Pytania do tych co wydali

1
Wiem, że na forum pojawiały się gdzieniegdzie odpowiedzi na moje poniższe pytania, ale są one porozrzucane i niekompletne. Pomyślałam, że fajnie byłoby je zebrać w jednym temacie dla osób takich jak ja - które wysłały powieść do wydawnictw i teraz gryzą paznokcie z niepewności i sprawdzają maila dwadzieścia razy dziennie;)

Jak w praktyce wyglądała Wasza droga od wysłania książki do jej pojawienia się w księgarniach?
- ile czasu minęło nim wydawca odpowiedział?
- odpowiedział telefonicznie, listownie, mailowo?
- a te wydawnictwa, które nie były zainteresowane, odpowiedziały w ogóle cokolwiek?
- czy wydawca zasugerował dużo zmian, miał dużo uwag?
- ile czasu przeciętnie upływa od decyzji wydawcy, do pojawienia się wydrukowanej książki w sprzedaży?

2
- nie dłużej niż dwa-trzy tygodnie
- mailowo
- w latach 90tych tak. Od Prósza dostałam jeden jedyny prawdziwy rejection letter na tłoczonym papierze. Teraz nie.
- Na początek nie było szczegółowych uwag. Po prostu poproszono mnie o dopisanie dodatkowego rozdziału i poprawienie najstarszej części tak, żeby było więcej logiki i mniej patosu. Pod takim warunkiem wydawnictwo miało przyjrzeć się książce jeszcze raz i zdecydować. Ponieważ od czasu napisania do czasu wysłania upłynęło dość wody, żebym się czegoś nauczyła, dałam radę, poza tym mocno przerobiłam stare teksty; po kilku miesiącach książka została ponownie wysłana i przyjęta. Wtedy zaczął się już normalny proces redakcyjny. Tak, że jeżeli mówią, że może przyjmą po poprawkach, to mówią prawdę.
- od kilku miesięcy do ok. dwóch lat, zależnie od planu wydawniczego i kiedy się utrafi (jeżeli jest akurat pora układania planu, to mogą włożyć dodatkową pozycję, czasem jednak jest ułożony nawet na dwa lata naprzód).
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

3
- sam mnie poszukał ( a w zasadzie poszukali, spodobał im się mój tekst w NF)
- jeden wysłał list do redakcji NF żeby się ze mną skontaktować, drugi polecił przedstawić mi propozycję współpracy jednej ze swoich redaktorek ( pisaliśmy na tym samym forum)
- nie wiem, nie próbowałem z książkami, raz wysłałem opowiadanie do pewnego pisma, które kompletnie je zignorowało ( i mnie razem z nim :) )
- nie było żadnych sugestii, poza poprawkami redakcyjnymi
- przeważnie kilka miesięcy
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

4
Dziękuję za te pierwsze odpowiedzi.
inatheblue pisze: - w latach 90tych tak. Od Prósza dostałam jeden jedyny prawdziwy rejection letter na tłoczonym papierze. Teraz nie.
No właśnie. Ja na razie nie otrzymałam ŻADNEJ odpowiedzi, ani negatywnej, ani pozytywnej, ani potwierdzającej choćby otrzymanie tekstu, od któregokolwiek z wydawnictw.
Już lepiej byłoby gdyby napisali: "Pani dzieło jest tak tragiczne, że musieliśmy je komisyjnie spalić, a potem się upić, gdyż tak sponiewierało nasze odczucia artystyczne", niż taka totalna cisza:/

5
Dlatego warto nie zawracać sobie głowy i zadzwonić - myślę, że po ok. 2-3 miesiącach byłoby ok. Raz, nieupierdliwie, tylko, żeby potwierdzić, że nie są zainteresowani.
Wydawnictwa są obecnie zalewane powieściami aspirujących autorów i musieliby zatrudnić dodatkowego człowieka, żeby dawał te odpowiedzi. A jeszcze odrzuceni potrafią się kłócić. Nikt tego nie chce.
W krajach anglosaskich jest inaczej i nie wiem, czy to kwestia innego obyczaju, czy pieniędzy.
I nie brać tego do siebie. Rozumiem ten ból, ale nie warto zrzucać swojej samooceny na barki zapracowanych wydawców. Czasem i dobra powieść jest odrzucana, bo nie pasuje do profilu wydawnictwa albo uważają, że się nie sprzeda. Czasem trzeba pisać dalej i się uczyć, a mentorów szukać gdzie indziej.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

6
Znajomi redaktorzy do dzisiaj się żegnają na wspomnienie reakcji niektórych autorów in spe, którym odpowiedziano negatywnie ;) Po dwóch - trzech miesiącach masz w zasadzie pewność, że albo nie są zainteresowani, albo nie przeczytali ( i nie przeczytają).
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

7
Szalony Szczurze, jest duża szansa, że dzieło leży i czeka nieprzeczytane, i będzie tak leżało jeszcze przez kilka miesięcy. Wydawnictwa dostają całe góry propozycji. Nie bierz tego milczenia osobiście.

Gdy chodzi o twoje pytania:
- sądząc z doświadczeń znajomych selekcjonerek oraz z obserwacji: to norma, że odpowiedź może przyjść po kilku miesiącach, a bywa, że po roku
- mailowo
- zdarza się, ja po 2011 zebrałam dość dużo uprzejmych odpowiedzi odmownych, które przychodziły najpóźniej po 1-2 miesiącach: książka nie pasuje nam do planu wydawniczego, dziękujemy
- raz jeden zdarzyła mi się mocno ingerująca redakcja książki (która zresztą ostatecznie nie wyszła w tym wydawnictwie, które ją redagowało), gdzie redaktorka chciała, żeby sporo rzeczy wycinać i zmieniać, ale udało się wypracować kompromis;
- kilka miesięcy do roku.

No, mnie pozytywnie zaskoczył fakt, że wydawcy fatygują się, żeby grzecznie odpisać "dziękujemy, nie weźmiemy".
Ostatnio zmieniony czw 15 lis 2012, 11:41 przez Ignite, łącznie zmieniany 1 raz.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

8
Muszę uczciwie przyznać, że minął niecały miesiąc, więc jeszcze pewnie mają czas. Tyle, że cnota cierpliwości nie jest moją mocną stroną. Tym bardziej, jak przeczytałam na forum, że do niektórych odezwano się po tygodniu, dwóch...
Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać, a po upływie tych magicznych trzech miesięcy, spróbować kontaktu (co mi szkodzi?). Na pewno nie zamierzam nikogo potem gonić z ciupagą, jeśli mi odmówią;)

9
Myślę, że miałam szczęście z tą szybką odpowiedzią. Akurat wpadło selekcjonerce w ręce, kiedy miała trochę luzu, albo coś w tym guście.
Poza tym wysłałam dość jajcarski konspekt, więc chyba zapewniłam trochę rozrywki.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

11
A jak nie możesz pisać, bo cię nosi, jak czekasz na odpowiedź... to idź się bawić w dowolny sposób, jaki uważasz za stosowny! :D Impreza, konwent, wypad do lasu, czytanie, rysowanie, co tam wycisza i ładuje baterie.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

12
inatheblue pisze:A jak nie możesz pisać, bo cię nosi, jak czekasz na odpowiedź... to idź się bawić w dowolny sposób, jaki uważasz za stosowny! :D Impreza, konwent, wypad do lasu, czytanie, rysowanie, co tam wycisza i ładuje baterie.
Faktycznie, na razie zbyt jestem pochłonięta tym oczekiwaniem odpowiedzi, żeby się skupić na pisaniu, choć mam już pomysły na następne powieści.
A zabawę mam zapewnioną całodobową - gonienie za rocznym synkiem, uważanie żeby sobie nie rozbił głowy i nie spożywał wszystkiego, co znajdzie na ziemi;)

Re: Pytania do tych co wydali

13
-Wysłałam propozycję do kilkunastu wydawnictw i do Agencji Zet-Zet. Agencja odezwała się najszybciej (po miesiącu). Nawiązałabym z nią współpracę, bo opinie na jej temat w sieci są pozytywne, ale odpowiedziało też pozytywnie Wydawnictwo Oficynka, które moją książkę ostatecznie wydało.
- Wszystkie odpowiedzi były mailowe.
- Nie wszystkie wydawnictwa odpowiedziały. Tylko kilka poinformowało mailowo, że nie są zainteresowane.
- Zmian w fabule nie było dużo. Wydawca sugerował wzbogacenie tła o pewne informacje (akcja została ulokowana w okresie międzywojnia). Było też rozważane nadanie tytułów czterem częściom powieści, ale ten pomysł uznalam za chybiony.
- Od decyzji Wydawcy do pojawienia się książki w sprzedaży upłynęły cztery miesiące. Z tym, że w umowie Wydawca zastrzegł sobie 6-miesięczny termin. Ale to podobno typowe.

14
- Pierwszy ( ten, z którym ostatecznie podpisałam umowę) po tygodniu, pozostałe 2 po miesiącu

- pierwszy telefonicznie, pozostałe 2 mailowo

-Na kilkanaście wydawnictw, tylko 6 poinformowało, że nie, w tym 1 w momencie, kiedy ksiażka była od 6 miesięcy w księgarniach. Reszta milczy do dziś.

- Pierwszy nie, te dwa które odpowiedziały później, sugerowały zmiany (jedno dobudowanie fabuły, drugie raczej cięcie niektórych wątków)

- W moim przypadku od podpisania umowy do premiery pierwszej książki upłynęło 3 miesiące ( w umowie było 6)

[ Dodano: Czw 15 Lis, 2012 ]
- Pierwszy ( ten, z którym ostatecznie podpisałam umowę) po tygodniu, pozostałe 2 po miesiącu

- Pierwszy telefonicznie, pozostałe 2 mailowo

-Na kilkanaście wydawnictw, tylko 6 poinformowało, że nie, w tym 1 w momencie, kiedy ksiażka była od 6 miesięcy w księgarniach. Reszta milczy do dziś.

- Pierwszy nie, te dwa które odpowiedziały później, sugerowały zmiany (jedno dobudowanie fabuły, drugie raczej cięcie niektórych wątków)

- W moim przypadku od podpisania umowy do premiery pierwszej książki upłynęło 3 miesiące ( w umowie było 6)

15
A może moim błędem było to, że na początek uderzyłam do największych i najbardziej znanych wydawnictw?
Pruszyński na przykład ma napisane na stronie, że czas rozpatrywania wynosi OD 3 do 6 miesięcy...

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron