Pytanie kieruję do wszystkich, jednak jak zawsze jest ono naiwne bo i moje obcowanie z tematem bardzo, bardzo świeże.
Otóż dziś pogadajmy o sprzedaży książek debiutantów. Jakie macie w tym względzie doświadczenia. Co decyduje o tym, że książka się sprzedaje lepiej lub gorzej? Wiadomo reklama, autor i co poza tym?
Pierwsze tygodnie sprzedaży decydujące czy nie do końca?
Wreszcie ile (pi razy oko) sprzedanych egzemplarzy w pierwszych tygodniach zapowiada dość dobre rokowania na przyszłość?
Re: sprzedaż książki
2W pierwszym rzędzie decyduje... no tak, reklama. Bilboardy, telewizja, koncerty na stadionie 
Ale sądzę, że - i to w przypadku nie tylko książki debiutanta - tym, co bardzo, o ile nie najbardziej decyduje, jest dostępność. Reklama, kiedy książki nie ma na półkach, nie spełni swego założenia. A podobno 70% ludzi kupuje pod wpływem impulsu, bierze książkę do łapki i ciach, kupi albo odłoży. Jak jej nie ma, to nie kupi.
Pierwsze tygodnie? Niby tak, ale nie. Jeżeli książka ma osiągnąć sensowny wynik sprzedaży, musi być kupowana długo - pół roku, rok? Choć ważne, czy sprzeda się w pierwszym miesiącu 100 egz. czy 1000, czy 10000...
Tyle tytułem otwarcia

Ale sądzę, że - i to w przypadku nie tylko książki debiutanta - tym, co bardzo, o ile nie najbardziej decyduje, jest dostępność. Reklama, kiedy książki nie ma na półkach, nie spełni swego założenia. A podobno 70% ludzi kupuje pod wpływem impulsu, bierze książkę do łapki i ciach, kupi albo odłoży. Jak jej nie ma, to nie kupi.
Pierwsze tygodnie? Niby tak, ale nie. Jeżeli książka ma osiągnąć sensowny wynik sprzedaży, musi być kupowana długo - pół roku, rok? Choć ważne, czy sprzeda się w pierwszym miesiącu 100 egz. czy 1000, czy 10000...
Tyle tytułem otwarcia

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Re: sprzedaż książki
3A ja myślę, że w pierwszej kolejności o sukcesie decyduje ilość egzemplarzy którą uda się sprzedać autorowi nie wliczając w to książek wydanych/sprzedanych/sprezentowanych rodzinie i znajomym. Dokładnej liczby nie podam ale myślę, że jest to udział procentowy w całości nakładu (odliczając oczywiście te dla rodziny i znajomych). Myślę, że 15% przez pierwszy miesiąc to dobry wynik. Jak sądzicie?
Zawsze mówiono o mnie, że jestem dziwny. Czyżby to dlatego, że bali się użyć słowa wyjątkowy?
4
Moje doświadczenie jest inne niz profesjonalnych piszrzy. Ja debiutowałam jako amatorka i nie miałam doświadczenia ale równiez pomocy. Moje ksiązki były sprzedawane w moim mieście i raczej metodą poczty pantoflowej rozchodziła się o nich wiadomość.
Pierwsze tygodnie to raczej nie był wybuch entuzjazmu, dopiero z czasem sprzedaż ich rozkręcała się. Jednak w ciągu 2 lat sprzedałam 2 tys. egzemplarzy. Drugi tytuł jako całkowicie sponsorowany (zysk zebrany z tego wydania został przekazany na cele społeczne) - rozszedł się już szybciej, jednak już wtedy moje nazwisko było znane i w kilka miesięcy rozeszło się 500 egz. Ponieważ, pomimo upływu czasu, nadal jestem nagabywana o moje książki - oddałam tekst do profesjonalnego wydawnictwa - i na razie czekam, co z tego wyniknie.
