Latest post of the previous page:
Przyglądam się dyskusji, bo w konkretach poruszanych tematów nie mam doświadczenia. Natomiast ogólnie, sprowadzając kwestie do ceny druku książki, przyjmując argumenty obu stron, można wywnioskować, że nawet jeśli wydawnictwa przedstawiają autorom inną cenę druku niż jest w rzeczywistości, aby przyciąć ich procent, to te wydawnictwa mają dojścia na rynku, mają wyrobioną markę. Innymi słowy nawet gdybym drukował wspomniane harlequiny po 0,50 zł/szt., to niewiele z nimi zrobię, bo mnie jako wydawcy/drukarza nikt nie zna (może by brali, gdybym sprzedawał za bezcen, ale wtedy nie ma mowy o wysokiej prowizji dla autora). Książka Stanisława Koralewskiego nie jest widoczna w żadnym głównym sklepie internetowym. A od wydawnictw znanych dystrybutorzy biorą wszystko, jak leci, tylko w różnych ilościach, np. debiutantów biorą mało, ale same nakłady też są małe, wydawnictwo dopiero próbuje tekst.Nie chodzi o "układ", tylko o podstawy współpracy. Książki wydawnictwa "X" sprzedają się od lat, mają lepszych, lub gorszych autorów, ale coś sprzeda się zawsze. Bierze się więc od nich praktycznie w ciemno. Wydawnictwo "Y" nie jest znane, więc nie bierzemy od niego wcale, po co ryzykować. Zdarzają się wyjątki, ale potwierdzają one regułę.
Podobnie jest z czytelnikami, wielu ma wypróbowane wydawnictwa i skłania się ku znanym sobie.
Ostatnim czynnikiem jest jakość. Przyjmuję, że aby wydrukować dobrej jakości książkę, jej cena może być wyższa. Wysyłając zapytanie ofertowe do pierwszej lepszej drukarni możemy otrzymać niską cenę, ale należy liczyć się z ryzykiem niskiej jakości druku i introligatorki.