(polecam "1408", "To", "Miasteczko Salem"-ale ta starsza wersja filmowa)
"1408" to dla mnie jeden z niewielu przykładów, kiedy ekranizacja jest lepsza od tekstu. Nie zrozumcie mnie na opak, "1408" było bardzo fajnym opowiadaniem, ale film rozwinięto w ciekawy sposób, wypełniono go masą odjechanych pomysłów i jednocześnie oddano i klimat tekstu, i jego fabułę.
Dobrym filmem była też "Mgła" i "Sztorm stulecia". "Worek kości" też był niezły, szczególnie pierwszy part, bo drugi już obniżył poziom. Ale w "Worku kości" bardziej chyba nawet podobała mi się sama akcja promocyjna. Drodzy Kingowcy, spójrzcie:
a)
tutaj - jak wejdziecie w "listen to sara's music", będziecie mogli posłuchać kawałków fikcyjnej postaci z "Worka kości" (Sary Tidwell), bardzo dobrych kawałków; kreowanie klimatu na medal!
b)
i tutaj - prawdziwa gratka dla fanów Kinga: wielka, podzielona na siedem "lokacji", galeria zdjęć utrzymanych w klimacie filmu, na których można znaleźć masę, absolutnie masę poukrywanych, wspaniałych nawiązań do twórczości Stephena; genialna sprawa!
A z filmów to mogę jeszcze polecić "Silent Hill", głownie ze względu na atmosferę i muzykę, bo fabuła nie do każdego może trafić.
"Silent Hill" to mistrzowska "marka" - film był niezły, ale jeszcze lepsze są gry. Nie żebym w nie grał, nie mam na to jaj, ale obejrzałem jak ktoś inny przechodzi dwie części na jutubie.

To mgliste, pokryte rdzą miasteczko jest naprawdę wyjątkową horrową miejscówką. Bardzo straszną i bardzo psychologiczną. I muzyka z tych gier... Muzyka!