646

Latest post of the previous page:

Dukaj opublikował pierwsze opowiadanie w zbliżonym wieku. Tylko, że on nie piszczał, że jest dzieciakiem, a napisał tekst nie tylko porównywalny z tymi, które spłodzili dorośli, ale i przebijający wiele z nich :) Wysyłając opowiadanie do jakiegokolwiek pisma, nie musisz wypełniać rubryki "wiek". Rozpatrywany jest sam tekst, nie wiek jego autora. Tak więc wszystko zależy od jakości.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

647
malinowa mamba pisze:Czy my, dzieciaki, które piszą w domu, mamy w ogóle jakieś szanse na przebicie?
yhym. Jak byłem w Twoim wieku też siedziałem i pisałem w domu.

Różnica polega na tym że nie miałem kogo zapytać o rady, nie było gdzie doczytać nic na ten temat, w dodatku pisałem długopisem w zeszycie nie miałem kompa, a internetu w ogóle nie było.

jak byłem 5 lat starszy też było podobnie. tzn. nie miałem kompa a o tym że jest coś takiego jak internet zaczynalo się słyszeć...
Mam 16 lat i też lubię coś tam stworzyć.
cool ;)
Nie ukrywam, że chciałabym kiedyś coś wydać, ale czy w ogóle mogę mieć jakieś nadzieje?
nie mysl w tych kategoriach: "może" - bo przegrasz zanim zaczniesz.
Chcesz to zrobić, zrobisz i tyle. Nie miej nadziei tylko zapalnuj i realizuj.
Jeszcze w tak małej miejscowości jak moja,
co ma do rzeczy wielkość miejscowości.
Ok. ciut łatwiej byłoby w Warszawie - dostep do biblioteki narodowej etc.

Ale de facto pisarz pracuje głową. Nie ma znaczenia gdzie się znajdujesz. Miejsce pracy masz tyam gdzie siądziesz z notatnikiem w ręce, tam położysz laptopa. Miejsce nauki zawodu - podobnie.
gdzie są raczej marne szanse na dorastanie w tym kierunku...
są marne szanse porzejścia ukierunkowanej formacji intelektualnej, małe szanse terminowania u innego pisarza. Ale za 3 lata matura i studia w mieście. To da wieksze możliwości.

Alke nie zmarnuj tych trzech lat.

648
Andrzej Pilipiuk pisze:yhym. Jak byłem w Twoim wieku też siedziałem i pisałem w domu.

Różnica polega na tym że nie miałem kogo zapytać o rady, nie było gdzie doczytać nic na ten temat, w dodatku pisałem długopisem w zeszycie nie miałem kompa, a internetu w ogóle nie było.

jak byłem 5 lat starszy też było podobnie. tzn. nie miałem kompa a o tym że jest coś takiego jak internet zaczynalo się słyszeć...
Ale to można potraktować jako atut, a nie przeszkodę w drodze do zostania pisarza. Brak kompa i dostępu do netu oznacza mniej czynników, które rozpraszają podczas pisania. Jesteśmy tylko my, zeszyt i długopis.

649
Zamiast posta motywacyjnego:

1. Pewien młodzieniec pytał Mozarta, jak się pisze symfonie.
- Jesteś jeszcze za młody. Zacznij lepiej od ballad - odpowiedział kompozytor.
- Ale przecież pan zaczął pisać symfonie, kiedy nie miał jeszcze dziesięciu lat! - zaprotestował młodzieniec.
- No, tak. Ale ja nikogo nie pytałem, jak to się robi.


Obrazek
Polecam sprawdzić dlaczego właśnie te słowa ma na nekrologu.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

650
kundel bury pisze:Brak kompa i dostępu do netu oznacza mniej czynników, które rozpraszają podczas pisania. Jesteśmy tylko my, zeszyt i długopis.
a brak umijętności czytania i pisania wspaniale rozwija pamięć ;)

*

trochę dyscypliny a net pomaga nie rozprasza.

651
TadekM pisze:Zamiast posta motywacyjnego:
bzdura. Mozart chciał w łapę za wskazówki i tyle.

Można przez 10 lat rzeźbić zdania nim się uzyska poziom druku metodą prób i błenduf albo można znaleźć kogoś kto nauczy i zaoszczędzić 9 lat.

653
Pracujemy ciężko na swój debiut.
Zastanawiam się, czy Paolini za wcześnie nie zaczął. Jestem pewna, że w Polsce by wiele pozycji, by mu odrzucili. Dla mnie jego książki to kalki Tolkiena i Gwiezdnych Wojen.
Jest teraz godzina 4:20, a ja nadal leżę w łóżku i piszę.
Zastanawiam się, od czego zależą pory, w których się dobrze pisze...

