16

Latest post of the previous page:

Kochana patkazoom262, ależ nie wypada...

Pan Epejos22, wspomniał już, że chce pozostać anonimowy.



A tak przy okazji, książki o polskiej gramatyce.. hmm... leżą w piwnicy, w zakurzonym pudle. Również nie potrzebuje pomocy ze strony takich podręczników, sama uczę się na błędach, to dobrze:)



Pozdrawiam

17
Kochana patkazoom262, ależ nie wypada...

Pan Epejos22, wspomniał już, że chce pozostać anonimowy.


A co ja takiego złego zrobiłam? Poprosiłam tylko o wiek. I mi ją podał. Jakby nie chciał tego wyjawiać, to by tak napisał, no nie?

Epejos22 nie wygląda mi na takiego człowieka, który nie potrafi powiedzieć "nie"

18
Epejos22 pisze:


Gombrowicz brał pisarstwo bardzo poważnie.

Witkacy brał pisarstwo bardzo poważnie.

Kierkeggard brał pisarstwo bardzo poważnie.

Nietzsche brał pisarstwo bardzo poważnie.

Bruno Schultz brał pisarstwo bardzo poważnie.

(...)



I ja też traktuję pisarstwo bardzo poważnie.


Jak na mnie, traktuje Pan pisarstwo zbyt poważnie.

Nigdy się nie wzorowałam na żadnym poważnym pisarzu.



Dla mnie pisanie to ... no cóż, także traktuję to poważnie, ale z umiarem, nie tak jak Pan, ale szanuję to:)

Dla mnie to zabawa, pasja, oddanie siebie, pełny luz:)

19
Obywatelka AM pisze:
Trudno wymagać od czternastolatka, żeby nie prosił innych rady, nie pragnął aprobaty ze strony innych.


Nie szukaj rad wśród ludzi żyjących. Wszyscy ludzie żyjący są podejrzani. Znajdź sobie mentora wśród dawnych pisarzy. Ucz się od najlepszych. Nie sięgaj po drugorzędnych pisarzy współczesnych, bo historia literatury jeszcze ich nie zweryfikowała.



Zasada jest jedna. Nie możesz "utknąć"w jednym pisarzu. Musisz go studiować, naśladować, a na końcu porzucić.



Musisz w sobie przewartościować pisarza A, potem pisarza B, potem pisarza C. Musisz wznieść się ponad nich. Musisz o nich zapomnieć.



To samo z językiem. Dopóki nie przewartościujesz swojego języka, cały czas skazana będziesz na językową niedojrzałość. Musisz poznać wszystkie słowa, przestudiować wszystkie słowniki, a potem jednym gestem wszystko przekreślić.



Musisz się wnieść tak wysoko, że wyżej się już nie da, a potem spaść na ziemię i zmaterializować się jeszcze raz.

Dodane po 4 minutach:
anya86 pisze:
Epejos22 pisze:
Jak na mnie, traktuje Pan pisarstwo zbyt poważnie.



Dla mnie to zabawa, pasja, oddanie siebie, pełny luz:)


Dla mnie to też zabawa. Przecież pisałem, że mam w głowie wesołe miasteczko. Tyle że dla mnie to bardzo poważana zabawa. Na śmierć i życie.

20
To wesołe miasteczko w głowie, zdawać by się mogło najciekawszym punktem dla mojej ciekawości, niczym idealne określenie.



Problemy, które pojawiają się wokół człowieka dotyczą zazwyczaj czasu obecnego. To na co się zapatrujemy, to nasz własny punkt widzenia. Typowy dla tysięcy osób lub tylko i wyłącznie dla nas samych. Jak to mówią:

Wyście sobie, a my sobie, każdy sobie rzepkę skrobie ;)



Witam.
"Nawet najdalsza podróż, zaczyna się od pierwszego kroku."

21
anya86 pisze:
Epejos22 pisze:
Jak na mnie, traktuje Pan pisarstwo zbyt poważnie.

Nigdy się nie wzorowałam na żadnym poważnym pisarzu.


Właśnie dlatego, że nie wzorowała się Pani na żadnym poważnym pisarzu, nie traktuje pani pisarstwa poważnie. Każdy poważny pisarz traktuje pisarstwo poważnie i obcowanie z nim sprawia, że my również zaczynamy je tak traktować.



Z tego wnioskuję, że czyta Pani pisarzy autobusowo-tramwajowych. Osobiście bardzo starannie dobieram lektury do poduszki i staram się obcować z tym, co najbardziej estetyczne. W następstwie, chcąc nie chcąc, stałem się "poważny", ale jednocześnie bardzo dziecinny w obcowaniu z rzeczywistością.



