Widzisz, problem w tym, że ty poruszasz się w kręgu strasznych ogólników, ale nie masz ochoty na żadne konkrety. Bo fajnie się gada o szansach i w ogóle, a źli są ci hamulcowi, szczególnie Źli Wydawcy i Źli Fioletowi. No i przez nas nic się wam, tym mądrym ludziom niosącym kaganek oświaty, nie udaje. Super.
Słonko, sama tego chciałaś
Prawa do kilku moich książek, tych właśnie, które są na chomikach, rapidach i innych doprowadzających mnie do szału złodziejarniach, mam w ręku. I planuję w przyszłym roku doprowadzić do wydania ich w formie ebooków i audiobooków. Tylko z głową.
Zatem, poproszę o publiczną ofertę. Co mi proponujesz? Jaką zaliczkę? Jaki procent od sprzedanego egzemplarza? Do jakich form promocji się zobowiązujesz, a jakich oczekujesz ode mnie - przypominam, że jestem od pisania, ja nie będę handlować własną książką z ręki", jak dziadek sprzedający jakieś rupiecie, aby uzbierać na flaszkę. Traktujmy się poważnie, zgoda?
I tylko proszę bez tchórzostwa. Nie musisz pisać co do złotówki, ale chciałbym tu zobaczyć widełki i
konkrety. No bo skoro to podejście uznanych pisarzy i wydawców podobno blokuje rozwój rynku, tu uprzejmie proszę, masz pierwszego chętnego, i to z gatunku tych, co do których chyba nie będziesz kwestionować, że - przy umiejętnej reklamie i w ogóle-ogóle-ogóle, cuda wianki - idzie zarobić?
Wkurzyłaś mnie,
Mart. Może dostanę bana, ale sama chciałaś. Konkrety na stół, jakem Kajetan Chrumps, albo przestań opowiadać bzdury.
Edit: książka może kosztować nawet 5 zł, przypominam, że prawa mam w ręku, a ogranicza nas tylko umowa pomiędzy nami.