633
autor: TadekM
Pisarz
Niekoniecznie.
Istotą tego punktu jest:
Masz pisanie, w którym chodzi głównie o przekazanie informacji. Stylizacja językowa jest minimalna. Istnieje też w fabule - czytałem chyba tylko jeden zbiór opowiadań Pilipiuka, ale on nie koncentrował się tam na języku o ile pamiętam. Język był narzędziem przekazującym historię. To częste w narracji trzecioosobowej.
To dość prosty język i generalnie dosyć łatwy. Powiedziałbym, że w zasadzie jest intuicyjnie poprawny. (to bzdura, bo pewnie większość osób i tak sięknęłaby jakiś błąd, ale tak przyjmijmy)
Masz tez pisanie, w którym język jest narzędziem historię budującym, ubarwiającym. Częste w pierwszoosobówkach (acz na przykład McCarthy robił to także w trzeciej). Ten język jest - moim zdaniem - jeszcze bardziej intuicyjny. Ale w operowaniu. Coś tak napisanego jest znacznie bardziej "płynie", niekiedy sam rytm słów sprawi, że poczujesz atmosferę tego, co się dzieje. Tylko że w tej intuicyjności język zazwyczaj nie jest już poprawny. Każda taka próba - zwłaszcza na początku - roi się od błędów (podmioty, sięjoza, byłoza, doprowadzanie do sytuacji, w której rzeczy są jasne - ale tylko dla autora). Eliminacja tych błędów jest trudna, bo czasem oznacza mordowanie rytmu i płynności, o które chodziło.
Jeśli chodzi o rytm, to polecam "Bramy Raju" Andrzejewskiego. Pod tym względem chyba najlepsza rzecz jaką czytałem.
Jaki płynie z tego wniosek?
Pierwsze jest proste, drugie nie.
Nad drugim trzeba znacznie więcej pracować (i pewnie, mozna mowic, ze na przyklad pierwszoosobowa narracja ma swoje prawa, ale moim zdaniem zeby robic błędy celowo, trzeba najpierw umieć ich nie robić). Jest takie fajne opowiadanie "Kwiaty dla Algernona". Tam, ciekawie pokazano stopniową zmianę narracji człowieka, który powoli staje się geniuszem, a potem debilnieje (neologizm, a co)