77
gebilis pisze:odczepieniec, odrzucony, niepasujący
I "zaburzony".
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

78
w ortografi jestem nie inny ale gorszy.
nie obrażam się na ortografię tylko korzystam z moduły sprawdzania psowni jako protezy.

są sfery w których sobie nie radzę.

Szukam zatem kierunków natarcia na których mam szansę osiagnąć poziom umiejętności zawodowych który zpewni mi robotę szacunek i poważanie ;)

potem napiszę

79
A ja tam jestem zaburzona w pewnym sensie. I jakos mnie to aż tak bardzo nie mierzi. Przecież to oczywiste, że musi byc ze mną coś nie tak, gdybym była normalna nadal pracowałabym jako księgowa i najpewniej nie umiałabym się dogadać z własnym synem :). Nie płaczę z tego powodu i nigdy nie płakałam nawet jak dzieciaki w szkole wołały za mną: te dzikuska!
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

81
Zgadza się ale nie ja wymysliłam ten termin i zapewniam żadnemu z dzieci nie mówię: "jesteś zaburzony, chory, czy "inny".
Owszem często bywają sytuacje kiedy mój syn pyta mnie: "mamo, co mi jest?" dziś w czsach gdy każdy lekarz otwarcie mówi przy dziecku, że jest autystyczne nie sposób ukryc przed nimi diagnozy.
Pamietam jak mój syn zapytał czy jest chory, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie, ciągnął jednak dalej co to takiego ten jego autyzm i co miałam mu odpowiedzieć? Nie wiem, że to choroba? a może nazwa zespołu rockowego?
Powiedziałam, że to takie zaburzenie zachowania, które powoduje np jego brak chęci do rozmowy z obcymi, albo inne jego specyficzne trudności.
Każda wizyta u specjalisty jest w zasadzie taką formą tłumaczenia dziecku, co mu jest. Każda z przykładowych książek traktujących o autyzmie, ADHD mówi o zaburzeniu, nie mamy niestety na to wpływu.
Stowarzyszenie, które organizowało moje spotkanie nazwało je "... dyskusja o dzieciach z zaburzeniami zachowania" - przypominam stowarzyszenie składa się z rodziców dzieci z ADHD i innymi niepełnosprawnościami. Myślę, że ludzie mający faktycznie na co dzień do czynienia z tymi dziećmi nie bojkotują tak terminologii bo dla nich to chleb powszedni, najbardziej oburzają się jednak wszyscy ci, co takich problemów zwyczajnie nie mają.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

82
iska36 pisze: Myślę, że ludzie mający faktycznie na co dzień do czynienia z tymi dziećmi nie bojkotują tak terminologii bo dla nich to chleb powszedni, najbardziej oburzają się jednak wszyscy ci, co takich problemów zwyczajnie nie mają.
Nikt nie bojkotuje terminologii czy ma z takimi dziecmi do czynienia czy nie. Ja obruszam się na nazywanie nas innymi - a niestety ten problem dotyczy mnie osobiście i moje dzieci. Iska proszę cie nie udowadniej już że białe jest czrne, a czrne białe- trzeba sie w słuchać w to co inni mówią a nie tylko w to co my sami wiemy - i do tego tworzymy teorię.
A mój syn od małego miał tłumaczone - oczywiście w zakresie w jakim potrafił zrozumieć - dlaczego zwraca na siebie uwagę swyn zachowaniem i dlaczego dzieci tak a nie inaczej na niego reagują. Lata tłumaczeń dały efekt - ma teraz przyjaciół i zdaje sobie sprawe ze swoich zaburzeń i uczy sie z nimi żyć wśród innych.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

83
iska36 pisze:"... dyskusja o dzieciach z zaburzeniami zachowania"
Jest kolosalna różnica pomiędzy powyższym a "dziećmi zaburzonymi". Pierwsze należy do tej samej mniej więcej grupy co "dzieci z wadą wymowy" (por. konstrukcję obu fraz!), drugie zaś stoi w tej samej grupie co "chore" czy - jak wyżej powiedziała gebilis - "odrzucony". Skoro można mówić o dzieciach z wadami wymowy, można też mówić o dzieciach z zaburzeniami zachowania i nie trzeba ich stygmatyzować szorstkim przymiotnikiem "zaburzony".

Powtarzam: język kształtuje świadomość.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

85
ja zawsze byłem inny.

głównie dla tego że nie kryłem tego co sądzę o bydle które mnie otacza a w rozmowach z tzw "kolegami z klasy" niejednokrotnie pozwalałem sobie na nadmierną szczerość.

87
Gdybyś był pietnastoletnim 'gówniarzem' pomyślałbym sobie, żeś buntownik z wyboru, a tu jednak... lat dwadzieścia pięć. nic to, pozostaje rzecz, iż cenię sobie takich ludzi, którzy znają swoją wartość.
wyje za mną ciemny, wielki czas

88
tu nawet nie chodziło o własną wartość tylko o totalną bezwartościowość otoczenia...
I o przykre wrażenie że samemu się w to szambo wsiąka i w nim się rozpuszcza...

89
A opłaca się? To znaczy wiem, wy -pisarze lubicie być radykalni w swych poglądach... : ) tak jest w przypadku tych naprawdę dobrych, mogą sobie na to w końcu pozwolić; wiem też, że istnieją tacy nijacy, co nie znaczy wcale, że 'smarknąc' na papier atramentem nie potrafią. i tu mam pytanie, czy w dziesiejszych czasach w tej branży opłaca się być szczerym względem swoich szefów, zwłaszcza w przypadku debiutu? no i szczerym względem czytelników...? jak wielu pisarzy uprawia pozerstwo? jak liczne grono można przyciągnąc wyłącznie swoją osobowością (mniejsza o talent)...

pytanie to chyba nie padło gdzieś wcześniej, co>?
wyje za mną ciemny, wielki czas

90
jak liczne grono można przyciągnąc wyłącznie swoją osobowością

A co mnie może obchodzić osobowość pisarza? Kto na to patrzy? Gość może być sobie inteligentny, dowcipny itd a nie umieć napisać sensownego zdania, może być totalnym mrukiem i pisać świetnie, itd. Najpierw poznajesz książkę, potem (ewentualnie) autora.

91
No właśnie, w muzyce jednak jest już inaczej... nie wystarczy tylko sam talent; gość może fajnie trzymać gitarkę, ale chodzi o to, że już nie tylko on tak fajnie ją trzymać potrafi. Takie czasy. Trzeba mieć żelazne dupsko i nerwy ze stali, by do coś w tej branży osiągnąć, by w ogóle do czegoś dojść. No i jest jeszcze fakt, ale to już temat na inną dyskusję, że wszystko co mogło, zeszło już na psy.

[ Dodano: Nie 13 Lut, 2011 ]
No ale my tu mówim i pisarstwie, żem zapomniał; tak chwilowo... padaczka czy cóś...
wyje za mną ciemny, wielki czas

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”