Mówienie o sobie...

1
...to masturbacja, wpadło mi to do głowy kilka lat temu wraz z naddatkiem- jest lepiej kiedy robi to ktoś inny, acz nauczony srogim doświadczeniem stwierdzam, że czasem można, a czasem trzeba nawet. Autokreacja...

Tuż po tym zdaniu raczej milczałem o sobie, przynajmniej w tych momentach w których nie zajmowało mnie chorobliwe gadulstwo.

...autokreacja to także autodestrukcja, uzewnętrznianie świata wewnętrznego, jakgdyby nagle serce poczęło bić nam na klatce piersiowej. Ah współczesna chirurgia. Ah cudowne osiagnięcia nauki.

Dostosowując się jednak do panujących zasad: kilka słów o mnie i to bez zbędnych metafor. Nazywam się Marcin Treder, acz szerzej znany jestem jako Kele, co już poczyna mnie lekko drażnić. Studiuję filozofię dążąc do absurdalnego tytułu filozofa zawodowego, a kto wie...może i mistrzowskiego. Jakże sie będę mógł cudownie samookreślać! Prawdziwą będzie to słodyczą bezdomności. Uprzedzając pytania związane z kierunkiem moich studiów- tak to moja pasja, tak- martwie się przeszłością, nie- póki co niemyślałem o studiów zmianie.

Poza studiowaniem bywałem już kucharzem, bywałem sprzedawcą, bywałem nawet (co w kręgu naszej ekhm kultury zabrzmi dwuznacznie) lodziarzem. Tak, lody sprzedawałem na obczyźnie.

W kwestii pisania- bez rewelacji. Zacząłem pisać dokładnie wtedy kiedy każde dziecko- według podstawy programowej. Opanowanie alfabetu uczciłem 16stronicowym opowiadaniem science fiction, poczym popadłem w sen spokojny artysty spełnionego i oddałem się innym rozrywkom takim jak popularne medialne pranie mózgu. Do pisania powróciłem nagle, z niezupełnie znanych mi powodów. Uznany przez nieliczne grono (przy braku sprzeciwów) za nastoletni talent, dzielenia się pisaniem zaniechałem, popadłszy w niezdecydowanie. Zaczynałem, nie kończyłem, nic co napisałem mnie nie satysfakcjonowało. Zbyt proste, za bardzo wydumane, spontaniczne, zaplanowane... W dodatku dziesiątki miłostek. Popadłem w poezję. Muzyczną psychodelę, jazz...

Osiągnięc, więc zero i doświadczenia zero.

Kończąc nadmieniam, że zamieszczam "opowiadanie", czy też krótką formę literacka- jednego natchnienia. Eksperyment. Po pierwszym słowie, ewentualnie zdaniu, zaczyna się wszystko pisać samo. Moją rolą edycja i egzegeza, porządkowanie, segregowanie, notowanie, omawianie...nie tym razem jednak. Chciałem by "się napisało" jednej nocy w jednej natchnienia fazie. Ktokolwiek rozumie proszony o kontakt;)



[img]http://images4.fotosik.pl/222/fce8b9d4d43b9e9dm.jpg[/img]



ps. Przepraszam, że czasem kpie, a czasem bełkocze. Tak jest zawsze gdy zostaje sam na sam.
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

3
Witam kolegę po fachu,czyli filozofa ma się rozumieć.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

4
Witaj 8)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”