16

Latest post of the previous page:

Matio.K pisze:Powinen ignorować terminy itd, a to wszystko dla dobra pracy.
Nie, nie powinien, chyba, że będzie wydawał własnym sumptem :) Bo jak oleje terminy ustalone z wydawnictwem, to szybko nikt z nim nie będzie chciał gadać. Kiedyś Oramus nie oddał obiecanego artykułu do NF ( obraził się o jakąś pierdołę, chyba chodziło o to, że jego nazwisko było mniejszą literą napisane niż innych, czy coś takiego). Dostał za to szlaban w całym koncernie Pruszyński na wydawanie swoich tekstów. Bo dla redakcji był to straszny kłopot, tak ad hoc zapełnić miejsce po jego artykule. A jak ktoś pisze zawodowo, to powinien mieć umiejętności warsztatowe, umożliwiające mu takie zaplanowanie pracy, aby zdążył na czas. Dłuższy czas pracy poświęcony na pisanie, wcale nie gwarantuje wyższej jakości. Oczywiście nie mówię tu o jakichś obłędnie krótkich terminach. Zapewniam Cię, że ten kto nie dotrzymuje terminów na jakiekolwiek teksty, szybko wypada z branży. Bo wydawanie książek/ czasopism to także pieniądze i zyski. Nie ma zysków - nie ma wydawania. żaden redaktor z prawdziwego zdarzenia nie pracuje tylko dla forsy, ale jak nie złoży na czas numeru/ nie wyda w obiecanym wcześniej terminie książki - poniesie straty. I nie będzie miał pieniędzy dla pisarzy. Tak to się kręci.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

17
Nasze wypowiedzi mocno się rozmijają - nie negowałem tego, iż nie dotrzymywanie terminów w BRANżY jest zjawiskiem niedobrym. Miałem na myśli tylko to, iż dobre pomysły przychodzą z czasem, którego może już zabraknąć w momencie składania tekstu. Dlatego osobiście stawiam na brak pośpiechu (nie chciałbym czuć na karku czyjegoś oddechu) oraz powolne pielęgnowanie swego dzieła. Polemizowałbym więc z wypowiedzią, iż "Dłuższy czas pracy poświęcony na pisanie, wcale nie gwarantuje wyższej jakości". Ale dość już tego offtopiku :wink:



Rzuciłem swoją nędzną sezonową robótkę, w której pracowałem jak niewolnik po godzinach, za głodową pensję i obecnie głowię się jak osobnik na dziennych studiach takich jak ja, ma znaleźć godną pracę. Już nie chodzi o pieniądze o_O Roznosić/rozdawać ulotek nie zamierzam, akwizytorstwo pozostawiam ludziom zdesperowanym, markety omijam szerokim łukiem. Czyżby pozostało mi się pogodzić z losem ? :rotfl:

18
Kup sobie młotek i kilko blachy. Kilka nitów. Ze stołu zrób kowadło. I zajmij się płatnerstwem. "Współcześni rycerze" pewno kupią jaki hełm za półtorej setki. Sądzę, że tak się da dorabiać ;)
TU!... tak byłem ja!

19
Lawicky pisze:Kup sobie młotek i kilko blachy. Kilka nitów. Ze stołu zrób kowadło. I zajmij się płatnerstwem. "Współcześni rycerze" pewno kupią jaki hełm za półtorej setki. Sądzę, że tak się da dorabiać ;)


Niezgorszy pomysł, choć realizacja do łatwych nie należy 8)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”