Jednak muszę zaznaczyć, że moje dwa tytuły, które do tej pory sie ukazały - trafiły w potrzeby czytelnicze mojego środowiska i dlatego takie nimi było zainteresowanie.
Teraz próbuję sił w beletrystyce - tamte to pozycje popularno- naukowe, więc dopiero się okaże, jakie zainteresowanie wzbudzę. ^_^
Pierwsze tygodnie to raczej nie był wybuch entuzjazmu, dopiero z czasem sprzedaż ich rozkręcała się. Jednak w ciągu 2 lat sprzedałam 2 tys. egzemplarzy. Drugi tytuł jako całkowicie sponsorowany (zysk zebrany z tego wydania został przekazany na cele społeczne) - rozszedł się już szybciej, jednak już wtedy moje nazwisko było znane i w kilka miesięcy rozeszło się 500 egz. Ponieważ, pomimo upływu czasu, nadal jestem nagabywana o moje książki - oddałam tekst do profesjonalnego wydawnictwa - i na razie czekam, co z tego wyniknie.
Jednak muszę zaznaczyć, że moje dwa tytuły, które do tej pory sie ukazały - trafiły w potrzeby czytelnicze mojego środowiska i dlatego takie nimi było zainteresowanie.
Teraz próbuję sił w beletrystyce - tamte to pozycje popularno- naukowe, więc dopiero się okaże, jakie zainteresowanie wzbudzę. ^_^
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
5
Właśnie, zastanawia mnie jaki wpływ na sprzedaż książki ma tak na prawdę jej autor? I tu generalizuję, szczerze pisząc nie chodzi mi o moją książkę. Wydawca bowiem twierdzi, że sprzedaje się dobrze, a po przedstawieniu na konferencji wręcz bardzo dobrze - cokolwiek to oznacza.
Ja raczej dywaguję nad jak wspomniałam możliwościami autora, a raczej predyspozycjami do nie wiem jak to nazwać - wzbudzenia zainteresowania? Albo jeszcze inaczej: czy brak autora na właśnie takich imprezach typu konferencja, ma negatywny wpływ na sprzedaż jako taką?
Nie czuję się komfortowo na tego typu masówkach, wolę ciszę zdecydowanie.
Ja raczej dywaguję nad jak wspomniałam możliwościami autora, a raczej predyspozycjami do nie wiem jak to nazwać - wzbudzenia zainteresowania? Albo jeszcze inaczej: czy brak autora na właśnie takich imprezach typu konferencja, ma negatywny wpływ na sprzedaż jako taką?
Nie czuję się komfortowo na tego typu masówkach, wolę ciszę zdecydowanie.
6
Ja ze swej strony widzę to tak: uwielbiam spotkania autorskie. Często, gdy mam okazje w nich uczestniczę i powiem ci takie spotkania wyraźnie podnoszą sprzedaż - zwłaszcza gdy autor ma coś ciekawego do powiedzenia. Naprawde żywego kontaktu nie zastąpi recenzja.
Ale ja osobiście unikam takich spotkań jak ognia - ale to sprawa raczej mojej nieśmiałości niż niechęci.
Ale ja osobiście unikam takich spotkań jak ognia - ale to sprawa raczej mojej nieśmiałości niż niechęci.

Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
7
Słuchajcie, musimy sprecyzować, o czym rozmawiamy. Albowiem:
- jeśli fachowa pozycja w nakładzie 500-1000 egz. za sprawą dziesięciu spotkań autorskich i w ogóle działań autora sprzeda się lepiej, powiedzmy, że za sprawą każdego ze spotkań pójdzie dodatkowych 10 egz, zatem różnica wyniesie 100, czyli 1/5-1/10 nakładu, to jest to OK.
- ale jeśli książka wychodzi w nakładzie kilku tysięcy i taki też nakład ma się sprzedać, powiedzmy 3-5 tysięcy egz, tych samych 100 egz. na dziesięciu spotkaniach to liczba niemal zaniedbywalna.
Rozgraniczyłbym też starannie beletrystykę od literatury fachowej, sprzedażą rządzą inne prawa.
- jeśli fachowa pozycja w nakładzie 500-1000 egz. za sprawą dziesięciu spotkań autorskich i w ogóle działań autora sprzeda się lepiej, powiedzmy, że za sprawą każdego ze spotkań pójdzie dodatkowych 10 egz, zatem różnica wyniesie 100, czyli 1/5-1/10 nakładu, to jest to OK.
- ale jeśli książka wychodzi w nakładzie kilku tysięcy i taki też nakład ma się sprzedać, powiedzmy 3-5 tysięcy egz, tych samych 100 egz. na dziesięciu spotkaniach to liczba niemal zaniedbywalna.
Rozgraniczyłbym też starannie beletrystykę od literatury fachowej, sprzedażą rządzą inne prawa.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
8
Ciekaw jestem, jak to było ze Stefanem Dardą. Zadebiutował, a tu niespodziewanie od razu spłynął cały nakład, trzeba było robić drugi. Ciekaw jestem, jak to wyglądało: nikomu nieznany gość, a tu taki sukces. Reklama wydawnictwa?
Pomijam kwestię jakości książki, bo przecież ciężko oceniać, jesli się nie zna autora, a książkę trzyma się na chwile w ręce, w księgarni. Najpierw musi zadziałac cos innego.
Pomijam kwestię jakości książki, bo przecież ciężko oceniać, jesli się nie zna autora, a książkę trzyma się na chwile w ręce, w księgarni. Najpierw musi zadziałac cos innego.
9
wiem, że na takim spotkaniu jednorazowym bez mojego udziału poszło 50 egzemplarzy. Wydawca ocenił to jako "bardzo dużą jednorazową sprzedaż".
Co począć jeśli ja (w domyśle autor) wolę pozostać w cieniu. Nie chcę się naginać bo wypada. Jedyne spotkanie w jakim wezmę udział będzie to w moim mieście i będę tam obecna tylko przez grzeczność wobec pewnego stowarzyszenia.
Nie umiem inaczej. Wkrótce być może wydam drugą książkę i też nie zamierzam się jakoś specjalnie uspołeczniać z tego powodu.
Jestem typem dziwaka - to niezaprzeczalny fakt - ale czy to w jakiś sposób eliminuje mnie jako potencjalnego pisarza?
Co począć jeśli ja (w domyśle autor) wolę pozostać w cieniu. Nie chcę się naginać bo wypada. Jedyne spotkanie w jakim wezmę udział będzie to w moim mieście i będę tam obecna tylko przez grzeczność wobec pewnego stowarzyszenia.
Nie umiem inaczej. Wkrótce być może wydam drugą książkę i też nie zamierzam się jakoś specjalnie uspołeczniać z tego powodu.
Jestem typem dziwaka - to niezaprzeczalny fakt - ale czy to w jakiś sposób eliminuje mnie jako potencjalnego pisarza?
10
Autopromocja, w tym wszelkie spotkania autorskie, IMO niespecjalnie wpływają na wyniki sprzedaży. Bardziej na nominacje i nagrody, kiedy te są rodzajem plebiscytu w zamkniętym środowisku fanów. Proste porównanie: na spotkanie autorskie przyjdzie kilkadziesiąt, a niechby i kilkaset osób, opowiadanie opublikowane w znanym czasopiśmie przeczyta kilkanaście tysięcy. Istotne jest odpowiednie wyeksponowanie książek, dostępność, reklama no i fakt czy nazwisko autora z czymś się kojarzy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
11
To pocieszające Navajero. W sumie jak rozumiem wcale nie muszę na siłę przebijać się z jakimiś sztucznymi mowami do ludzi jeśli źle się z tym czuję?
Chyba jednak lepiej pozostać wiernemu sobie
Chyba jednak lepiej pozostać wiernemu sobie

12
Tak myślę, ale to tylko moje zdanie. Osobiście nie narzekam na sprzedaż, a z czytelnikami ( prawie) się nie spotykam. Ew. detale na priva.iska36 pisze:To pocieszające Navajero. W sumie jak rozumiem wcale nie muszę na siłę przebijać się z jakimiś sztucznymi mowami do ludzi jeśli źle się z tym czuję?
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
13
Czy ja wiem, czy pocieszające 
Btw, świetny temat.
Wydaje mi się, że Romek Pawlak i Navajero trafiają w sedno - dostępność, wyeksponowanie, reklama (dla debiutanta) i rozpoznawalność nazwiska (dla weteranów). Czasem to trochę frustrujące, tak siedzieć, wiedząc, że samemu się już wiele nie zdziała.
Od 17.09. czyli od premiery "Śmiertelnego boga" dostałem kilka telefonów (od znajomych) i mailu (od kompletnie obcych mi ludzi), w których pytano mnie "czy to już", bo byli w księgarni, chcieli kupić, a tam książki nie ma. To dość deprymujące, jeśli się pomyśli, że w przypadku, kiedy książki nie będzie na półkach, przeciętny czytelnik w ogóle do niej nie dotrze.
Poczekam miesiąc na własne wyniki, to może Wam powiem jak mi poszło

Btw, świetny temat.
Wydaje mi się, że Romek Pawlak i Navajero trafiają w sedno - dostępność, wyeksponowanie, reklama (dla debiutanta) i rozpoznawalność nazwiska (dla weteranów). Czasem to trochę frustrujące, tak siedzieć, wiedząc, że samemu się już wiele nie zdziała.
Od 17.09. czyli od premiery "Śmiertelnego boga" dostałem kilka telefonów (od znajomych) i mailu (od kompletnie obcych mi ludzi), w których pytano mnie "czy to już", bo byli w księgarni, chcieli kupić, a tam książki nie ma. To dość deprymujące, jeśli się pomyśli, że w przypadku, kiedy książki nie będzie na półkach, przeciętny czytelnik w ogóle do niej nie dotrze.
Poczekam miesiąc na własne wyniki, to może Wam powiem jak mi poszło

14
Moja książka miała premierę w minioną niedzielę i cóż... Też dostałam maila od dwóch czy trzech obcych ludzi, którzy przeczytali książkę. Szczerze pisząc głupio się poczułam. Ktoś mi dziękuje za moją książkę. Przecież nie napisałam bestsellera, a tu nagle nieznajoma mi kobieta pisze, że od trzech lat przeżywa to co ja opisałam.
Chyba jestem dziwna ale jakoś mnie to przerasta wszystko. Zaczynam się zastanawiać czy ta książka w ogóle powinna była "wyjść".
Ktoś tam mówi, że powinnam się pokazać a ja zwyczajnie nie mam nic do powiedzenia, przeciwnie chciałabym się schować jak najdalej od wszystkich.
Wiem, że dla dobra sprzedaży czasem trzeba zrobić jakiś medialny ruch, ale ja nie potrafię zwyczajnie.
Jasne, że marzę aby osiągnąć pewną ilość sprzedanych egzemplarzy, przecież skłamałabym pisząc, że nie jest to ważne.
Chyba jestem dziwna ale jakoś mnie to przerasta wszystko. Zaczynam się zastanawiać czy ta książka w ogóle powinna była "wyjść".
Ktoś tam mówi, że powinnam się pokazać a ja zwyczajnie nie mam nic do powiedzenia, przeciwnie chciałabym się schować jak najdalej od wszystkich.
Wiem, że dla dobra sprzedaży czasem trzeba zrobić jakiś medialny ruch, ale ja nie potrafię zwyczajnie.
Jasne, że marzę aby osiągnąć pewną ilość sprzedanych egzemplarzy, przecież skłamałabym pisząc, że nie jest to ważne.