31

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:


Faktycznie mamy mało - zbyt mało pisarzy.



Szczególnym problemem jest brak pisarzy zawodowych - kolesi którzy siądą i przez powiedzmy dziesięć lat beda dostarczać regularnie 2-3 ksiazki rocznie. Powoli ich przybywa ale ciągle większość ksiązek produkują ludzie pracujący z czestotliwścią: jedna książka na kilka lat.



Przyszłość bedzie należała do zawodowców.


Może to dlatego, że z pisarstwa w Polsce nie da się utrzymać? Tak przynajmniej wnioskuję ze stawek jakie przewijały się na tej stronie. Ludzie żeby nie zdechnąć z głodu tracą czas na jakąś głupia pracę i przez to nie mają czasu na pisanie, choćby nawet bardzo chcieli i mieli milion ciekawych pomysłow. Nie jest tak?



A żeby honoraria były wyższe trzeba by sprzedawać więcej książek, a żeby książki się sprzedawały nasze spoleczeństwo musiałoby coś czytać, a nie czyta. Ludzie nie kupują książek bo są drogie, a książki są drogie, bo ludzie ich nie kupują i lepiej sprzedać mniej książek za większą cenę i koło się zamyka. Nie widzę tutaj przyszłości dla zawodowcow.



Boże! To jakaś katastroficzna wizja. Niech mi ktoś powie, że tak nie jest :P

32
blackgrzywa pisze:
Ludzie żeby nie zdechnąć z głodu tracą czas na jakąś głupia pracę i przez to nie mają czasu na pisanie, choćby nawet bardzo chcieli i mieli milion ciekawych pomysłow.


No niestety.... masz wybór albo chcesz mieć kupe kasy i pracujesz w jakieś dobrej firmie, choć nienawidzisz tej roboty.....albo idziesz do jakiejś lżejszej roboty, gdzie masz dużo wolnego czasu (zawód nauczyciela jest chyba optymalny ) i zajmujesz sie pisaniem..........



Niektórzy rozpatruja tę kwestie w granicach "poświęcenia" : "coś za coś".....

i coś w tym jest...

:wink:



Powtórzenie brutalnego sukcesu pani Rowling jest raczej mało prawdopodobne.....
jestem, więc pisze...


Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.

33
Hairoth pisze:albo idziesz do jakiejś lżejszej roboty, gdzie masz dużo wolnego czasu (zawód nauczyciela jest chyba optymalny )
Nie jest optymalny :) Ale jak ktoś chciałby sam sprawdzić, to zapraszam :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

35
Mówię generalnie o pracy w szkole, od podstawówki po średnią. A chyba o to właśnie chodziło.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

36
blackgrzywa pisze:


Może to dlatego, że z pisarstwa w Polsce nie da się utrzymać?


w tym problem że juz powoli da się. Rynek fantastyki wstaje. Jesli utrzyma sie tendencja to za kilka lat nie będzie już z tym żadnych problemów.



rośnie zamożność spoleczenstwa, spada bezrobocie, emigracja też jest złakniona kultury i kupuje duuużo a ma za co poszaleć.


Tak przynajmniej wnioskuję ze stawek jakie przewijały się na tej stronie.


stawka za niska - więc trzeba to nadrobić nakładem. Nakład za niski - mnożymy liczbę tytułów.



Generalnie nie jest to zawód z którego da sie zyć od razu. Trzeba zacząc w liceum od publikacji pierwszych opowiadań. Na studiach puścić pierwsze książki. Nie racić czasu - nie ma chwilowo zbytu pisać dobre rzeczy i odkladać do suflady. Jak sie człoweik załapie będa jak znalazł.



Mi sie udało żyć z pisania już trzy lata po debiucie - gdy załapałem się do pisania kontynuacji samochodzików. 4 tomy rocznie po kilka tysiączków na rękę. i do wydatków rodzinnytch sie dokładałem i ksiązki sobie kupowałem i na wypad do norwegii udało mi się uciułać.


Ludzie żeby nie zdechnąć z głodu tracą czas na jakąś głupia pracę i przez to nie mają czasu na pisanie, choćby nawet bardzo chcieli i mieli milion ciekawych pomysłow.


ale w tych warunkach powstałą cala fantastyka lat 90-tych. w dodatku wtedy jak ktos wziął za ksiażkę 3 tyś zł to wszyscy przecierali ze zdumienia oczy.


