Bez przerwy widzę i słyszę opinię w stylu: "Boże, czemu oni wydali takiego gniota" albo "Boże, czemu nie wydali tego tekstu, ten redaktor to jakiś dziwny".
I tak dalej i tym podobne. Ba, spotkałem się z tym nawet we własnym środowisku, ba2 słyszałem nawet takie opinie odnośnie własnej prozy.
BZDURA. BZDURA i JOJCZENIE.
Jakkolwiek z psychologicznego punktu widzenia podobne gadanie może się wydawać sensownym mechanizmem obronnym, tak obiektywizmu jest w nim mało, a szkodliwości sporo.
Przytoczę kilka typowych argumentów piewców spiskowej teorii redaktorów:
Nie jest to tak oczywiste, jak niektórzy insynuują.1. Wydawanie gniotów.
Zmierzch, 50 twarzy Greya i cała masa innych tego typu książek. Cóż, osobiście nie przeczytałem żadnej (choć przeglądałem niektóre), ale choć mnie się nie podobają, to prawdę mówiąc rozumiem ich sukces.
To nie tylko ciśnięcie ogranych motywów. To klarownośc i wyrazistość. Owszem, często wyrażane w prostocie, czy wręcz infantylności, ale obawiam się, że większość dzieł domorosłych forumowiczów pozbawionych jest zdecydowanego wątku przewodniego.
Te książki są banalne. Ale przynajmniej wiedzą czym są.
Pozwolę to sobie podzielić na dwa podpunkty:2. Gusta i guściki redaktorów.
Dlatego nie wysyła się tekstu do jednego wydawnictwa. Jeśli odrzuci jedno, to może Ci uwierzę. Ale jeżeli wysłałeś do dziesięciu i więcej: Nie ma takiej opcji!a) Temu kolesiowi po prostu nie pasują moje klimaty.
Nie ma spisku redaktorów, nie ma nie wydawania dobrych historii, bo się nie podobają.
Ci ludzie czekają na dobre historie. Ich praca to znajdowanie takich właśnie opowieści.
I nagle kilkunastu z nich taką właśnie przegapia? Wątpię.
(Nie dotyczy to opowiadań, bo pism jest mało, na dodatek wiele ma niskie limity znaków)
Nie wydali, owszem. Ale raz, że gdzie indziej. Dwa, że nie wydali najczęściej z konkretnych przyczyn: na przykład wątpliwości co do istnienia w danym momencie targetu na tego typu książkę.b) Nie wydali od razu Harryego Pottera i [tu wstaw kogo jeszcze].
Ten argument znika tutaj, bo 97% osób z tego forum pisze fantastykę, kryminały albo literaturę babską. Czyli to, na co target jest gigantyczny.
Jeśli więc i Ty piszesz któryś z tych trzech gatunków, to winą za jego niewydanie obarczaj siebie.
Pewnie w wielu aspektach. Może języka, może ciągłości fabuły, może czegoś innego.3. W czym mój/czyiś tekst jest gorszy?
A może w niczym. Bo to jest tak naprawdę źle postawione pytanie. Powinno brzmieć: w czym jest lepszy?
Wielokrotnie czytałem tu pisarskie żale. Do dziś w pamięci siedzi mi wypowiedź jednej osoby, która była oburzona na redaktora, ze nie zrozumiał, że jej książka nie jest o kolejnych "nieśmiertelnych", bo jej nieśmiertelni nie są tak do końca nieśmiertelni.
Przepraszam, że kopię teraz konkretną żywą osobę, ale to dla mnie kwintesencja niezrozumienia problemu.
Niuanse. Takie niuanse, jakkolwiek w głowie autora są cholernie ważne, tak w perspektywie odbiorcy są często niedostrzegalne.
Oryginalność historii nie polega na zmienianiu nazw ras i gatunków, dronych elementów ich charakterystyk albo imion bohaterów.
Wierutna, wierutna bzdura.4. Skoro chcą mnie PODy/ebooki to znaczy, że coś jednak tekst sobą reprezentuje.
POD to zarobek dla wydawcy, pochodzacy z kieszeni autora. Takie wydawncta wejdą pratkycznie w KAŻDY tekst, bo mają z tego kasę. Podejrzewam, że jakbyście wysłali im plik list zakupów z ostatniego roku, też wyraziliby zainteresowanie.
Ebook to z kolei żadne ryzyko dla wydawcy. Owszem, część z nich jest na tyle rzetelna, że dokonuje korekty i redakcji, wciąż jednak ich ryzyko finansowe jest stosunkowo niewielkie.
Mówiąc krócej: czasem koszt tej pracy może się zwrócić dzięki samym tylko przyjaciołom i rodzinie autora.
Wydawnictwa papierowe prowadzą przesiew, bo oni inwestują pieniądze, często spore. Oni nie chcą średniej historii, która może kogoś zainteresuje. Postawcie się na ich miejscu. Macie włożyć 10 tysięcy złotych w czyiś tekst. Wyobraźcie sobie, że do wyboru macie osoby z tego forum (nie licząc zawodowców ani siebie) jesteście w 100% pewni, że byście się na kogoś zdecydowali?
Wiele z tego, co napisałem to banały, a jednak niemal co dzień przewijają się na forum.
Mam kilka małych propozycji. Jestem nikim, więc możecie je olać.
1. Nigdy nie wierz komplementom osób, które mogą zarobić Twoim kosztem (POD). Są nic nie warte. Bądź ostrożny wobec komplementów osób, które nic nie tracą rzucając je. Czasem mogą zyskiwać coś innego niż pieniądze (sympatia, nadzieja na lizodupstwo przy wysłaniu własnego tekstu, itd.)
Najlepszym komplementem jest zapłata za tekst.
2. Nie oglądaj się na innych. Nie zżymaj się, że wydają idiotów, a Ciebie nie. Tracisz energię i do tego niepotrzebnie gorzkniejesz.
3. Miej wątpliwośc odnośnie własnego talentu. Kopciuszek zawsze znajduje swojego księcia tylko u Disneya. W życiu zdarza się to rzadziej. Nie każdy ma wszystkie cechy potrzebne do zostania pisarzem i nie każdą z tych cech da się zastąpić ciężką pracą. Warto to sobie uświadomić, bo być marnujemy energię na coś, co może być naszym hobby, ale nigdy powołanie.
5. I ostatnie. Winę za niewydanie tekstu ponosi zawsze tylko jedna osoba. Autor. Nie wierzę, że jeśli napisze tekst świetny, to nikt nie będzie chciał go wydać. A przecież o to chyba chodzi, nie o bycie przeciętniakiem.
Rzekłem.
Przepraszam za kaznodziejski ton. Nie jestem pisarzem, możliwe, że pisanie j**** za kilka miesięcy, nie wydałem książki. Mam w tej dziedzinie jak dotąd kilka raczej skromnych laurów.
Tekst piszę z wewnątrz. Z perspektywy kogoś, kto widzi wokół siebie wielu aspirujących pisarzy (nie tylko na forum), którzy "się dziwią, że nie zostali wydani"; słyszy wciąż te same argumenty i dostrzega całą masę energii przetrawioną na dyskusje, gdy brakuje jej na poprawianie albo choćby pisanie tekstów.