Latest post of the previous page:
Lubię Kinga, a jeśli chodzi o mrzonki wydania pierwszego utworu to nie jest tak do końca. Wysłać do wydawnictw z prośbą o przeczytanie i ewentualne odrzucenie/przyjęcie (niepotrzebne skreślić) powieści to jeszcze nic złego. Jak nic z tego by nie wyszło to nic się nie stanie ale uważam, że warto spróbować. Oczywiście po uprzednim zweryfikowaniu tekstu przez specjalistów z Wery. :PDer_SpeeDer pisze: John Farson? Ty łajdaku, jeszcze żyjesz?
(jak ktoś nie czytał "Mrocznej Wieży" imć Kinga, niech się nie dziwi, że nie rozumie dowcipu)
Jakkolwiek zgadzam się, że pisanie pierwszego utworu z intencją podjęcia poważnej próby jego wydania to mrzonka na miarę Amerykańskiego snu, nie uważam, aby sam koncept napisania powieści w ramach ćwiczenia był z gruntu zły. Pierwszy utwór, jaki ja osadziłem w ramach swojego uniwersum, był właśnie powieścią (i to najdłuższą, jaką do tej pory napisałem - miała ponad 300 stron) i chociaż nie jest to coś, z czym próbowałbym dzisiaj iść do wydawnictwa (chyba że chciałbym się spalić ze wstydu), to pisząc ją, całkiem sporo się nauczyłem i nieźle się wyrobiłem, jeżeli idzie o styl. Napisanie jednej, dłuższej formy literackiej może być bardziej pożyteczne jako ćwiczenie, niż męczenie się z wieloma krótszymi utworami.MaciejŚlużyński pisze: Dlaczego nie spróbujesz poćwiczyć swojego warsztatu na mniejszych, mniej skomplikowanych formach literackich, tylko od razu powieść, i to w tomach trzech?