Nie jest tak?


na szczeście już nie.


nasze spoleczeństwo musiałoby coś czytać, a nie czyta.


o tym że społeczenstwo nić nie czyta słyszalem już w 1985 roku :wink:


Ludzie nie kupują książek bo są drogie, a książki są drogie, bo ludzie ich nie kupują i lepiej sprzedać mniej książek za większą cenę i koło się zamyka. Nie widzę tutaj przyszłości dla zawodowcow.


zacznijmy po kolei.

1) książki są tanie. Dziś książka sf czy fantasy to wydatek rzędu 27-35 zł/szt. I dostajmy za to powiedzmy 600 stron. Za czasów hegemonii supernovej przed 2001 rokiem za 30 zł było przeważnie 270-300 stron. A realna inflacja od tamtej pory poleciała ze 40%



widze tu odrotną tendencję: udaje sie utrzymać ceny ksiązekj w ryzach bo ludzie kupują ich duuużo.



2) na naklady też już nie można narzekać - juz minęły czasu gdy 2 tyś to był nakład niezły a 3 tyś to był nakład oszałanmiający



3) przed 2001 rokiem nie było zawodowców. (poza sapkowskim). a nawet jakby ktoś napisał 3 ksiażki rocznie to by mu nie wydali. A nawet jakby wytdali to by mu zapłacili max 6-9 tyś.



4) Rynek wstaje. Jestem zawodowcem i ni szukam innego zawodu.


Boże! To jakaś katastroficzna wizja. Niech mi ktoś powie, że tak nie jest :P


to nie wizja tylko opis sutuacji polskiewj fantastyki w latach 1987-2001. Na szczeście tę epokę zdołaliśmy wspólnym wysiłkiem pogrzebać a teraz radośnie tańczymy wokół osikowego kołka na jej mogile.

Dodane po 5 minutach:
Hairoth pisze:[

No niestety.... masz wybór albo chcesz mieć kupe kasy i pracujesz w jakieś dobrej firmie, choć nienawidzisz tej roboty.....albo idziesz do jakiejś lżejszej roboty, gdzie masz dużo wolnego czasu (zawód nauczyciela jest chyba optymalny ) i zajmujesz sie pisaniem.....


sorry - głupoty piszesz.



to nie jest żadne poświecenie. po prostu dajesz z siebie odpowiednio duzo i los odpowiednio dużo z inwestycji wypłaca.



nie ma wiekszego znaczenia czy zostaniesz kowalem artystycznym, pisarzem czy bankierem. Jesli będziesz odpowienio tyrał a przy tym wykażesz sie zdrowym pomyślunkiem to sie dorobisz i tyle.


Powtórzenie brutalnego sukcesu pani Rowling jest raczej mało prawdopodobne.....


raczej mało - nie ten kraj i nie w tym języku piszemy. Polaków jest może ok 80 milionów, tubylców dla ktorych angielski jest podstawowym jezykiem około 500 milinoów. Na dzień dobry mamy wiec do podbicia rynek 6-7 razy głębszy.



ale ja ie zamierzam na psianiu dorobić.

38
Hairoth pisze:
Niektórzy rozpatruja tę kwestie w granicach "poświęcenia" : "coś za coś".....


oczywiście ma Pan rację....



Ten pogląd jest reprezentowany przez część laików, którzy nie siedzą w temacie...Są karmieni informacjami, że z pisarstwa nie da się wyżyć, że książkę jest strasznie trudno wydać [zakładając, że jest dobra] itp...



Przyjmując to za podstawę idą dalej i sądzą, że się "poświęcamy" tracąc czas na pisanie czegoś, za co dostaniemy grosze...a biorąc ten sam okres czasu moglibyśmy zarobić kilka razy więcej...pomijając fakt, że jest to inwestycja w nas samych i z kolejnymi książkami możemy zarobić więcej...



Dla zaszokowanych dodam, że to wynik rozmów z ludźmi z mojej miejsowości....
jestem, więc pisze...


Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.

