1351

Latest post of the previous page:

Burza pisze: Jak się czujesz podczas procesu pisania, kiedy całkowicie polegasz na swojej wyobraźni (bo chyba bez tego oddania się jej nie można napisać tego, co się chce w stopniu najwyższym?). I nie mam tutaj na myśli "jak to jest naprawdę pisać", tylko czy i jak musisz zmieniać punkty widzenia i czy to przypadkiem nie jest czymś w rodzaju dobrze kontrolowanej "paranoi".
sam nie wiem - to nie do końca tak.

siadam i stukam. Przeważnie po prostu sie stuka - przelewam to co wymysliłem na papier, oczywiście pierwotny pomysł obudowując w biegu opisem i dialogiem.

Czasem idzie bardziej gładko, napiszę wtedy więcej - 10, 15, 20, 25 stron ciurkiem. Trochę potem jestem otumaniony. jak pisałem samochodziki to w ogóle czułem się jak zombie ale to była praca np przez tydzień po 20 storn dziennie. Ekstremalne wyzwanie...

Pisząc nie tracę kontaktu z rzeczywistoscią. nie widzę kolorów nie czuję zapachów - tylko te cholerne literki i czerwone podkreslenia worda w kazdym słowie. nie przychodzą krasnoludki podpowiadać mi co ma być dalej.

oczywiście zagłębiam się w świat. Muszę mysleć w kategoriach: jak wyglada ulica po kt której idą.

w dzieciństwie gdy sobie przed snen układałem całe skomplikowane fabuły i brałem udział w wymyslanych przygodach miałem czasem wrażenie że jestem prawie na skraju - że to co wymyslam zaczyna być realną rzeczywistością. Ale nigdy nie udalo mi się dostać tam. Pare razy zdarzyo mi się na lekcji odpłynąc tak że nie kontaktowałem co dzieje się w klasie i dopiero wrzaski belfrów sprwadzały mnie na ziemie. Omamy oniryczne? Wydaje mi się ze większość uczniów tak ma ;)

1352
Andrzej Pilipiuk pisze:Czasem idzie bardziej gładko, napiszę wtedy więcej - 10, 15, 20, 25 stron ciurkiem.
Wow... Ja tak nie potrafię ;) Piszę max. 5 stron dziennie.
Andrzej Pilipiuk pisze:Pare razy zdarzyo mi się na lekcji odpłynąc tak że nie kontaktowałem co dzieje się w klasie i dopiero wrzaski belfrów sprwadzały mnie na ziemie. Omamy oniryczne? Wydaje mi się ze większość uczniów tak ma ;)
Ja tak mam co chwilę, zwłaszcza na lekcjach chemii :P Coraz częściej siedzę i gapię się przed siebie i nie wiem nawet, co babka gada :P
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

1353
O, dziękuję za odpowiedź. Korzystając z okazji poruszoną przeze mnie kwestię pokażę w nieco innym, chyba bardziej autentycznym świetle.
Andrzej Pilipiuk pisze:
Burza pisze: Jak się czujesz podczas procesu pisania, kiedy całkowicie polegasz na swojej wyobraźni (bo chyba bez tego oddania się jej nie można napisać tego, co się chce w stopniu najwyższym?). I nie mam tutaj na myśli "jak to jest naprawdę pisać", tylko czy i jak musisz zmieniać punkty widzenia i czy to przypadkiem nie jest czymś w rodzaju dobrze kontrolowanej "paranoi".
sam nie wiem - to nie do końca tak.

siadam i stukam. Przeważnie po prostu sie stuka - przelewam to co wymysliłem na papier, oczywiście pierwotny pomysł obudowując w biegu opisem i dialogiem.

Czasem idzie bardziej gładko, napiszę wtedy więcej - 10, 15, 20, 25 stron ciurkiem. Trochę potem jestem otumaniony. jak pisałem samochodziki to w ogóle czułem się jak zombie ale to była praca np przez tydzień po 20 storn dziennie. Ekstremalne wyzwanie...

Pisząc nie tracę kontaktu z rzeczywistoscią. nie widzę kolorów nie czuję zapachów - tylko te cholerne literki i czerwone podkreslenia worda w kazdym słowie. nie przychodzą krasnoludki podpowiadać mi co ma być dalej.

oczywiście zagłębiam się w świat. Muszę mysleć w kategoriach: jak wyglada ulica po kt której idą.


w dzieciństwie gdy sobie przed snen układałem całe skomplikowane fabuły i brałem udział w wymyslanych przygodach miałem czasem wrażenie że jestem prawie na skraju - że to co wymyslam zaczyna być realną rzeczywistością. Ale nigdy nie udalo mi się dostać tam. Pare razy zdarzyo mi się na lekcji odpłynąc tak że nie kontaktowałem co dzieje się w klasie i dopiero wrzaski belfrów sprwadzały mnie na ziemie. Omamy oniryczne? Wydaje mi się ze większość uczniów tak ma ;)
Hm. Jakby to zobrazować... Bo miałam co innego na myśli w pytaniu. Nie chodzi o "możliwość", że tworzona fikcja może zamienić rzeczywistość ;). Tak więc patrzenie przez pisarską lupę na mapę wymyślonego świata jest czymś normalnym.

Jakby to zobrazować... Zróbmy coś takiego. Zacytuję, co mam pod ręką i wyjaśnię, co mnie tak gnębi.
Yennefer była bardzo piękna. W porównaniu z delikatną, bladą i raczej pospolitą urodą kapłanek i adeptek, które Ciri oglądała co dnia, czarodziejka jaśniała urodą świadomą, wręcz demonstracyjną, zaakcentowaną, podkreśloną w każdym szczególe. Jej kruczoczarne loki, kaskadą opadające na ramiona, lśniły, odbijały światło jak pawie pióra, wijąc się i falując przy każdym poruszeniu.(...)Nagle przemożnie zapragnęła mieć to, co miała Yennefer - piękną, odsłoniętą głęboko szyję, a na niej śliczną czarną aksamitkę i śliczną skrzącą się gwiazdę. Wyrównane, podkreślone węgielkiem brwi i długie rzęsy. Dumne usta. I te dwie okrągłości, unoszące się przy każdym oddechu, opięte czarną tkaniną i białą koronką...

Na ile to jest wymyślone, a na ile stanowi zniekształconą rzeczywistość? Właśnie to zniekształcanie rzeczywistości mnie tak gnębi. Nie chodzi o krasnoludki podpowiadające fabułę ani mylenie barw z zapachami. Chyba że u Ciebie jako pisarza jest inaczej ;).

Olga Tokarczuk mówiła o tym, że bohaterowie jej książek to nic innego jak odpryski jej osobowości. Czytając jej książki da się to zauważyć.

Ja już trochę piszę (w sensie czasowym i w sensie jakościowym) i właśnie zastanawia mnie, czy to normalne, że świat zewnętrzny traktuję jako najlepsze źródło dla fikcji. Fikcja niejako staje się nadrzędna wobec rzeczywistych faktów, dzięki czemu może czerpać z nich to, co najbardziej uniwersalne. Przy czym to wszystko nie ma nic wspólnego z utratą kontaktu z rzeczywistością. Bo można pisać o sobie i swoim otoczeniu tak, że w konsekwencji pozostaje tylko to, co uniwersalne, co każdy człowiek może odnieść do siebie. Bo dla mnie tym jest literatura.

Dowód? Po przeczytaniu powyższego cytatu z Sapkowskiego, jakieś parę miesięcy temu to było, troszkę ułożyło mi się w głowie jako kobiecie ;). Wiem, śmiesznie to brzmi. Ale myślę, że każda młoda dziewczyna poczuła się podczas lektury tego fragmentu jak Ciri - zapragnęła mieć to, co Yennefer.

