62
polishbritpoper pisze:Z całym szacunkiem dla różowych ale Wy pewnie nie przeczytaliście żadnej książki Witkowskiego, którego Lubiewo przetłumaczono na kilka języków czy Pazińskiego, Twardocha, Dzikowskiego..
Gratuluję argumentacji :)
Podobnie jak Navajero, mam tę przyjemność, że z Twardochem to strony jednego pisma dzieliliśmy. Co nie oznacza, że czytałem, nie, skądże znowu, to znaczy, czytałem tylko swój tekst :D

On top: no ja właśnie też czekam na wizję wspartą konkretami. Najbardziej mnie ciekawi, ile taki selfpublisher musi wyłożyć na początek, żeby... się wyłożyć :-)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

63
mart pisze:Pytałam, jakich warunków oczekiwaliby początkujący pisarze, żeby nie uznać propozycji dystrybutora za haracz.
75% dla autora? ;)
Nikt nikomu nie obiecał gór złota ani osiągnięcia sukcesu w ciągu 5 minut.
ok. podobasz mi się bardziej niż Twoi (pogonieni) poprzednicy - bo oni z reguły obiecywali rozwalić system nędzy i wyzysku i coś tam i nam przy okazji z tego złota autorom miało skapnąć ;) Ty przynajmniej uczciwie piszesz że nie będzie złota. ;)
Ostatnio zmieniony wt 14 gru 2010, 22:19 przez Andrzej Pilipiuk, łącznie zmieniany 1 raz.

64
O pisze: Znam kilka wydawnictw od strony promocyjnej i proszę mi wierzyć że więcej można zrobić samemu siedząc przed komputerem niż powierzając cały marketing publikacji ludziom pracującym w wydawnictwie.
cool! To ile książek wypromowałaś? Pochwal się tytułami i nakładami ;)
Mam wrażenie że rozmowa toczy się tutaj wokół nakładów kilkutysięcznych, ale sprzedaż 1 tys. egzemplarzy przez self publishera jest wynikiem bardzo przyzwoitym.
jest tak niewiarygodna że poproszę o przykłady, oczywiście chcę je poznać wyłacznie po to by złożyć uniżony hołd autorom i ich promotorom. ;)

65
Maladrill pisze:
Navajero pisze:Dlatego recenzje internetowe są przez ogół czytelników traktowane z pewną... nieśmiałością. Albo w ogóle pomijane.
Ja akurat czytam - często recenzenci nie przebierają w słowach, ale warto sprawdzić przed zakupem. Po kilku recenzjach można zminimalizować ryzyko błędnego zakupu.
ja czytam z moich i zaśmiewam się do łez widząc jak różni frustraci toczą pianę z pysków ;)

66
Navajero pisze: Tylko jakie doświadczenie i osiągnięcia ma rzeczony Piotr Kowalczyk? Co mu daje prawo do instruowania innych?
powiem tak: ja jako auotr 40 wydanych książek...
no dobra - bez wbijania się w pychę - odliczmy "samochodziki".

A więc ja jako autor 21 wydanych książek tej jesieni doszedłem do wniosku że jeszcze za mało wiem o pisaniu by pisać poradniki tego zawodu...

a może nadmiernie ostrożny jestem?

67
mart pisze:Maladrill, rozumiem, że wydanie książki papierowej przy udziale wydawnictwa od razu gwarantuje Ci sławę i kupę kasy, w przeciwieństwie do self-publishingu, bez względu na to, jakie warunki proponuje dystrybutor, bo i tak wiesz, że na tym stracisz :)
nie załapałeś albo nie chciało ci się przeczytać nawet króciutkiego działu "zanim postawisz pytanie" :(

tłumaczyłem: szansa zarobku na debiutanckiej książce istnieje ale jest minimalna.

wydanie jednej ksążki na papierze to pierwszy niewielki krok.

w swoim zadufaniu uważam jednak ze to poważniejszy krok niż wydanie 20-tu e-booków.