Mozart traktował komponowanie bardzo poważnie, ale do życia miał stosunek bardzo dziecinny. Wydaje mi się, że takie proporcje są doskonałe.

Dodane po 35 minutach:
Epejos22 pisze:
anya86 pisze:


To zdanie może być dwuznaczne. Proszę tego nie odczytywać jako:

"Nie traktuję Pani pisarstwa poważnie." Bo oczywiście nie znam Pani pisarstwa i nie wiem jak je traktować.



Zdanie mówi, że "Pani nie traktuję pisarstwa poważnie", bo być może nie czytuje Pani poważnych pisarzy na co dzień.



Przypomniałem sobie takie zdanie z Nietzschego:



"Ze wszystkiego, co czytam, lubię to tylko , co krwią było pisane. Pisz krwią, a dowiesz się, że krew jest duchem".



Teraz Pani rozumie o co mi chodzi?



Być poważnym, to dla mnie - być namiętnym, religijnym, duchowym.



I jeszcze zdanie z Kierkeggarda (chyba z "Bojaźni i drżenia"):



"Naszym czasom nie brakuje myśli, lecz namiętności".



Ja przede wszystkich chcę, aby sztuka była namiętna. Jestem w stanie rozpoznać namiętność po kilku zdaniach i dlatego tak bardzo nie lubię literatury współczesnej - brakuje w niej namiętności. Namiętności intelektualnej rzecz jasna.

22
łałiła!! Niech tu tylko do rękoczynów nie dojdzie!
"Wiara przychodzi z serca i duszy.Jeśli ktoś potrzebuje dowodu na istnienie Boga ,wtedy sama idea duchowości rozpływa się w sensualizmie i redukujemy to, co święte do tego ,co logiczne."

-Drizzt Do'Urden



-------------------------------------------------------

http://img382.imageshack.us/img382/6497 ... oligon.jpg



Załap się! Jeszcze dziś!

23
Nie dojdzie :D



W drugiej połowie ostatniej wypowiedzi chciałem się poprawić, ponieważ doszło do mnie, że komentuję słowa kobiety i być może w pierwszej połowie poprzedniego wpisu wyraziłem się zbyt "bezpośrednio".



Bardzo lubię kąśliwą wymianę zdań, taki mam temperament i czasami zapominam, że mogę tym kogoś urazić. To tak, żeby jasności stało się za dość .

24
Chciałabym zauważyć, iż nie czyję się urażona.

Nie czytam lektury autobusowo-tramwajowej, ale ciekawa jestem jaka ona jest wedlug Pana.

Nie zna Pan mojego pisarstwa więc nie można upierać się przy stwierdzeniu że nie biorę tego na poważnie. Moja literacka powaga może różnić się od Pańskiej czy kogokolwiek innego.

Przyznaję,że źle ziterpretowałam Pana "powagę".

Cieszę się z tej karuzeli w głowie, też takową mam, ale może trochę za szybko się kręci, jestem dość postrzeloną osobą i może dlatego nie zrozumiałam Pana "powagi".

Przepraszam z góry za swoje wścibstwo, ale proszę mnie zrozumieć, jestem kobietą:) Ciekawi mnie, o czym Pan pisze.

25
Hej :D



Obawiam się, że źle odbierasz to forum i twory podobne. Najważniejsza dla pisarza rzecz, to trafić do odbiorcy. Nieważne, czy chcesz trafić do milionów, czy tej jednej osoby. Ale wszyscy wiemy że nie pisze się dla siebie. I po to jest to forum, żeby sprawdzić, czy ktokolwiek rozumie, o czym są nasze zdania.



Możesz powiedzieć, że wielcy artyści nie robili takich rzeczy. Ale oni nie mieli takich możliwości jak my, ani my nie mamy takich możliwości, jakie mieli oni.
I've got the lot to burn...

26
:)



Zawsze mnie bawiło jak dwójka młodych ludzi zwraca się do siebie per "Pan", "Pani".



Czytałem fragment twojego bloga. Ostatni wpis jest bardzo szczery. Właśnie o to mi chodzi w sztuce.



"To ja sobie poczekam... na rewolucję".



Jak ktoś chce pogadać o pisarstwie, to niech się nie krępuje. To chyba nie jest odpowiednie forum do takich rozmów. Trzeba to przenieść gdzie indziej. Proponuję Hyde Park.



Temat: "Caf?

