2
Przed wyrażaniem zachwytu zajrzałbym im do systemu podatkowego, który de facto pozwala takim organizacjom istnieć. Nie znam szwedzkiego, nie znalazłem aktualnych stawek podatkowych dla literatów, ale głośna była historia sprzed lat - Astrid Lindgren, której wyliczono 102% podatku od przychodu.

To oczywiście jest ciekawe i na pierwszy rzut oka brzmi nieźle, ale brakuje mi szczegółów. Kto za to tak naprawdę płaci, ile i w jakim podziale procentowym, jakie są koszty biurokratyczne etc. Mnie trochę za bardzo pachnie komunizmem.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

3
Ciekawy wywiad, cenię kraje skandynawskie, że w ramach grup zawodowych itp. potrafią się zebrać i walczyć o swoje, tutaj trochę to tak widać. Chociaż zdaję sobie sprawę, że w Polsce wielu nazwie to komunizmem, tak jak patriotyzm wielu nazywa faszyzmem...

4
Słusznie, "komunizm" to za duże słowo.

Zwracam natomiast uwagę, że Szwecja jest bardzo specyficznym i systemem i społeczeństwem. Warto się po prostu zastanowić nad kosztami takiego rozwiązania. Kasa za wypożyczenia biblioteczne to świetny pomysł. Kasa na specjalną organizacje twórców - trzeba uważać, żeby nie skończyło się kontrowersjami jak z ZAiKSem.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

5
oczywiście, co do tego zgadzam się :) ogólnie ( może naiwnie ) wierzę w społeczeństwa i w to, że w miarę ogarniają co dla nich jest dobre, dlatego też rozwiązania skandynawskie nie wypaliłyby zapewne w USA, a rozwiązania amerykańskie w krajach skandynawskich ( żeby tak nawiązać do dwóch może nie sprzecznych, ale jednak różnych, modeli ). Na pewno przenoszenie pomysłów 1:1 rzadko kiedy wypala.


PS. Co do wiary w społeczeństwa wyjątek czynię dla Polski, bo często mam wrażenie, że możemy mieć najlepsze wzorce, a przy realizacji potrafimy wszystko zepsuć i wychodzi jak wychodzi ;-)

6
z tą związkową walką o wolność słowa to im w Szwecji kompletnie nie wyszło... ;)

zaliczki rzędu 20 tyś za debiutancką książkę w Polsce nie przejdą bo wydawnictwa są za słabe finansowo. Wymuszenie takiego standardu to koniec jakichkolwiek debiutów...

inna rzeczywistość finansowa.

7
Nie czepiajmy się słówek oraz nie małpujmy niczego, ale przyjrzyjmy się jak to działa u innych, bo u nas jest kompletna wolnoamerykanka... i odwrócenie działań, to debiutantowi się wmawia, że ma zapłacić jeśli chce być wydany.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

8
Inna kultura prawna i inna struktura własności.

w Polsce 90% księgarni mieści się w lokalach wynajętych - ergo ogromną część przychodu żrą czynsze dla różnych pijawek. Tu upatruję główną przyczynę paskarskich cen, ciasnoty lokalowej i ogólnej słabości polskiego księgarstwa. (oraz pozostałego handlu i rzemiosła!!!)

w Polsce księgarze nie mają kasy - co przekłada się na niskie zatowarowanie i konieczność ukrytego kredytowania w postaci np. faktur o odroczonych terminach płatności etc.

w Polsce jak księgarz zrobi w jajo hurtownika albo hurtownik wydawcę to możliwości dochodzenia należności są bardzo ograniczone. Wyrok - nawet w sprawie ewidentnej nie w 24 czy 48 godzin ale po np 6-ciu miesiącach kiedy komornik często nie ma już nawet czego zająć. Straty trzeba sobie jakoś wkalkulować - stąd powiedzmy 10% książki to "ubezpieczenie od ryzyka"

*

Ale bezrobocie spada - jest szansa że coś drgnie na rynku książki. Uważam ze nadchodzące 3-4 lat to znowu będą lata w miarę syte - więc jak ktoś planuje zająć się pisaniem na poważnie - to jest właściwy czas.

W zeszłym roku wydałem dwie mocne pozycje - 7 tom Oka Jelenia "sowie zwierciadło" i zbiór opowiadań "reputacja". Myślę że są na tyle świeże że leszcze załapią się na obecną ścieżkę wzrostu.

W taj chwili wykańczam zbiór opowiadań "Litr ciekłego ołowiu" oraz mam na deskach kreślarskich 3 kolejne książki. Zamierzam tę koniunkturę wycisnąć jak cytrynę.

9
Andrzeju - od 1990 roku prowadziłem wraz z rodziną prywatną księgarnię na 170 m2 [kupiłem lokal gdy tylko stanąłem na nogach zapożyczając się w banku, aby być na swoim w 100%] w powiatowym mieście i nikt nie mógł powiedzieć, że była niedotowarowana, a jak czytelnik szukał czegoś i nie znalazł to następnego dnia lub kolejnego mógł odebrać. Pamiętam także spektakularne upadłości pewnego oddziału znanej firmy, która pociągnęła za sobą kilka fajnych wydawnictw.
Co do zasad działania handlu - on tak działa od roku 2000 i to we wszystkich branżach, więc księgarnie nie robią niczego innego lub nagannego. Płaci się za sprzedany towar i ważne jest aby tak nadal było - nie sądzę tylko aby nowe podatki handlowe mogło to uzdrowić a raczej sprowokują głównych graczy do uzasadnienie swoich nowych wygórowanych żądań względem wydawców oraz przerzucenia kosztów na czytelnika.
Zgadzam się co do oceny sądów i terminowości - uważam, że takie sprawy powinny być załatwiane w ciągu tygodnia, ale nie sadzę aby obecne władze zrobiły cokolwiek w tej sprawie.
Co do twojej oceny na najbliższe 3 lata, to absolutnie nie rozumiem skąd twój optymizm, bo ja osobiście nie dostrzegam niczego co by mogło go tłumaczyć. Uważam, że raczej będzie zupełnie inaczej, bo mimo tych obiecanych 500+ ludzie będą mieć mniej pieniędzy, a ci co je będą mieli nie będą wydali je na książki. Nie sądzę także, aby wydawcy chcieli angażować się w wysyp debiutantów i liczyli, że przy okazji oni coś zarobią. Owszem dobra książka, dobrego Autora, powinna znaleźć swego czytelnika ale nie przewiduję żadnych spektakularnych wydań ani bestsellerów. Ja raczej mówię wszelkim adeptom, że pisanie to ciężki kawał chleba z którego 1/1000 ma szansę się utrzymać i lepiej poszukać sobie czegoś pewniejszego. Unikam także wszelkich autorów którzy mają manię naprawiania świata oraz przeczucie swojej wielkości. Ostrzegam ich przed wydaniem "ze niewspółfinansowanie", przyjmowaniem za dobrą monetę gadek wydawców, że pierwsze książki służą wyrobieniu nazwiska, więc wydawca nie może mu dać większego % - bo wszyscy wiemy, że to są "gadki szmatki". Swoje opowieści skrobię jak mam ochotę i bez żadnego parcia na półkę lub szkło. Nie interesuje mnie EMPiK, Matras ani żadna sieć tego typu. Działam poprzez Azymut oraz swoje strony i nie narzekam, bo na swoje wychodzę i mam co do garnka włożyć.
Ale jednocześnie uważnie patrzę jak działa rynek w innych krajach, bo mam sporo zastrzeżenia do tego co się dzieje u nas. Dlatego podsuwam co jakiś czas jakieś przykłady zza granicy - do przemyślenia. Im my, jako autorzy jesteśmy bardziej rozbici i słabi, tym bardziej Wydawcy, hurt, sieci, oraz politycy, robią z nami co im się żywnie spodoba. A to mi się wcale nie podoba, choć ja sobie dam radę...
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

11
Romek - właśnie dlatego zamieściłem ten wywiad, aby pokazać, że związek może działać i walczyć o nasze, oraz swoje... Nie chodzi aby małpować albo przenosić wzorce z obcego gruntu, bo to się nie sprawdzi, ale można pewne rzeczy spróbować wykorzystać, na naszym rynku. W ogóle to polecam do przeczytanie książkę "Szwecja czyta Polska czyta" Nie wszystko jest tam ciekawe [w każdym razie dla mnie, ale są bardzo ciekawe rozmowy np. ze szwedzkimi wydawcami, redaktorami, tłumaczami". Oni pokazują dlaczego u nich czytelnictwo się rozwija i że w życiu nie tylko ważne są pieniądze dla Wydawcy.
A tu notka o książce.
Redakcja: Tubylewicz Katarzyna, Diduszko-Zyglewska Agata
Wydawca: Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Badania Biblioteki Narodowej pokazują, że książki czyta dziś zastraszająco niski odsetek zarówno dorosłych, jak i młodych Polaków. Tylko kilkanaście procent naszych rodaków sięga po sześć lub więcej książek rocznie. Na szczęście toczy się na ten temat burzliwa debata, która zatacza coraz szersze kręgi. Poziom czytelnictwa w Polsce wcale nie jest nam obojętny!

W Szwecji czyta większość społeczeństwa. Przeciętny Szwed na czytanie poświęca 20 minut dziennie. Szwedzka literatura podbija też świat, choć pisana jest w języku, którym mówi zaledwie dziewięć milionów ludzi. Jak to możliwe, że w tym niedalekim od nas kraju czytanie jest czymś tak powszechnym, autorzy otrzymują wysokie honoraria, biblioteki dla dorosłych i dla dzieci pełne są nowości, a literatura jest oczkiem w głowie rządzących? I dlaczego opłaca się tworzyć biblioteki dla dzieci w przedziale wiekowym 10-13, a w promocję czytelnictwa angażować trenerów sportu?

Czy szwedzki sposób patrzenia na literaturę i promocję czytelnictwa różni się od naszego? Czy Szwecja mierzy się z podobnymi do naszych problemami? I w jaki sposób walczymy dziś o poprawę czytelnictwa w Polsce?

Na te pytania bardzo ciekawie odpowiadają szwedzcy i polscy pisarze, wydawcy, bibliotekarze, agenci literaccy, związkowcy, urzędnicy państwowi i przedstawiciele samorządów, porównując polskie i szwedzkie praktyki czytelnicze, rozwiązania prawne i doświadczenia. Opowiadają o swojej pasji, zmaganiach i nadziejach. Udowadniają, że dla własnego, ale także społecznego dobra, wszyscy powinniśmy czytać, czytać i jeszcze raz czytać.

Wśród rozmówców m.in.: Joanna Kluzik-Rostkowska, Beata Stasińska, Beata Chmiel, Roman Chymkowski, Katti Hoflin i Stefan Ingvarsson, a o historycznym podłożu różnic między polskim a szwedzkim czytelnictwem pisze dr Maja Chacińska."

[ Dodano: Czw 25 Lut, 2016 ]
I jeszcze taki dodatek do polskiego odnośnika podnoszenia czytelnictwa:
http://m.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/ ... a_Wyborcza
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

12
Wypada się też przyjrzeć, jak wydawane są pierwsze (a nawet nie takie pierwsze) transze z blisko miliarda złotych przeznaczonych na NPRC. Można podpatrzeć programy promocji literatury, czy czytelnictwa i na co jest finansowanie. Choćby tu: http://www.mkidn.gov.pl/pages/strona-gl ... nictwa.php

Ba, można nawet napisać wniosek.

Poza oficjalnymi stowarzyszeniami (które pominę) jest chyba w Polsce kilka takich literackich "ośrodków", ale z tego co widzę, to są to raczej miejsca służące zarabianiu pieniędzy na piszących (płatne warsztaty, konsultacje, usługi okołopisarskie, czasem nawet POD) a wsparcia dopiero w drugiej kolejności.

Uświadamianie autorów, że mają walczyć o swoje jest szczytne. Sam jednak wątpię, czy ma wielki sens, gdy działamy na rynku nawet nie wydawcy, ale hurtownika. Trudno negocjować, gdy mała oficyna ma niższą cenę zbytu i często nie jest w stanie zaoferować dobrej kasy (albo jest: kosztem okładki z shutterstocka i nędznej redakcji). Faktem jest, że ten rynek badziewieje.

Temat POD'ów i uświadamiania w tym zakresie zostawiam. Jest dla mnie pewna granica tego, w jakim stopniu można ludzi bronić przed nimi samymi.

No i wreszcie lobbying, bo to wydaje się interesujące. Być może powinno się lobbować u ustawodawcy, by podejmował określone kroki w celu promocji czytelnictwa, służenie wiedzą i doświadczeniem w kierunku ożywienia rynku książki.
To kupuje. Ale też w kierunku sprawiania, że ludzie będą czytać, nie narzucania odgórnych rozwiązań odnośnie stosunków pisarz-wydawca. To tylko scementuje rynek.

W ogóle, bardziej widzę sens "pracy u podstaw" i prania mózgów ludziom, żeby czytali.

Tu ciekawe podejście do przyczyn:
http://m.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/ ... zmowa.html

Acz sam się zastanawiam coraz cześciej, czy po prostu książka jako forma rozrywki nie umiera ze starości.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

13
yhym...

ale ja chcę pozostać przy swoim optymizmie.
choćby dla tego że lżej się pisze z nadzieją na większe zyski ;)

napiszę 3 kolejne książki do końca 2016-tego.

jeśli mam rację - będę pierwszy u koryta w workiem na kasiorę w łapie ;)
jeśli nie mam racji - będę miał chociaż na czynsz i żarełko. ;)

W OBU PRZYPADKACH WYGRAM ;)

14
I tego Ci życzę, Andrzeju! :piwo:
Myślę, że najlepszą reklamą jest dobrze napisana i dostrzeżona książka, dlatego cieszę się, gdy komuś się to udaje, bo wtedy zainteresowanie czytelników dotyczy także książek innych Autorów. A gdyby tak jeszcze udało się zaistnieć w świecie, poza granicami, może powtórzyłby się tzw. 'szwedzki kryminalny cud literacki" - choć ja akurat nie piszę kryminałów. :mrgreen:
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

15
Andrzej Pilipiuk pisze:napiszę 3 kolejne książki do końca 2016-tego.
Hy hy,
z powodu podjęcia współpracy z nietypowym wydawcą, mogę Cię przelicytować - napiszę w tym roku przynajmniej pięć, a może i siedem książek :P i może nawet wszystkie wydam :D :D :D :D

I to jest zresztą jedyna słuszna droga - pisać. Publikować. Walczyć :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron