76

Latest post of the previous page:

Przyglądam się dyskusji, bo w konkretach poruszanych tematów nie mam doświadczenia. Natomiast ogólnie, sprowadzając kwestie do ceny druku książki, przyjmując argumenty obu stron, można wywnioskować, że nawet jeśli wydawnictwa przedstawiają autorom inną cenę druku niż jest w rzeczywistości, aby przyciąć ich procent, to te wydawnictwa mają dojścia na rynku, mają wyrobioną markę. Innymi słowy nawet gdybym drukował wspomniane harlequiny po 0,50 zł/szt., to niewiele z nimi zrobię, bo mnie jako wydawcy/drukarza nikt nie zna (może by brali, gdybym sprzedawał za bezcen, ale wtedy nie ma mowy o wysokiej prowizji dla autora). Książka Stanisława Koralewskiego nie jest widoczna w żadnym głównym sklepie internetowym. A od wydawnictw znanych dystrybutorzy biorą wszystko, jak leci, tylko w różnych ilościach, np. debiutantów biorą mało, ale same nakłady też są małe, wydawnictwo dopiero próbuje tekst.

Nie chodzi o "układ", tylko o podstawy współpracy. Książki wydawnictwa "X" sprzedają się od lat, mają lepszych, lub gorszych autorów, ale coś sprzeda się zawsze. Bierze się więc od nich praktycznie w ciemno. Wydawnictwo "Y" nie jest znane, więc nie bierzemy od niego wcale, po co ryzykować. Zdarzają się wyjątki, ale potwierdzają one regułę.

Podobnie jest z czytelnikami, wielu ma wypróbowane wydawnictwa i skłania się ku znanym sobie.

Ostatnim czynnikiem jest jakość. Przyjmuję, że aby wydrukować dobrej jakości książkę, jej cena może być wyższa. Wysyłając zapytanie ofertowe do pierwszej lepszej drukarni możemy otrzymać niską cenę, ale należy liczyć się z ryzykiem niskiej jakości druku i introligatorki.

77
Andrzej Pilipiuk pisze:
StanislawKarolewski pisze: Umiem i każdy to umie - taki harlequin jak powyżej opisany to koszt mniejszy niz 2 zł/szt za sam druk.
to podzielimy się robotą - ja zakłada szkołę pomaturalną i kształcę przyszłych pisarzy Ty ich wydajesz ;)

Jesien 2012-tego?
Kuso z czasem.
Zgoda. Mi to odpowiada, do tego czasu zdołam zebrać siły a sytuacja na rynku powinna się uspokoić.

Choć jeszcze czeka nas dyskusja o literaturze.

[ Dodano: Czw 29 Paź, 2009 ]
Tony pisze:Książka Stanisława Koralewskiego nie jest widoczna w żadnym głównym sklepie internetowym.
Będzie :) Wszystko trwa.
http://tiny.pl/h72vc

78
Tony pisze: Nie chodzi o "układ", tylko o podstawy współpracy. Książki wydawnictwa "X" sprzedają się od lat, mają lepszych, lub gorszych autorów, ale coś sprzeda się zawsze. Bierze się więc od nich praktycznie w ciemno. Wydawnictwo "Y" nie jest znane, więc nie bierzemy od niego wcale, po co ryzykować.
mniej więcej tak to wygląda - choć nie zupełnie.

1) sa trzy sita. Wydałeś książkię. Hurtownia może ją przyjąć albo nie przyjąć. Potem detalista może ją z hurtowni wziąść do ksiegarni albo nie. No i po trzecie człowiek w księgarni może sięgnąc albo nie sięgnąć.

2) silna pozycja wydawcy to także lepsze tempo odzyskiwania pieniędzy za toco się sprzedało. tzn. maly wydawca może uslyszeć: ok. bierzemy Twoją książkę, jak sie sprzeda informujemy Cię o tym i mamy 90 dni aby zapłacić.

są różne faktury jesli wydawca lub hurtownik jest silny powie krótko bierzecie - sprzedajecie płacicie. Zazwyczaj jest tak: (bodaj faktura W-Z) bierzecie - sprzedajecie. Co sie nie sprzeda oddajecie a płacicie tylko za to co opyliliście. W przypadku megabestselera (Heniek portier etc) wydawca może powiedzieć. Dostaniecie ale najpierw pieniążki na stół. (to wyjątek).

bywa i na odwrót. Przychodzi ksiegarz do hutowni i mówi:
- potrzebuję sto sztuk Karolewskiego.
Hurtownik na to:
-ok. faktura W-Z marża do ceny okładkowej 20%
-a ja chcę kuoić za gotówkę.
-a to co innego, w takim razie marża 35%

ksiegarz zaniosi łup do sklepiku, wystawia 10% taniej niż konkurencja i jeszcze jest do przodu. tylko tak się dzieje nieczęsto bo większość księgarni robi bokami.

3) silna pozycja autora to:

a) przekonanie księgarza: warto mieć tego "wędrowycza" na półce bo zawsze to się parę sztuk tego badziewia mieisecznie sprzeda.

b) albo: nieźle sie ta książka Dardy sprzedaje, zostały dwie, trudno przyznajemy się hurtowni żeśmy to już opchnęli niech dadzą jeszcze z dziesięć sztuk.

Reasumując:

DUŻY MOŻE WIĘCEJ

każdy duży.
duzy autor, duży wydawca, duży hurtownik, duży księgarz.

80
Przyglądam się dyskusji na temat wydawania książkę, druku i innych ciekawostek. Ponieważ stoję po stronie wydawniczo-poligraficznej, to niestety Pan Andrzej ma w 100% rację. Tak jest! By tanio drukować i dobrze jakościowo, trzeba mieć dużeeee doświadczenie i dobre stosunki z drukarniami, wręcz koleżeńskie. Do tego dochodzą perypetie dystrybucyjne i płatnościowe (wspaniały EMPIK, który do tej pory jest winny taką sumę, że ja spadłem z krzesła, wydawnictwu z którym współpracuję). Pan Andrzej ma rację w kwestiach honorariów, ciężkiej pracy i pokory! Praca, praca, praca i tak dalej.

81
sytuacja dziś jest znacznie lepsza niż 10-15 lat temu. Ludzie mają więcej kasy. Poprawia się poziom życia.

Poprawiają się kanały dystrybucji. Żeby nie ten cholerny vat poprawiła by się pewnie płynność w branży, zniejszyły zatory płatnicze etc.

Rosną nakłady. Każdy rok daje nam po parę tyś skaptowanych dzieciaków ;)
Po łyżeczce ale grono fantastów rośnie. Nowe fajne książki przyciągają. zachecają do śiegnięcia i na sąsiednią półkę. to nie są już czasy nachalnego lansowania jednej gwiazdy Sapkowskiego.

Trzeba jeszcze wylać wiadra potu. 'Pan lodowego ogrodu", "oko jelenia", "kłamca" - potrzeba kolejnych 10-15 dooobrych cykli. Trzeba uderzyć w "młodszy" rynek nałapać niewolnikó zanim podrosną.

wierzę że w 2020-tym roku polska książka fantastyczna osiagnie magiczny nakład 100 tyś egz. I nie mówię tu tylko o moich książkach. Sądzę ze takich autorów stutysieczniów bedzie co najmniej kilku.

Bo, dlaczego nie?

82
Andrzej Pilipiuk pisze: wierzę że w 2020-tym roku polska książka fantastyczna osiagnie magiczny nakład 100 tyś egz.
jasne, 100tyś downloadów
skazany na potępienie...

83
moffiss pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze: wierzę że w 2020-tym roku polska książka fantastyczna osiagnie magiczny nakład 100 tyś egz.
jasne, 100tyś downloadów
jeśli legalnych i generujących honorarium dla autora to w sumie czemu nie...

84
jeśli legalnych i generujących honorarium dla autora to w sumie czemu nie...
Jest XXI wiek. Prawa autorskie każdy ma gdzieś. Pobierają gry, muzykę, filmy... Dlaczego akurat mają akurat płacić za książki?

Wiem, kieszeń pisarza nieciężką jest i każdy z twórców marzy, aby mieć ten nakład 100 tysiaków. Wyobraź sobie teraz, że twoją dowolną książkę przeczytało ponad pół miliona osób. Co o tym myślisz? Refleksje? Przemyślenia? A ja ci powiem - rzeczywistość. Wpisując "Andrzej Pilipiuk download pdf" wyskakują tysiące wyniczków do rapida albo megauploada.

Nigdy, naprawdę nigdy nie będziesz miał "pobrań generujących honorarium dla autora", bo zawsze jest obejście, którym idąc, nie trzeba płacić. Tą właśnie drogę stosuje ponad 80% czytelników.

85
Yami pisze:Tą właśnie drogę stosuje ponad 80% czytelników.
Przesada, niewiele osób lubi czytać z monitora, a drukować się nie opłaca. To nie muzyka. Owszem, książki są piracone i można je ściagnąć, tyle, że ten proceder ( w odróżnieniu od ściągania muzyki) nie jest dla autorów i firm wydawniczych taki szkodliwy. Generalnie to rodzaj reklamy - autor straci paru klientów którzy zamiast kupić sciągną i przeczytają jego książkę, i jak się spodoba - zyska czytelników. Ci następną książkę już kupią. Dlatego specjalnie się tego nie ściga, choć wydawnictwa świetnie wiedzą co się dzieje na różnego typu rapidach czy innych Chomikach.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

86
Moim zdaniem dużo osób sięga po e-booki w postaci opracowań naukowych, poradników, czy też książek o charakterze encyklopedycznym. Ciężko dostać to w papierze (cena, cena, cena...), to i chwała ludzkości za internet. Co innego beletrystyka - toć z ekranu czytać jest po prostu niewygodnie! I tak jak Pan Navajero rzekł wyżej - jeno reklama, nic więcej ;-)
Victory is mine!

88
Monitory? Jesteście zacofani. Telefony i inne bajery z dużym wyświetlaczem, których teraz coraz więcej. Jest już nawet taka maszynka specjalnie do wgrywania ebooków i ich czytania.
Navajero pisze:i jak się spodoba - zyska czytelników.
Prawda. Pierwsze 40 stron zazwyczaj czytam w wersji ebook, bo nie lubię kupować w ciemno, a czytanie w empiku jest dla mnie jakieś niekomfortowe.

89
Yami pisze: Telefony i inne bajery z dużym wyświetlaczem
Czytać z telefonu? To ja już wolę monitor...
Yami pisze:maszynka specjalnie do wgrywania ebooków
Nie wszystkich na to stać. Śmiem twierdzić, że (bardzo) mało osób w Polsce korzysta z takich cudów.
Victory is mine!

90
Ta maszynka ma swoją nazwę, ale najtańsze z nich to na razie koszt rzędu 800 złotych.
Problem polega niestety na tym, że choć ja zawsze byłem takich zabawek przeciwnikiem, to ostatnio na targach książki w Wawie typek uświadomił mnie, że niedługo różnica książka - tablet będzie już czysto sentymentalna. A pokolenie osób w rodzaju Yami (pokolenie gadżetów moim zdaniem, choć w sumie należymy do tego samego) prawdopodobnie będzie ten sentyment porzucać. Pytanie czy i ile stracą na tym autorzy.

A może zyskają?
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

91
TadekM pisze:A pokolenie osób w rodzaju Yami
Pokolenie Yamiego mh mh mh mh xD
Stewie pisze:Nie wszystkich na to stać. Śmiem twierdzić, że (bardzo) mało osób w Polsce korzysta z takich cudów.
Tyż true. Dla większości same książki są za drogie.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”