj jest po prostu bezsensowny.
StanislawKarolewski pisze:
Navajero pisze:Jestem nauczycielem
Wywnioskowałem z formy wypowiedzi.
Pogratulowałbym mistrzowskiej dedukcji, tyle, że sam się przyznałem...
StanislawKarolewski pisze:
Navajero pisze: Ilość osób które zdecydowały się w Polsce na edukację domową, nie przekracza kilkudziesięciu. Ich motywy są czesto religijno - sekciarskie ( jak i na Zachodzie).
Motywy religijne są gorsze od intelektualnych?
Zależy. Jeśli rodzić uważa, że jego dziecko nie powinno chodzić do szkoły bo zetknie się ze "zgnilizną moralną" innych dzieci, a swoją rodzinę/ sektę uważa za "lepszą" od reszty ludzkości, to dla mnie to zgrzyta. A takie motywy nauczania domowego podał spory procent rodziców w USA.
StanislawKarolewski pisze:
Navajero pisze: Naprawdę wydaje Ci się, że dasz radę zastąpić fachowego nauczyciela ze wszystkich przedmiotów?
Fachowego nauczyciela nie zastąpię, tego który pracuje w szkole bez problemu. Swojego czasu udzielałem sporo korepetycji - paru dzieciakom, które były w szkole już skreślone pomogłem. Praktycznie ze wszystkimi przedmiotami, może prócz w-fu i języków, ale od tego mam żonę :)
Coś takiego na poziomie gimnazjum jest niemożliwe. Chyba, że mam do czynienia z prawdziwym człowiekiem renesansu...
Navajero pisze:
Navajero pisze: Nb. Wyobrażacie sobie jak wiele może nauczyć dzieci najznakomitszy nawet belfer w klasie gdzie ma pięć nimfetek prowadzących intensywne życie seksualne, z dziesięciu młodocianych ćpunów i alkoholików, parę osób z zaburzeniami psychicznymi, a 3/4 rodzin to rodziny patologiczne?
Właśnie o to chodzi, nie chcę żeby moje dziecko uczył ktoś, kto tak uważa.
Znaczy taki, który sądzi, że są to czynniki utrudniające mocno normalną naukę? Bo trudno jednocześnie pacyfikować agresywnego narkomana i prowadzić lekcję? Niczewo... Na pewno znajdziesz takiego, który da radę :)
StanislawKarolewski pisze:
Navajero pisze:
StanislawKarolewski pisze:"Świat dzieli się na samouków i nieuków".
Bzdura. Dobry nauczyciel nauczy Cię w ciągu miesiąca więcej, niż ty sam siebie po pięciu latach. Bo nie będzie musiał wyważać otwartych drzwi, badać tego co już dawno zostało zbadane.
Ale jak sam zauważasz jeżeli jesteś nimfetką prowadzącą intensywne życie seksualne, to nawet Sokrates ci nie pomoże. Musisz uczyć się sam, nauczyciel może ci jedynie pomóc - wskazać furtkę i klucz do niej żebyś nie wyważał dawno otwartych drzwi.
Drogi Stanisławie, uważm przede wszystkim, że etap pokazywania kto ma dłuższego, przekręcania cytatów i przemożnej chęci, aby zawsze mieć racje, mam już daleko za sobą.
StanislawKarolewski pisze:
Navajero pisze: Samo istnienie takiego forum jak to, jest dowodem przemawiającym przeciwko samouctwu.
Istnienie tego forum dowodzi czegoś zupełnie odwrotnego. Każdy kandydat na pisarza ma okazję uczyć się nie od swojego polonisty, na którego został "skazany", ale od Andrzeja - jednego z czołowych literatów w swoim kraju.
No, ale to nie jest samouctwo. A żaden polonista nie ma za zadanie nauczać pisarstwa. Naprawdę nie wiedziałeś o tym? :)
StanislawKarolewski pisze:
Navajero pisze: Bo chcecie otrzymywać uwagi i wskazówki od bardziej doświadczonych od siebie, zamiast w pocie czoła samouczyć się pisarstwa...
Na temat tonu tej wypowiedzi już się wypowiedziałem wyżej i nie będę więcej wchodził w dyskusję tego rodzaju, która odbiega od tematu.
Ale to była uwaga jak najbardziej na temat - dotyczaca kwestii samouctwo vs uczenie się. No i wychodzi, że jednak ludzie chcą się uczyć, tyle, że szkoła nie jest im w stanie zapewnić nauki na takim poziomie jakiego by pragnęli ( co akurat żadnym odkryciem nie jest).
Ostatnio zmieniony sob 17 paź 2009, 13:27 przez Navajero, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

74
A tak jeszcze co do wiedzy w szkole, o takiej np podstawowej i ile po niej wiemy świecie.

Polski - poznamy parę archaicznych stylów i typów bohaterów, na literaturę współczesną czasu nie ma. Będą nas próbowali uczyć pisać bez błędów długopisem w zeszytach, zamiast uczyć szybko na klawiaturze. Sami policzcie ile piszecie ręcznie a ile nie. Czasy się zmieniają, szkolnictwo nie.