27
Jeżeli pisarstwo jest parszywą suką, to musisz być weterynarzem - dać zastrzyk miłości, a potem uwięzić ją na łańcuchu swojego warsztatu żeby była posłuszna.



Ja bym jej tak nie nazwał, ale wiadomo, każdy czuje inaczej. U mnie to ja jestem wściekłym/parszywym psem, a pisarstwo jest jak pościg w zwolnionym tempie za własnym ogonem. To może wydawać się bezproduktywne, ale tylko z pozoru - psy dobrze wiedzą że ściganie własnego ogona ma sens.



Cieszę się, że od razu wytaczasz kolubryny, czyli Schulza, Gombrowicza, Nietzschego. Ja doszedłem do tego samego wniosku, że szkoda czasu na drugorzędnych, nawet na tych pierwszorzędnych drugorzędnych.



A poza tym, nie odbierz tego zbyt osobiście - życzę troszkę więcej dystansu do siebie. "To, co gibkie, gnie się, by potem wyprostować; to co stwardniałe łamie się i umiera" (czy jakoś podobnie, Lao Tsy)



Fajnie że wpadłeś na forum. Nigdy za mało takich, co gotowi pisać własną krwią;)

28
Pozwolę sobie jednak mówić do Ciebie per "Ty". Wybacz jeśli to zbyt wielka poufałość.

Masz 22 lata. Wolę nie myśleć jak poważny będziesz mając lat 45, 68, 80... Nabierz trochę dystansu.

Bez powagi nie ma sztuki, powiadasz? Bzdura! Bez UWAGI nie ma sztuki, ale bez powagi? Jak najbardziej.

Nie lubię estetyki. Estetyka nie zawsze idzie w parze z etyką. Kocham etykę.

A mimo, że się z Tobą nie zgadzam to Ciebie zdążyłam polubić "przyjacielskością internetową". Musisz być człowiekiem o mocnym charakterze. Lubisz dyskutować, co? Brzydzisz się chamstwem? Bywasz wredny, kąśliwy, uszczypliwy i uparty? Chadzasz własnymi ścieżkami? Jeśli tak, to naprawdę Cię lubię :D
-Is this heaven?

-Nie, lodówka

29
życzę troszkę więcej dystansu do siebie


Obawiam się, że jeśli nabiorę dystansu do siebie, to stracę motywacje do prawdziwego, tj. wysokogórskiego pisarstwa. Mam dystans do świata. Czasami nawet za duży. W jednym pomieszczeniu jest świat, w drugim ja.



W ogóle warto przeanalizować wyrażenie: "mieć dystans do czegoś". "Dystans" to jest odległość. Innymi słowy: "być w pewnej odległości od czegoś", "stać w pewnej odległości od czegoś".



"Mieć dystans do siebie" oznacza w więc: "stać w pewnym oddaleniu od samego siebie".



?!%^%^#@!?%#



Czyli, że co? Mam być poza sobą. Mam wyjść poza siebie i trwać w separacji od siebie?



Rozumiem o co ci chodzi. Trzeba patrzeć na siebie od czasu do czasu z pozycji osoby trzeciej, być obserwatorem samego siebie. Właśnie o to chodzi w wyrażeniu "mieć dystans do samego siebie". "Trzeba być obserwatorem na wzgórzu". Trzeba obserwować samego siebie. Nie sposób obserwować samego siebie, kiedy się jest w sobie. Trzeba wyjść poza siebie, zdobyć do siebie dystans, stworzyć odległość i wtedy, z takiej pozycji siebie obserwować.



Nie chcę nic mówić, ale to jest rdzeń filozofii wschodu. Dlaczego wszyscy plotą o "dystansie do samego siebie"?. żyję w Polsce, a nie w Kraju Kwitnącej Wiśni.



Nie mam dystansu do siebie, mam dystans do świata. Jestem za młody, by mieć dystans do samego siebie. Taki jest przywilej młodości, pozwólcie mi z niego korzystać. Przynajmniej do czasu, aż nie wyrośnie mi zarost na klatce piersiowej. Wtedy, jak Boga kocham, zdobędę dystans do siebie. Póki co, "hulaj dusza, piekła nie ma".



:)



Z drugiej strony:



"Trzeba wycofać się o krok i zdobyć dystans do wszystkiego, co nieustannie wydarza się z nami" (Gombrowicz)



Good deamed! Mój wywód został zrujnowany przez autorytet. I teraz pytanie: Zgadzać się z nim, jak pies zgadza się na widzimisię swojego pana, czy się nie zgadzać?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”

cron