Pewnie dlatego Andrzej Sapkowski jest tak popularny. Pisze o wszystkich i dla wszystkich. To trochę jak terapia przez czytanie.
Kto nie ma kobiety, nie ma duszy.

1354
Burza pisze: Bo miałam co innego na myśli w pytaniu. Nie chodzi o "możliwość", że tworzona fikcja może zamienić rzeczywistość ;). .
nie wiem czy to co piszemy może zmienić rzeczywistość, ale wałaśnie po raz trzeci stanąłem w obliczu zaskakującej zbieżności tego co napisałem z późniejszymi wypadkami
:( i niepokoi mnie to. Praca twórcza zteologicznego punktu widzenia jest operowaniem użyczoną nam Boską mocąkreacji. Dotykamy tym samym osnowy rzeczywistości.
Yennefer była bardzo piękna. W porównaniu z delikatną, bladą i raczej pospolitą urodą kapłanek i adeptek, które Ciri oglądała co dnia, .
Cytat z TFU!!! sapkowskiego? Na moim forum!?
BANA PROWOKATORCE!!!!

*

no dobra - tym razem jeszcze daruję...

*

Czyli przeczytawszy opis miss Renifer postanowiłaś kupić czarną aksamitkę, coś z biżyterii i nowy stanik? ;) To chyba nic złego.

Generalnie jak czytamy coś co robi na nas wrażenie to potem budzą się w nas myśli jak by tu dorównać fikcyjnym bohaterom. Miewałem tak. Wydaje mi się to dość naturalne w dobie totalnego upadku wszelkich autorytetów. Nie znajdując w życiu, wśród znajomych, nauczycieli, krewnych, nikogo kto byłby dla nas wyraźnym wzorem, szukamy swojej drogi przez pryzmat doświadczeń płynacych z fikcji. I tyle.

Ładnie to ujął Lech Jęczmyk - kiedyś literatura szuka i film opisywały życie elit i ludzie aspirowali...

1355
Andrzej Pilipiuk pisze:Cytat z TFU!!! sapkowskiego? Na moim forum!?
BANA PROWOKATORCE!!!!
"...ciepła krew poleje sie strugami..." *



witam,
dawno tu nie zaglądałam, ale fabryka własnie trzasnęła mnie pięścią w kark takim oto linkiem:

http://blog.fabryka.pl/2010/05/13/wampir-z-m-3/


Andrzej - opowiesci wampiryczne?
a "zmierzch"czytałeś? :twisted:






*mechanicy szanty - 'bitwa'
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

1356
ravva pisze: Andrzej - opowiesci wampiryczne?
a "zmierzch"czytałeś? :twisted:
to bedzie odtrutka na zmierzch.
prawdziwe wampiry.
prawdziwe problemy.
prawdziwi łowcy.
Prawdziwa ubecja na tropie.

1358
Andrzejowi już się kilka wampirów zdarzyło, np. te w Rumunii, w drodze do Egiptu, co to jakubowy wnusio...

ubecja mnie zaciekawiła.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

1359
L_J pisze:Prawdziwe podczepienie się pod masowy, popularny wampirzy motyw.
jakie tam podczepianie... Po lekturze "Wampir z M3" fanki "Zmierzchu" będą rzucać we mnie zdechłymi kotami... ;)

1360
ravva pisze: ubecja mnie zaciekawiła.
Wydział Y powołany do walki z ..."realnymi przejawami zabobonów ludowych" ;)

prowadzą operację o kryptonimie "wieczny robol" - odkryli że ktoś ma opłacone składki od 1903 roku... ;)

1361
Andrzej Pilipiuk pisze:
jakie tam podczepianie... Po lekturze "Wampir z M3" fanki "Zmierzchu" będą rzucać we mnie zdechłymi kotami... ;)
Ja jestem fanką Zmierzchu, ale na pewno nie będę w pana rzucać zdechłymi kotami, panie Andrzeju :P
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