654
Andrzej, sugerujesz żeby szukać pomocy u kogoś doświadczonego w pisaniu i redagowaniu? Świetnie, sam kogoś takiego potrzebuję. Moja matka jest lepsza ode mnie w poprawności językowej, ale nie ma za bardzo ochoty nade mną stać i pomagać mi w pisaniu, poprawianiu. Jestem "prawie" z Poznania, gdzie mieści się wyd. Rebis. Mam też znajomą, której matka pracuje dla wydawnictwa jakiejś uczelni, jest w nim redaktorem. Proponowała mi (znajoma, nie jej matka) bym coś napisał i dał do poprawy jej mamie. Tylko nie wiem, czy to coś da... W sumie ludziska ślą do np. ciebie teksty, które potem czytasz i oceniasz. Ale nie poprawiasz? (tego nie wiem). Potrzebny jest doświadczony pisarz albo redaktor, ew. poeta. Ale czy poeta byłby dobrym "sędzią" dla prozy...? Jak znaleźć mam i nawiązać z kimś z Poznania kontakt - redaktorem, pisarzem? Gdzie szukać? Spróbuję coś wyguglać, ale doradź co możesz.

655
Wg mnie na wczesny debiut można się zdecydować, wtedy jak się jest bardzo dobrym, że się miażdży resztę. Nie widzę dobra w tym, że komuś się zadebiutuje zbyt wcześnie, zanim zdążył wzbić się na wyżyny twórczości i geniuszu. W ogóle to debiutować powinni ludzie, którzy umieją pisać a nie dopiero zaczynają i nie umieją.

Poza tym jak ktoś zacznie zbyt wcześnie to się wypali.
No i doświadczenia. Młode często piszą o rzeczach, których nie doświadczyły wprost. To takie wymyslanie trochę "co by było gdyby", na zasadzie "nie pracowałem w korporacji, ale napiszę jak to wygląda w środku" albo "mój bohater bierze narkotyki i ma haj, chociaż ja sam nigdy nie brałem narkotyków".
Nabranie doświadczenia pozwala uniknąć braku kompetencji.

Z drugiej strony, jest tu spora szansa na rozkwitnięcie fantasy wszelakiego rodzaju. Bo w fantasy możesz wszystko wymyślać. możesz pisać o narkotykach niewystępujących w naturze, możesz opisać jak działają korporacje gdzies w jakimś swoim wymyślonym kraju, możesz też choroby psychiczne wymyślać. I w razie czego masz licencję, że to jest fantasy, alternatywny świat.

Jeszcze upatruję też szansę w science-fiction. Ale tu już trzeba mieć raczej solidną wiedzę z fizyki, chemii, biologii i elektroniki, tudzież informatyki. Chyba tylko absolwenci polibud mogą pisać science-fiction.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

656
Preissenberg, po 1) ciężko doradzać w ciemno, nie wiedząc, na jakim poziomie piszesz. Po 2) z tym:
Można przez 10 lat rzeźbić zdania nim się uzyska poziom druku metodą prób i błenduf albo można znaleźć kogoś kto nauczy i zaoszczędzić 9 lat
zgodzę się częściowo, jedni dochodzą do pewnych rzeczy intuicyjnie, a innych się nauczyć po prostu nie da, krótka piłka. Po 3) jest prawdą, że już jedna rozmowa/jeden tekst poprawiony przez fachowca może dużo dać (jeśli się umie wyciągnąć wnioski i je zastosować). Ale tak naprawdę podobne informacje można znaleźć w różnego rodzaju poradnikach, których imię jest legion, także w dostępnych za darmo online (a 10 lat temu ich nie było).

Nie fetyszyzowałabym też aż tak bardzo "poziomu drukowalności" - prawda jest taka, że stworzenie drukowalnego tekstu niekoniecznie jest tak trudne, jak tu Andrzej straszy ;) W fantastyce sprawa się czasem naprawdę rozbija o głupi łut szczęścia w momencie, gdy redakcje są zasypywane tonami tekstów i część dobrych opowiadań pozostaje nieprzeczytana/gubi się. W mainstreamie... tu się słabo orientuję, ale widziałam pewną antologię, której tytuł litościwie przemilczę, i w której poziom części opowiadań był, ekhm, poniżej wszelkiej krytyki - a wyszła drukiem, bynajmniej nie w POD.