Historia - Kupa ciekawych informacji o starożytności, średniowieczu itp, a co to była "Solidarność" , czy kiedy powstałą UE to już nikt nie wie. Według mnie historii powinno się uczyć od tej drugiej strony. Od najnowszej w tył, choć to może tak nie po ludzku.

Biologia - Postawy, ale nic dziwnego, tyle tego jest że ło. W każdym razie i tak nie będziemy wiedzieli co zrobić, gdy nas brzuch boli, albo poparzyliśmy się. No ale jak wygląda pantofelek to już wiedzieć będziemy :).

Geografia - Wiemy jaka jest stolica Chin, czy Australii, ale nie znamy dzielnic w swoim mieście :). Może się więc okazać, że jak będziemy 10 km od domu, to nikt nam nie powie gdzie jest nasza ulica, bo nikt nie wie. No ale za to powiedzą nam kto jest liderem w wydobyciu ropy i gazu :).

Fizyka - Powiem tylko tyle. Na pytanie, która moneta spadnie pierwsza, 5zł czy 1 gr, zdecydowana większość mówi że 5 zł. Komentarz zbędny.

Matematyka - Chyba jedyna przydatna potem wiedza, której nikt oczywiście nie lubi :). No ale nic dziwnego, jak taka moja siostra po tygodniu meczenia działu w szkole, zadania zrobić nie umie. A zadanie do policzenia w pamięci...

I w ogóle najbardziej to rozwala mnie to, że co troku są nowe podręczniki. Do historii czy tak polskiego jeszcze mogę to zrozumieć, ale do matematyki czy fizyki, gdzie w podstawach nic się nie zmienia?
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

75
Navajero pisze: Zgoda, ale też żadna szkoła nie uczy pisarstwa. Uczy poprawnego posługiwania się językiem polskim. A tego nauczy.
może któraś nauczy.
na razie 90% tekstów ktore do mnie trafiaja to od strony polonistycznbej albo horror albo żenada.
da informacje, wiedzę. Z geografii, historii, biologii... To wszystko się przydaje.
Geografia...

coż. Miałem "piony z gegry" przez całą podstawówkę.
i obkuty bylem jak chyba z żadnego innego przedmiotu.

Potem pojechałem do Szwecji i Norwegii...

zobaczyłem dębowe lasy Karlskrony. Zobaczyłem kwitnace kasztanowce za kołem podbiegunowym. Zobaczyłem "pełnowymiarowy" las liściasty w Galiware - w miejscu gdzie miała być tundra... Zobaczylem polacie brzozwych lasów w północnej Szwecji...

wkuwałem ze Skandynawia ma słabo rozwinięte rolnictwo i nie jest samowystrczalna żywnościowo. I widziałem te pola zbóż koło Andalsnes.

Sorry. Czułem się jakby mi za moje kujoństwo los splunął w twarz.

To jest GEOGRAFIA - prosty przedmiot. Żeby napisać podręcznik opisujący daną krainę wystrczy połozyć przed sobą garść pocztówek i ewentualnie szkło powikszające. Każdy uczeń który pojedzie gdzieś dalej może złapać autora na łgarstwie.

Co dzieje się w naukach trudniej weryfikowalnych?

76
Andrzej Pilipiuk pisze:wkuwałem ze Skandynawia ma słabo rozwinięte rolnictwo i nie jest samowystrczalna żywnościowo. I widziałem te pola zbóż koło Andalsnes.

Sorry. Czułem się jakby mi za moje kujoństwo los splunął w twarz.
A czy Ty nie uczyłeś się jeszcze za komuny? Kiedy wszyscy "niesocjalistyczni" programowo byli gorsi od nas? :P
Andrzej Pilipiuk pisze: Co dzieje się w naukach trudniej weryfikowalnych?
No jest burdel, np. w historii. Jednak jakieś tam podstawy zostają. Andrzeju, ja naprawdę nie twierdzę, że szkoła jest idealna, programy świetne, a wszyscy nauczyciele znakomici... Znam ten temat z autopsji i wiem lepiej niż postronni co i gdzie gnije. Tylko, że mimo wszystko, nie widzę dla szkoły żadnej alternatywy. Jest kiepsko, będzie jeszcze gorzej. Ale samoukiem przykładowo można być dopiero od pewnego poziomu, kiedy mamy na tyle wiedzy, aby zdawać sobie sprawę czego nam brakuje i gdzie tego szukać.

A co do samej szkoły, to wierz mi - postulowałbym obowiązkową naukę do szóstej klasy. Jak ktoś nie chce dalej się uczyć, to nie. Może byłby szcześliwszy pracując u rzemieślnika, na praktyce? Tylko, że wiek szkolny podniosło do 18 lat państwo, nie nauczyciele czy szkoły.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron