Melduje się obiekt numer 3952!
: sob 19 mar 2011, 07:56
Witam!
Pisać tu o sobie wiele nie będę. Przy dobrych wiatrach sami usłyszycie to i owo, kiedyś dotkniecie i poznacie.
Wykonuję po prostu swój obywatelski obowiązek i przestrzegam zasad wychowania. Jak się już koczuje przed bramą jakiegoś zamku, oglądając tłum, a potem próbuje się do niego wejść i być może - o zgrozo! - zamieszkać, to wypada pierwej choć kilka słów o sobie powiedzieć.
Mianowicie:
Na imię mi Marcin. Narzekałem, narzekałem, przyzwyczaiłem się. Teraz uważam, że mogło być gorsze. Zwą mnie jednak Wolfem, a w ostateczności nawet Cronem. Niektórzy z przekąsem dorzucają naprzód: "Inkwizytor". Etymologia pojęcia i cała ta historia niezmiernie długa, a ja przecież, na bogów, miałem się streszczać, także wywody ucinamy.
Posiadam imię, kocham literaturę. Tak mnie wychowano. Nadal żyję w tym świecie, niestety państwa obok zmieniły twarz poglądów i istnieję, otoczony przez twór, który książki uważa za niezwykle dobry surowiec do rozpalania ognisk w piecach. Trudno. Przynajmniej tu nie jestem sam. No dobrze. To po prostu słowotok. "Posiada imię, kocha literaturę". Nie zaczął jednak pisać dlatego, że ją sobie umiłował. Jest być może jedynym pisarzem, którego dobra materialne raczej mało interesują, zgodnie z maksymą: Pieniądze mile widziane, lecz liczy się sztuka. I nie mówi tego dlatego, że póki co nie musi nadgryzać na śniadanie własnych butów.
Przeszedł...em na trzecią liczbę. Wracamy, po ludzku, grzecznie, bez chichotu, prosto w objęcia pierwszego trybu narracyjnego.
Resynchronizacja danych. Gotowe.
Zacząłem tworzyć historie, gdy jeszcze nie umiałem pisać. Ta aktywność ciągnie się i ciągnie cały czas. Sprawia mi to po prostu frajdę, niesamowitą. Teraz zaś postanowiłem zacząć realizować pewne uniwersum, które od lat kiszę w swojej głowie. Objętościowo byłyby to setki książek, także prędzej zdechnę niż stworzę to, co sobie ukochałem. Będę jednak próbował!
I w zasadzie o to rozbija się moja egzystencja tutaj: Inkwizytor Wolf stara się porzucić tą brudną tendencję pisania opowiadań, wierszy, esejów do szuflady, a ubrać myśli w zgrabną, przepastną książkę. Być może potrzebuje nadzoru, jak alkoholik. Tzn. robotnik. Bat nad głową jeszcze nikomu nie zaszkodził - dopóki na nią nie spadł.
Proszę wybaczyć mi tą tendencję do zbytniego metaforyzowania czasem. Tak już mam.
Pozdrawiam serdecznie,
Inkwizytor, Miłościwie Spellbookowi Panujący, kapitan, Pan na Zamku, Namiestnik,
WOLF
P.S Pozwoliłem sobie o tej godzinie nie czytać ponownie tekstu i starać się nie rozbudzać zbytnio. Ewentualne babole przyciągną ludzi. Jak rekiny do krwi! Tak!
Pisać tu o sobie wiele nie będę. Przy dobrych wiatrach sami usłyszycie to i owo, kiedyś dotkniecie i poznacie.
Wykonuję po prostu swój obywatelski obowiązek i przestrzegam zasad wychowania. Jak się już koczuje przed bramą jakiegoś zamku, oglądając tłum, a potem próbuje się do niego wejść i być może - o zgrozo! - zamieszkać, to wypada pierwej choć kilka słów o sobie powiedzieć.
Mianowicie:
Na imię mi Marcin. Narzekałem, narzekałem, przyzwyczaiłem się. Teraz uważam, że mogło być gorsze. Zwą mnie jednak Wolfem, a w ostateczności nawet Cronem. Niektórzy z przekąsem dorzucają naprzód: "Inkwizytor". Etymologia pojęcia i cała ta historia niezmiernie długa, a ja przecież, na bogów, miałem się streszczać, także wywody ucinamy.
Posiadam imię, kocham literaturę. Tak mnie wychowano. Nadal żyję w tym świecie, niestety państwa obok zmieniły twarz poglądów i istnieję, otoczony przez twór, który książki uważa za niezwykle dobry surowiec do rozpalania ognisk w piecach. Trudno. Przynajmniej tu nie jestem sam. No dobrze. To po prostu słowotok. "Posiada imię, kocha literaturę". Nie zaczął jednak pisać dlatego, że ją sobie umiłował. Jest być może jedynym pisarzem, którego dobra materialne raczej mało interesują, zgodnie z maksymą: Pieniądze mile widziane, lecz liczy się sztuka. I nie mówi tego dlatego, że póki co nie musi nadgryzać na śniadanie własnych butów.
Przeszedł...em na trzecią liczbę. Wracamy, po ludzku, grzecznie, bez chichotu, prosto w objęcia pierwszego trybu narracyjnego.
Resynchronizacja danych. Gotowe.
Zacząłem tworzyć historie, gdy jeszcze nie umiałem pisać. Ta aktywność ciągnie się i ciągnie cały czas. Sprawia mi to po prostu frajdę, niesamowitą. Teraz zaś postanowiłem zacząć realizować pewne uniwersum, które od lat kiszę w swojej głowie. Objętościowo byłyby to setki książek, także prędzej zdechnę niż stworzę to, co sobie ukochałem. Będę jednak próbował!
I w zasadzie o to rozbija się moja egzystencja tutaj: Inkwizytor Wolf stara się porzucić tą brudną tendencję pisania opowiadań, wierszy, esejów do szuflady, a ubrać myśli w zgrabną, przepastną książkę. Być może potrzebuje nadzoru, jak alkoholik. Tzn. robotnik. Bat nad głową jeszcze nikomu nie zaszkodził - dopóki na nią nie spadł.
Proszę wybaczyć mi tą tendencję do zbytniego metaforyzowania czasem. Tak już mam.
Pozdrawiam serdecznie,
Inkwizytor, Miłościwie Spellbookowi Panujący, kapitan, Pan na Zamku, Namiestnik,
WOLF
P.S Pozwoliłem sobie o tej godzinie nie czytać ponownie tekstu i starać się nie rozbudzać zbytnio. Ewentualne babole przyciągną ludzi. Jak rekiny do krwi! Tak!