68
polishbritpoper pisze:Z całym szacunkiem dla różowych ale Wy pewnie nie przeczytaliście żadnej książki Witkowskiego, którego Lubiewo przetłumaczono na kilka języków
jak bym się kiedyś do tego stopnia znudził żeby czytać wypociny porno to wybrałbym raczej hetroseksaulne.

i to nie sztuka zrobić tłumaczenia na obce języki jak płaci za nie kto inny...

69
polishbritpoper pisze:i Nie podoba mi się jednak, że już któryś raz gasicie nowych użytkowników, którzy mają inną wizję zrobienia kariery wykorzystując np. narzędzie jakim jest internet czy self pabliszing.
to pewnie dla tego że jesteśmy wredni ;) (najlepsze są wyjaśnienia najprostrze)

albo glnaujemy Cię ze strachu przed nowoczesnoscią w ramach wojnenek miedzypokoleniowych (wybacz ale my stare pryki używamy kompa jako maszyny do pisania tyle ze na "na prund" no i może jeszcze co najwyżej do oglądania gołych babek).

albo się wkurzamy bo zdzieramy paznokcie waląc w klawisze i gdy zielone owieczki prawie już wierzą że powinny brać się wreszcie do roboty przychodzą tacy jak Ty i cała robota misjonarska idzie na marne...

albo glanujemy wszystkich wydawców po kolei?

sam sobie wybierz interpretację ;)
jesli wybierzesz tę pierwszą będzie Ci najłatwiej znosić to że po Tobie skaczemy w podkutych buciorach. ;)

70
Ale lans! Czekałem na to :D Zwrócił się do mnie Andrzej Pilipiuk! Znam fajną laskę która wciąga wędrowycza (przepraszam jeśli przeinaczyłem). W zasadzie to była prowokacja z mojej strony. Chciałem być tylko zauważony. Udało mi się. Otarłem się o sławę ;)

[ Dodano: Wto 14 Gru, 2010 ]
Dodam, że poleciał już printskrin, który zaraz wyląduje na moim koncie na fejsie. Moja misja na tym forum dobiegła końca :)

MalikaEdit: Ostatnie upomnienie za offtop i prowokacje. Następny będzie ban.
Ostatnio zmieniony śr 15 gru 2010, 13:26 przez polish, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

71
mart pisze: nikt z Państwa nie wydawał książek jako self-publisher. Nikt nie zdecydował się na wydanie ebooka. Więc tak naprawdę na podstawie jakiego doświadczenia została wysnuta teza, że to nie jest właściwa droga, skoro nikt z Was jej nie przeszedł? :)
w moim przypadku z doświadczeń historycznych.

Było obie wydawnictwo Prószyński i ska.
Zainwestowało w nowoczesność. Bodaj w 1996-tym załozyłlo ksiegarnię internetową Merlin.

Poprawcie mnie jeśli się mylę ale w kraju było bodaj 50 tyś komputerów podłaczonych do internetu a pierwsze procesory pentium były szczytem techniki z wolna (ach te ceny) wypierającym pecety z zegarami 386 i 486.

Podobno księgarnia internetowa kosztowała około miliona złociszy (mówiło się też o milionie "baksów").

Rok później wtopiono kolejny milion.
Holding miał jakieś kłopty (nie wnikam) i w końcu sprzedał merlina - podobno akurat wtedy gdy przestali do interesu dokładać i zaczęli wychodzić na zero.

Czy pomysł ksiegarni internetowej był zły?

NIE. TO BYŁ BARDZO DOBRY POMYSŁ.

Czy merlin to zła ksiegarnia?

NIE. OD POCZĄTKU JEST BARDZO PRZYZWOITA.

w czym zatem problem?
wystrtowali za wcześnie. Nie trafili w swój czas. Wtopili masę kapusty (zważywszy że honoraria za opowiadania w "Fenixie płacone były z paromiesiecznym poślizgniem czuję się poniekąd ich kredytodawcą...) ;)

Wykonali piękne precyzyjne uderzenie tylko że tam gdzie zaprowadzili armię nie było jeszcze nic wartego podbicia.

Internet raczkował. Za mało było podpiętych kompów. Zwłaszcza brakowało ich w małych ośrodkach gdzie szwankuje tradycyjna dystrybucja ksiązek. Nie było jeszcze bankowości internetowej czyli możliwości płacenia z domu w 3 minuty, przy kosztach rzędu 50 gr od przelewu.

Nie było nic a byli oni - firma idealnie dostosowana do sytuacji któa mamy dziś.

*

Dlatego sądzę że z e-bookami będzie idedentycznie.
Nawet jeśli jest to przyszłość dziś jest za wcześnie.

W Polsce nie ma jeszcze 50 tyś czytników.

Masowe piractwo uprawiane kompletnie na chama to jedynie dodatkowe utrudnienie.

72
polishbritpoper pisze:W zasadzie to była prowokacja z mojej strony. Chciałem być tylko zauważony. Udało mi się. Otarłem się o sławę ;)
to trzeba było napisać wprost że chcesz odemnie tylko kopa!!!!
Po cholerę stukam kolejne posty!

***********************************************

do Moderatora - ban mu się chyba należy jak psu buda.

73
Ok, to ja dorzucę jeszcze kilka groszy od siebie. Z tego, co przeczytałam - początkujący pisarze nie chcą próbować self-publishingu, nie chcą wydawać ebooków, bo ich zdaniem to pisarze o ugruntowanej już pozycji na rynku powinni pierwsi podjąć taki krok, bo mają większą szansę na sukces. Natomiast ci właśnie pisarze, powołując się na własne doświadczenie, nie chcą podjąć takiej decyzji i odradzają podążania tą drogą początkującym pisarzom. Błędne koło. I tracą na tym wszyscy.
sprzedaż e-boka nie dotarła ilościowo nawet do 1 % sprzedanych klasycznych książek
a jak ma dotrzeć, skoro podejście pisarzy i wydawców blokuje rozwój tego rynku? Jak coś, w co sami nie wierzycie ma osiągnąć jakikolwiek sukces? Z mojego punktu widzenia wygląda to tak - wydawcy ustalają zaporowe ceny dla ebooków, a sami autorzy zachowują się jakby wydanie ebooka było dla nich karą. I mam wrażenie, że nikt nie zdają sobie sprawy z tego, że takie zachowanie jest kopaniem pod sobą dołka. Myślę, że większości z Państwa w tej kwestii nie muszę uświadamiać, ale proszę zajrzeć na chomikuj - pełno tam książek Pilipiuka, Przechrzty, Pawlaka. Czytelnik, który ma do wyboru - kupić ebooka za 30 złotych, czy nawet papierową wersję książki za podobną cenę, albo mieć daną książkę za darmo z chomikuj niestety w wielu przypadkach wybierze opcje chomikuj - ze stratą dla wydawców i dla samych pisarzy. Dlaczego więc nie zmienić swojego podejścia i nie próbować podejść do ebooków nie jak do jeża, tylko jak do kolejnego źródła dochodów i promocji. Tak długo jak będzie takie podejście wydawców- ustalanie cen zaporowych, tak długo jak pisarze będą mówili, że w ebooki nie warto inwestować, tak długo będą na tym tracili - bo ludzie zamiast kupować książki elektroniczne za normalną cenę, będą te książki ściągać z chomikuj. Jeśli ktokolwiek myśli, że ten proces da się powstrzymać, to jest w wielkim błędzie. Machina ruszyła i albo można przyjąć to do wiadomości i próbować działać na rynku książek elektronicznych, albo udawać, że nic się nie dzieje, że chomikuj nie istnieje i przepuszczać zyski koło nosa. Wybór oczywiście należy do wydawców i do pisarzy.

74
Widzisz, problem w tym, że ty poruszasz się w kręgu strasznych ogólników, ale nie masz ochoty na żadne konkrety. Bo fajnie się gada o szansach i w ogóle, a źli są ci hamulcowi, szczególnie Źli Wydawcy i Źli Fioletowi. No i przez nas nic się wam, tym mądrym ludziom niosącym kaganek oświaty, nie udaje. Super.

Słonko, sama tego chciałaś :)

Prawa do kilku moich książek, tych właśnie, które są na chomikach, rapidach i innych doprowadzających mnie do szału złodziejarniach, mam w ręku. I planuję w przyszłym roku doprowadzić do wydania ich w formie ebooków i audiobooków. Tylko z głową.

Zatem, poproszę o publiczną ofertę. Co mi proponujesz? Jaką zaliczkę? Jaki procent od sprzedanego egzemplarza? Do jakich form promocji się zobowiązujesz, a jakich oczekujesz ode mnie - przypominam, że jestem od pisania, ja nie będę handlować własną książką z ręki", jak dziadek sprzedający jakieś rupiecie, aby uzbierać na flaszkę. Traktujmy się poważnie, zgoda?

I tylko proszę bez tchórzostwa. Nie musisz pisać co do złotówki, ale chciałbym tu zobaczyć widełki i konkrety. No bo skoro to podejście uznanych pisarzy i wydawców podobno blokuje rozwój rynku, tu uprzejmie proszę, masz pierwszego chętnego, i to z gatunku tych, co do których chyba nie będziesz kwestionować, że - przy umiejętnej reklamie i w ogóle-ogóle-ogóle, cuda wianki - idzie zarobić?

Wkurzyłaś mnie, Mart. Może dostanę bana, ale sama chciałaś. Konkrety na stół, jakem Kajetan Chrumps, albo przestań opowiadać bzdury.

Edit: książka może kosztować nawet 5 zł, przypominam, że prawa mam w ręku, a ogranicza nas tylko umowa pomiędzy nami.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

75
Okey, świetnie, rozumiem Twoją argumentację. Ale dla mnie, jako osoby młodej, obecnie bezrobotnej i prawie nie mającej grosza przy duszy najważniejsza jest kwestia finansowa. Dlatego pytałam jak to wygląda z tej strony gdybym dajmy na to zdecydowała się na taki krok. Nie pytam już nawet ile bym na tym zarobiła. Po prostu zastanawiam się ile miałabym na to wyłożyć kasy na sam początek. Bo jeśli mam w to zainwestować masę pieniędzy, a i tak nie mieć z tego nic, albo prawie nic - bo spójrzmy prawdzie w oczy, ile osób ma dziś czytniki? Ilu osobom będzie się chciało czytać powieść na komputerze? A inna kwestia - skąd pewność, że o ile powieść moja okaże się świetna - to po jakimś czasie również nie znajdzie się na chomiku? Więc jeśli mam w to zainwestować dużo pieniędzy i nie mieć z tego prawie nic, to wybieram drogę tradycyjną - czyli zwykłego wydawcę, a nie self publishing.

Nie wiem jaka jest sytuacja innych. Nie wiem kto może sobie pozwolić na wydanie większej sumy pieniędzy z nadzieją, że może ta "nowość" chwyci i mu się zwróci. Chyba większość ludzi nie należy do takich eksperymentatorów. Może to mało przedsiębiorcze i perspektywiczne, ale tak już jest.
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

76
Po pierwsze nie jestem Słonko. Po drugie, nie napisałam że to Wasza wina, że rynek funkcjonuje jak funkcjonuje. Napisałam tylko, że mam wrażenie, że wszyscy tutaj traktują ebooki jak zło konieczne, nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele publikacji dostępnych jest na chomikuj i zamiast traktować książki elektroniczne jako szansę na rozwój, zarobek, promocję, traktuje się je na zasadzie - nie ma szans, nie warto, w ogóle nie próbujcie, może w USA, może w Polsce za 100 lat. Po trzecie, co zaznaczyłam już na początku - nie mam zamiaru spamować, robić tu reklamy, czegokolwiek. Ani razu nie podałam nazwy firmy dla której pracuję. Jestem tu jako osoba prywatna. Tak jak napisałam na początku - trafiłam na to forum przez przypadek, przeczytałam kilka wątków, chciałam się dowiedzieć, co tak naprawdę leży u podstaw tej niechęci do ebooków. Od początku pisałam, że nie mam zamiaru nikogo do niczego namawiać, bo nie tędy droga.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron