Andrzej Pilipiuk pisze:jesli dobrze pamiętam na pocża lat 90-tych ktoś z MEN oficjalnie ogłosił że szkoła wycofuje się z miisji wychowaczej.
Szkoła nadal prowadzi działalność wychowawczą, tyle, że w mocno ograniczonym zakresie. Szerszy jest po protu niemożliwy.
Andrzej Pilipiuk pisze:
z jednej strony to doskonale - bo nauczyciele w wiekszości przypadków nie posiadają kwalifikacji moralnych ani intelektualnych by kogokolwiek wychowywać.
Ty też nie posiadasz, do wychowywania cudzych dzieci

Choćbyś spędzał z nimi kilka godzin w tygodniu. Bo wychowanie nie polega na gadaniu: Bądź grzeczny Zyziu.
Polega na dawaniu przykładu własnym zachowaniem. A takowy moga dawać wychowankowi tylko i wyłącznie osoby dla niego znaczące. Tzn. przede wzystkim rodzice. Bardzo rzadko ktokolwiek więcej. Tak więc nauczyciele odpadają, bo w jaki niby sposób mieliby się stać dla cudzych dzieciaków "osobami znaczacymi"? Widząc je przeważnie 2 godziny w tygodniu? Zdarza się to co prawda, ale b. rzadko. Tak więc niestety wychowywać muszą rodzice. Nawet jak nie chcą i próbują to zwalić na szkołę...
Andrzej Pilipiuk pisze:
Z drugiej strony biorą dzieciaka z domu na 8 godzin (czyli połowę czasu dobowej aktywności).
Niestety wszystko Ci się miesza Andrzeju. Postrzegasz nauczycieli jako złowrogą zbiorowość, tymczasem wychowuje się pojedynczo, nie zbiorowo. Razem wychowują tylko rodzice, powiązani ze soba w sposób oczywisty, osób spoza rodziny, nie złączonych więzami pokrewieństwa to nie dotyczy. A każdy z nauczycieli ma do czynienia z uczniem, przeciętnie dwie godziny w tygodniu. Rzadko ( polski, matematyka) do 5. Wychowawca klasy ma dodatkową godzinę tygodniowo, czyli 3. Na każdej lekcji trzeba odpytać, przedstawic temat, na wychowawczej rozliczyć nieobecności, podać komunikaty dot. życia szkoły, itp. Wychowanie? A kiedy? Oczywiście, jeśli nauczyciel stał się dla ucznia osobą znaczącą, to trochę inaczej to wygląda, ale normalny uczeń nigdy tak nauczyciela nie potraktuje. Bo ma rodziców i nie będzie szukał na tym etapie nowych autorytetów. Szukał będzie uczeń z rodziny rozbitej, patologicznej itp.
Konkludując - jak zwykle teoretyzowanie + spora dawka jadu

Nb. Powinieneś sam trochę pouczyć/ powychowywać w szkole. Ciekawe ile byś wytrzymał?

Ale za to jakie doświadczenie byś zdobył...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson