Trzeba się przedstawić.
: ndz 26 maja 2013, 14:19
A więc... Urodziłam się prawie dwadzieścia pięć lat temu w małym miasteczku gdzieś w okolicach Przemyśla. Nie będę ukrywać, że moi rodzice nie wykazali się zbytnią inwencją, nadając mi imię. Justyna. Wtedy było to tak samo pospolicie modne imię, jak teraz Julia, Amelia czy Oliwia. Ale co tam...
Rzekomo Bóg stworzył mnie na swoje podobieństwo. Tylko chyba był już strasznie wyczerpany szóstym dniem kreowania Świata, skoro zapomniał o jednej rzeczy: doskonałości.
Nie jestem idealna. Jestem natomiast uzależniona od kawy, papierosów, poezji i czytania.
Nerwus ze mnie niesamowity. Przeżywam wszystko ze wzmocnioną siłą. Kocham spać aż do oporu.
Ponadto, niezdecydowanie to mój "atut" główny. Potrafię koczować w bibliotece około dwóch godzin, zanim coś mnie zaintryguje, bądź wychodzę z niczym.
Nie wiem, ale literatura fantasy jakoś do mnie nie przemawia. Wolę inne klimaty. Gdy uczyłam się jeszcze w gimnazjum, zakochałam się w Balzacu i... przeczytałam całą "Komedię ludzką". Potem był Victor Hugo, Emil Zola, Aleksander Dumas, Fiodor Dostojewski. Do dziś mam w pamięci "Dzieje grzechu" S. Żeromskiego. Albo weźmy na przykład takiego Brama Stokera i jego "Draculę"... coś pięknego. Przy lekturze "Ptaków ciernistych krzewów" i "Panny Nikt" płakałam jak dziecko. Ale po co się rozpisywać? Można by wymieniać bez końca.
A przecież najważniejsze to skondensowanie. To właśnie najbardziej cenię sobie w poezji. Nienawidzę wierszy makabrycznie długich, o nieszczęśliwych miłościach, itp. Od jakiegoś czasu jestem poszukiwaczką internetową. Sama też umieściłam kilka swoich "gniotków" na jednym z portali poetyckich. I choć zostały one dobrze przyjęte, doszłam do wniosku, że do tego trzeba po prostu dojrzeć... Lubuję się w miniaturkach, haiku czy aforyzmach. Jestem wniebowzięta, gdy wiersz można interpretować na kilka sposobów.
Poza tym mieszkam w Warszawie, pracuję na pół etatu. Od 3 lat szczęśliwa żona i matka.
Pozdrawiam.
Rzekomo Bóg stworzył mnie na swoje podobieństwo. Tylko chyba był już strasznie wyczerpany szóstym dniem kreowania Świata, skoro zapomniał o jednej rzeczy: doskonałości.
Nie jestem idealna. Jestem natomiast uzależniona od kawy, papierosów, poezji i czytania.
Nerwus ze mnie niesamowity. Przeżywam wszystko ze wzmocnioną siłą. Kocham spać aż do oporu.
Ponadto, niezdecydowanie to mój "atut" główny. Potrafię koczować w bibliotece około dwóch godzin, zanim coś mnie zaintryguje, bądź wychodzę z niczym.
Nie wiem, ale literatura fantasy jakoś do mnie nie przemawia. Wolę inne klimaty. Gdy uczyłam się jeszcze w gimnazjum, zakochałam się w Balzacu i... przeczytałam całą "Komedię ludzką". Potem był Victor Hugo, Emil Zola, Aleksander Dumas, Fiodor Dostojewski. Do dziś mam w pamięci "Dzieje grzechu" S. Żeromskiego. Albo weźmy na przykład takiego Brama Stokera i jego "Draculę"... coś pięknego. Przy lekturze "Ptaków ciernistych krzewów" i "Panny Nikt" płakałam jak dziecko. Ale po co się rozpisywać? Można by wymieniać bez końca.
A przecież najważniejsze to skondensowanie. To właśnie najbardziej cenię sobie w poezji. Nienawidzę wierszy makabrycznie długich, o nieszczęśliwych miłościach, itp. Od jakiegoś czasu jestem poszukiwaczką internetową. Sama też umieściłam kilka swoich "gniotków" na jednym z portali poetyckich. I choć zostały one dobrze przyjęte, doszłam do wniosku, że do tego trzeba po prostu dojrzeć... Lubuję się w miniaturkach, haiku czy aforyzmach. Jestem wniebowzięta, gdy wiersz można interpretować na kilka sposobów.
Poza tym mieszkam w Warszawie, pracuję na pół etatu. Od 3 lat szczęśliwa żona i matka.
Pozdrawiam.