Hej!
W pełni Cię rozumiem, swego czasu również zmagałam się z tym problemem.
Teraz uważam, że dysleksja to wymówka dla leniwych. Szanuję każdego, kto się stara mimo tej trudności. Ciebie zatem również, bo widzę poprawnie napisaną treść

Z takich ciekawostek w temacie: Jestem mgr terapii pedagogicznej i wychowania wczesnoszkolnego. Razem ze mną ten tytuł otrzymały osoby, które wdały się swego czasu w ostrą awanturę z jednym profesorem.
Chodziło o to, że profesor odmówił im zaliczenia pracy pisemnej (pisanej w domu, nie na egzaminie) z powodu nawału błędów. Tu zasłaniali się zaświadczeniami, jakby to były tarcze ochronne, zwalniające ich ze wszelkiej odpowiedzialności za pisanie "który" przez u. I nie obchodziło ich, że na napisanie pracy mieli pół roku. Nie ważne było też, że szkoła ma im dać uprawnienia do objęcia stanowiska nauczyciela w klasach 1-3 - a oni sami zatrzymali się w pewnych elementach rozwoju na tym etapie edukacji (czytając sylabicznie, o zgrozo).
Generalnie dyslektycy mają pewną trudność w nauczeniu się ortografii - dokładnie tak samo jak osoby, które mają podobny problem z matematyką. Nie jest to jednak poza ich zasięgiem (chyba, że stwierdzono niepełnosprawność umysłową w stopniu minimum lekkim) - wtedy owszem.
Zatem pisz, dyslektyczko, bo żadna to przeszkoda dla ambitnej osoby. Masz trochę bardziej pod górkę, niż inni, ale jeśli się starasz i walczysz z tą słabością, to ja będę pierwszą, która kupi Twoją książkę - choćby była o wodzie mineralnej.