AA
: pn 04 lis 2013, 21:09
Cześć
Wiecie, kiedy próbuję coś o sobie powiedzieć to czuję się, jak na spotkaniu AA. Już kiedy zaczynam od "cześć" i wiem, że następnie wypadałoby podać swoje imię... Nie lubię tak zaczynać, więc:
Koło szóstej wracam z pracy zmęczony i głodny. Jestem "pracownikiem budowlanym" i pracuję po dziesięć godzin dziennie. Staram się na to nie narzekać, ale nie zawsze jest łatwo. Tym bardziej, że przyszło jakoś niespodziewanie.
Ok, przeciągam. Nawet mnie zaczyna coś takiego nudzić.
Jeszcze inaczej:
Mniej więcej w wieku 6 lat zacząłem rysować - bardziej świadomie. Przez następne lata było to zawsze obok mnie. Mimo, że nie przywiązywałem do tego większej wagi to jednak odnajdywałem w tym siebie. Z czasem okazało się, że nie tylko w tym. Zacząłem śpiewać i komponować, i myśleć, i rzeźbić. Aż zrozumiałem, że ponad wszystko pragnę "tworzyć". Nie dziwne, że i pisanie mnie odnalazło.
(Tak szczerze: które z was czyta to z zainteresowaniem? A, nie wspomniałem jeszcze o tym, że psychologia kreci mnie równie mocno, jak "tworzenie" - wielkie słowo, chwilowo czuję się na nie za mały.)
Poza tym mam małe problemy z osobowością. Jest trochę, jakby roztrojona i zachwiana. podczas pisania tego "przedstawienia się" zmieniła się już kilka razy. Może nawet widać.
Ale wracając, do któregoś z wątków:
Życie nabrało tępa... Nie, obrało kierunek nie do końca zgodny z moim ja. Przyszła praca, obowiązki, a ja obiecałem sobie, że nie dorosnę. I wziąłem to może zbyt na serio, bo nie jest łatwo. Jakoś brakuje czasu na myślenie, sen, spacer, na pisanie i przytulanie. I już nawet lustro mnie nie rozpoznaje. Ale coś się jeszcze tli; w końcu jestem tu i piszę to, a to mnie ożywia. Troszkę morfiny, troszkę mniej boli i czuję się troszkę lepiej.
Cześć wam. Mam na imię Mateusz.
Wiecie, kiedy próbuję coś o sobie powiedzieć to czuję się, jak na spotkaniu AA. Już kiedy zaczynam od "cześć" i wiem, że następnie wypadałoby podać swoje imię... Nie lubię tak zaczynać, więc:
Koło szóstej wracam z pracy zmęczony i głodny. Jestem "pracownikiem budowlanym" i pracuję po dziesięć godzin dziennie. Staram się na to nie narzekać, ale nie zawsze jest łatwo. Tym bardziej, że przyszło jakoś niespodziewanie.
Ok, przeciągam. Nawet mnie zaczyna coś takiego nudzić.
Jeszcze inaczej:
Mniej więcej w wieku 6 lat zacząłem rysować - bardziej świadomie. Przez następne lata było to zawsze obok mnie. Mimo, że nie przywiązywałem do tego większej wagi to jednak odnajdywałem w tym siebie. Z czasem okazało się, że nie tylko w tym. Zacząłem śpiewać i komponować, i myśleć, i rzeźbić. Aż zrozumiałem, że ponad wszystko pragnę "tworzyć". Nie dziwne, że i pisanie mnie odnalazło.
(Tak szczerze: które z was czyta to z zainteresowaniem? A, nie wspomniałem jeszcze o tym, że psychologia kreci mnie równie mocno, jak "tworzenie" - wielkie słowo, chwilowo czuję się na nie za mały.)
Poza tym mam małe problemy z osobowością. Jest trochę, jakby roztrojona i zachwiana. podczas pisania tego "przedstawienia się" zmieniła się już kilka razy. Może nawet widać.
Ale wracając, do któregoś z wątków:
Życie nabrało tępa... Nie, obrało kierunek nie do końca zgodny z moim ja. Przyszła praca, obowiązki, a ja obiecałem sobie, że nie dorosnę. I wziąłem to może zbyt na serio, bo nie jest łatwo. Jakoś brakuje czasu na myślenie, sen, spacer, na pisanie i przytulanie. I już nawet lustro mnie nie rozpoznaje. Ale coś się jeszcze tli; w końcu jestem tu i piszę to, a to mnie ożywia. Troszkę morfiny, troszkę mniej boli i czuję się troszkę lepiej.
Cześć wam. Mam na imię Mateusz.