16

Latest post of the previous page:

Faktycznie, w tych gatunkach muzycznych też słyszałam lutnie ;) I miałam okazję raz czy dwa słyszeć w moim ulubionym gatunku, czyli musicalu, ale generalnie lutnie to straszna rzadkość...

17
Ja lubię musicale, ale stare albo animowane albo w teatrze. Nie toleruje tych nowych Bolly i Holly.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

18
W teatrze bardzo lubię, ale niekoniecznie w wersji polskiej (część tłumaczeń jest po prostu koszmarnych, pomijając teksty w stylu "Umrę na śmierć!" - to potrafi popsuć nawet najlepszy spektakl). Za Bolly też nie przepadam. Co masz na myśli mówiąc o "nowych" musicalach?

19
Pisząc o nowych miałem na myśli, większość z tego co powstało po 2000 roku w Holly. To takie odrodzenie, kiedy powstały Moulin Rouge i Chicago. Nie wiem co, ale coś jest nie tak z dzisiejszymi musicalami filmowymi. Już nie wspomnę o musicalach w telewizji, bo tu to można tylko wyjść z pokoju i modlić się, żeby szyba nie wyleciała z drzwi.
Zdarzają się wyjątki jak Sweeney Todd, ale ja po prostu lubię Burtona.

Natomiast stare wspaniałe to mam na myśli większość starszy od lat dwudziestych poprzedniego wieku.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

20
Faktycznie, znaczna część tych powstałych po 2000 roku to szmelc, nawet te wystawiane w teatrach (bo jaką ma niby wartość intelektualną czy artystyczną musical taki jak np. "Love never dies"?). Większość, ale na szczęść nie wszystkie. Mówię tu między innymi o musicalach Wildhorna i Murphiego ("Draculę" zwłaszcza w wersji rockowej serdecznie polecam) czy dramamusicalach Kunzego i Levaya.

Telewizyjne musicale jak dla mnie nie są takie ciekawa, ponieważ raz, że są dla widza masowego, co oznacza, że w większości są cukierkowe bądź przypominają telenowele, a dwa, że nie ma tu tego, co w teatrze, czyli swego rodzaju kontaktu z artystą ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”

cron