1362
Andrzej Pilipiuk pisze:
ravva pisze:ubecja mnie zaciekawiła.
Wydział Y powołany do walki z ..."realnymi przejawami zabobonów ludowych" ;)
zupełnie, jak w homo bimbrownikus, ten kościelny oddział socajlizujący pogan :D
Andrzej pisze:prowadzą operację o kryptonimie "wieczny robol" - odkryli że ktoś ma opłacone składki od 1903 roku... ;)
teraz padłam :D
komu by wpadło do głowy opłacać składki... ech, na zus chciałam dodac, ale to od '34, co bylo wcześniej??
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

1363
Operacja Dzień Wskrzeszenia. Mam wrażenie, że czytam Charliego w Fabryce Czekolady z tą różnicą, że dzieci tutaj prowadzą dialogi typu: "pięćdziesięciu naszych poprzedników zginęło w czasie wypełniania misji, my też pewnie zginiemy, ale będzie jazda, no dobra, gdzie mój karabin?". Rozumiem, gdy bohater jest przerażony i nie może przyjąć do wiadomości, że będzie musiał kogoś zamordować. Rozumiem, gdy bohater mówi, że z zimną krwią zabije, gdy będzie trzeba. Ale takie podejście jest dziwne...

Nie, nie jest to wada. Lepsze niż sto stron opisów moralnych rozterek.

Mimo wszystko mam wrażenie, że zabrałem się za nieodpowiednią książkę. Zbyt lekką.

Mam nadzieję, że dalej wprowadził pan trochę paradoksów czasowych i fabuła stanie się naprawdę poplątana. Nie ma nic złego w książce, którą czyta się tylko dla relaksu, żeby mózg odpoczął. Ale bez przesady. Ja nie chcę przewidzieć zakończenia. A mam dziwne wrażenie, że końcówka nie zrzuci mnie z fotela. Nie będę trzymał się poręczy, więc jeśli jednak mnie pan zaskoczy, takiego nieprzygotowanego na porządny plot twist, wylecę przez okno. ;) Prosto po Wampiry z M3. A jak nie - nie będzie mi się chciało z fotela dupy ruszać. D:

W skali szkolnej stawiam książce cztery mniej. Na razie.

1364
Andrzej Pilipiuk pisze:
L_J pisze:Prawdziwe podczepienie się pod masowy, popularny wampirzy motyw.
jakie tam podczepianie... Po lekturze "Wampir z M3" fanki "Zmierzchu" będą rzucać we mnie zdechłymi kotami... ;)
Nie będę w ciebie rzucać kotami, ale zapewne zbesztam. Oddam głowę, że będę miała za co. Z resztą Zmierzchowi też się to przytrafiło niemało słów krytyki z mojej strony, choć przyznam, że prócz strony stylistycznej jest dobrą książką.

1365
Kamila pisze: Z resztą Zmierzchowi też się to przytrafiło niemało słów krytyki z mojej strony, choć przyznam, że prócz strony stylistycznej jest dobrą książką.
i tu nie ma między nami zgody :twisted:

no, ale topic o Andrzeju, więc nie bede drązyć tematu.

[ Dodano: Nie 16 Maj, 2010 ]
btw
Kamila pisze:Z resztą
Zresztą :wink:
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

1366
Andrzej Pilipiuk pisze:jakie tam podczepianie... Po lekturze "Wampir z M3" fanki "Zmierzchu" będą rzucać we mnie zdechłymi kotami...
Mam nadzieję, hehe. Chociaż to taki efekt ping-ponga - wychodzi książka niskiej wartości, stająca się jednocześnie bestsellerem i zaraz pojawiają się (obok tworów naśladowczych) odpowiedniki "anty". Ale to dobrze, będzie się z czego pośmiać, czekam z niecierpliwością ;-)

Wróć do „Strefa Pisarzy”