39
Andrzej Pilipiuk pisze:na naklady też już nie można narzekać - juz minęły czasu gdy 2 tyś to był nakład niezły a 3 tyś to był nakład oszałanmiający
Może byś to rozwinął Andrzeju? Kwestią nakładów jestem zainteresowany :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

40
Navajero pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:na naklady też już nie można narzekać - juz minęły czasu gdy 2 tyś to był nakład niezły a 3 tyś to był nakład oszałanmiający
Może byś to rozwinął Andrzeju? Kwestią nakładów jestem zainteresowany :)


nie wypada się chwalić, a w dzisieszych czasach nie jest to też roztropne :?



ujmę to tak: kilka lat temu wydano pierwszy tom "Narerturm" autorstwa super-hiper-topowego autora Sapkowskiego. Nakład wynosił 50 tyś szt. prasa piała z zachwytu, Fantastyka zamieściła w ramach prmocji solidną porcję tekstu (ech te znajomości...) wydawca puszył sie tym nakładem straszliwie i chełpił że zamierza tak niewyobrażalną ilość książek sprzedać w trzy lata. (na co jego znajomi po cichu pukali się w głowę a wrogowie twierdzili że on sie tylko tak chwali).



Dziś dobrej klasy autor Z Fabryki czy Runy, mający na koncie kilka pozycji jest w stanie podobną ilość książek (choć nie jednego tytułu) sprzedać w dwa lata (czasem i szybciej) a autorów takich jest co najmniej kilku jeśli nie kilkunastu.



i jest miesce dla kolejnych kilkunastu

41
No cóż, chyba będzie mi to musiało wystarczyć, póki się sam nie przekonam :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

42
Navajero pisze:No cóż, chyba będzie mi to musiało wystarczyć, póki się sam nie przekonam :)


dodam jeszcze że tu jst jak z kazdą karierą - początki są trudne.



budowanie sukcesu-osiagnięcie sukcesu-rozwijanie sukcesu - jak radzą "podręczniki dla biznesmenów" :twisted:



Gdy pisalem "samochodziki" było to torchę dreptaniem w miejscu. Oddawalem maszynoipis, wydsawca płacił i wydawał. Naklad był stały, zro rozwoju tylko coraz więcej tomów na koncie.



I taka mnie nachodziła myśl. Mam za soba powiedzmy 3 lata pracy dal Warmi, 12 książek opublikowałem. Gdybym puścił w 3 lata 12 ksiażek SF to Sapkowski by skoczył dla mie po piwo a potem własnym rękawem moje buty czyscił :wink:



Generalnie okazało się że miałem rację. Trwało to ciut dłużej, nikt mi jeszcze butów nie czyści - ale jest nieźle i liczę że będze nieźlej.

43
A ja miałam zawsze taki dziwny trochę sposób na sprawdzenie, czy autorowi idzie nieźle :) Mieszkam w małym mieście niedaleko Olsztyna i mamy tylko jedną księgarnię i w bibliotece niewielki zbiór fantastyki. Jeśli w tej księgarni nędznej leżą czyjeś książki, to znaczy, że ten autor jest w miarę znany... Przykładowo Sapkowskiego książki leżą non stop, czy to kwiecień czy styczeń obojętnie którego roku, wszystkie jakie napisał leżą (tzn są sprzedawane, ale ciągle zamawiają nowe). Są też autorzy o nazwiskach znanych, których książki pojawiają się zaraz po wydaniu i po wznowieniu i po jakiś czasie z półek znikają. Czyli idzie im nieźle, ale mogłoby być lepiej :) Przynajmniej mają do czego dążyć. Po tym można prawdopodobnie poznać nakład, im więcej książek tym więcej księgarnia kupuje, bo się sprzedają...
Książki to drogi do innych światów.

44
to zupełnie inaczej - to czy ksiażka jest dostepna w każdej dziurze, czy leży czy szybko znika etc - to tylko i wyłacznie kwestia umów między wydawcą a dystrybucją. jaśne ze sieć ksiegarni nie będzie miesiacami trzymać czegoś co kompletnie nie schodzi, wieadomo że intensywnie reklamowany bestseler będzie leżal wszedzie - ale reszta to cala inzynieria promocji produktu...

46
trudno mi odpowiedzieć. ja mialem mocny debiut zbiorem - ale przcoalem na to przez 5 lat - uptchajac teksty gdzie tylko się dało.



zasadniczo przez wile lat obowiazywał pogład że "antologie się nie sprzedają bo nie" Supernowa wydala "13 kotów" - zeszło błyskawicznie ale za ciosem podszla dopiero Fabryka i to jakieś 5 lat później.



Myślę że czytelnicy wolą cykle. Przyzwyczajają sie do bohaterów. Ciagle mam

pytania kiedy nowe teksty o dr Skórzewskim - podczas gdy napisałem o nim raptem 3 opowiadańka.



ludzie patologicznie wręcz pragną sie dowiedzieć co było dalej.

Wróć do „Strefa Pisarzy”