Offtop odnośnie Mozarta - no i akurat Mozart jest złym przykładem, bo był fenomenem takiego kalibru, że żadne wskazówki i żadne kształcenie nie zmieniłyby aspirującego kompozytora w drugiego Mozarta. (Co piszę, słuchając Requiem ;) )
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

657
Z drugiej strony, jest tu spora szansa na rozkwitnięcie fantasy wszelakiego rodzaju. Bo w fantasy możesz wszystko wymyślać
Taaa... Właśnie takie fantasy, gdzie autor wymyśla, co mu się żywnie podoba, "bo przecież to fantastyka, to nie musi być logiczne", redakcje kochają najbardziej ;)
Chyba tylko absolwenci polibud mogą pisać science-fiction.
Jak na przykład niejaka Le Guin czy niejaki Dick? :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

659
(Co piszę, słuchając Requiem ;) )
Co jest akurat złym przykładem, bo to nie do końca Mozart jest jego autorem ;)

btw. lubię ten autorytatywny ton, z jakim wypowiada się Andrzej. Anegdota być może nawet nie miała miejsca w rzeczywistości, ale Andrzej jest pewien, co było istotą wydarzenia ;)

Wolfgang trochę zjadł mi przesłanie. Na dobrą sprawę lepiej moje myśli obrazuje ten nagrobek Bukowskiego.

Don't try.

Chodzi o to, żeby rzeczy robić, nie żeby próbować je robić.

Generalnie ja się tu wypowiadałem już nie raz. I powtórzę ponownie.
Jest cały legion ludzi, którzy piszą i nigdy nic nie wydadzą. Zabawne, bo część z nich mogłaby. Ale nie wydadzą z własnej winy.
Zamiast uczyć się lub szukać pomocy, tracą czas na robienie sobie małej psychoterapii na forum.

Się znajduje ludzi, szuka ich majli i wali łbem w drzwi, dopóki którychś w końcu ktoś nie otworzy. To dotyczy wydawnictw, ale też pisarzy, redaktorów, itp., itd.

Pokolenie internetu, to pokolenie, w którym można nie wychodzić z domu praktycznie od pierwszego napisanego zdania, do wydanej książki. A jednak wszyscy płaczą.

Wam nie potrzeba warsztatów pisania. Wam potrzeba warsztatów z prakseologii.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

660
Preissenberg pisze:Andrzej, sugerujesz żeby szukać pomocy u kogoś doświadczonego w pisaniu i redagowaniu?
dokładnie. potrzeba kogoś z kim sie siada a on czyta na głos te wypociny wskazując i omawiając popełnione błędy. jak fachowiec opłaca się zapłacić byle tylko pouczył.
Jestem "prawie" z Poznania, gdzie mieści się wyd. Rebis.
jest tam też pręnie działający klub milośników fantastyki o nazwie bodaj Druga Era. Poszukaj kontaktu - kilka lat temu ich sekcja literacka była bardzo prężna. nie wiem jak teraz.
Mam też znajomą, której matka pracuje dla wydawnictwa jakiejś uczelni, jest w nim redaktorem. Proponowała mi (znajoma, nie jej matka) bym coś napisał i dał do poprawy jej mamie.
redakcja tesktów naukowych to trochę co innnego niż literatura piękna - ale moim zdaniem łap okazję.
W sumie ludziska ślą do np. ciebie teksty,
ano ślą... :(
które potem czytasz i oceniasz. Ale nie poprawiasz?
pierwsze 3 strony z reguły robię każdemu.
Nie wszyscy wytrzymują to psychicznie

(tak "Szajnis" właśnie Cieie mam na myśli ;) ).
Potrzebny jest doświadczony pisarz albo redaktor, ew. poeta. Ale czy poeta byłby dobrym "sędzią" dla prozy...?
poeta chyba nie.

.
Jak znaleźć mam i nawiązać z kimś z Poznania kontakt - redaktorem, pisarzem? Gdzie szukać? Spróbuję coś wyguglać, ale doradź co możesz.
http://drugaera.org/2011/09/06/witamy-n ... druga-era/

661
Ignite pisze:
Z drugiej strony, jest tu spora szansa na rozkwitnięcie fantasy wszelakiego rodzaju. Bo w fantasy możesz wszystko wymyślać
Taaa... Właśnie takie fantasy, gdzie autor wymyśla, co mu się żywnie podoba, "bo przecież to fantastyka, to nie musi być logiczne", redakcje kochają najbardziej ;)
Chyba tylko absolwenci polibud mogą pisać science-fiction.
Jak na przykład niejaka Le Guin czy niejaki Dick? :)
No i ja się z tobą zgadzam Ignite. Można wymyślać, co się chce, ale powinno się to trzymać logiki. Logiki i realiów, jak się pisze fantasy stricte dziejące się w realiach historycznych.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”