Witajcie...
: pn 20 sty 2014, 18:55
Witajcie zacni Mężowie. Przed Paniami kłaniam się nisko, do ziemi, rękę kładąc na sercu.
Jestem Trzeszcz. Szczepan Trzeszcz... i lubię filmy z Bondem... Jamesem Bondem. Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego lubię filmy z Jamesem Bondem. Nie potrafiłem odpowiedzieć. Potem doszedłem do wniosku, że pytanie było kiepskie.
Lubię czytać. Lubię pisać. Czasem też lubię pisać o tym, co przeczytałem. Tego co napisałem, czytać nie lubię. Awersja skutkuje rozlicznymi błędami w tekstach, zamieszczonych tu i ówdzie. Pracuję nad sobą... od lat wielu... jednak z marnym rezultatem.
Zauważyłem, że moja skłonność do archaizmów i wielokropków, ciężką odbiorcy do zniesienia bywa. Z całym szacunkiem dla czytelników – nie zamierzam tego zmieniać. Archaizowanie wynika z mego stosunku do przeszłości i przyszłości. Mistrz Yoda zwykł mawiać, że przyszłość jest w ruchu. Nie zauważył, że przeszłość również jest w ruchu i... Republika upadła. Warto cofać się myślą wstecz, warto cofnąć się wstecz i słowem. Pielęgnować – w jakiej nie bądź formie – to, co zostało zapomniane. Warto robić rzeczy pozornie nieistotne, lub zgoła błahe. Wcześniej czy później, każdy zada sobie pytanie: co pozostało z tamtych lat. Zapytać samego siebie, aby stwierdzić, że jest to pytanie retoryczne? Przykra perspektywa.
Z wielokropkiem sprawa jest trywialna. W pięknym eseju, zamieszczonym w trzecich "Zapiskach na pudełku od zapałek", Umberto Eco nie zostawił suchej nitki na tych, którzy wielokropka nadużywają. Od tamtego czasu zacząłem dostrzegać w takim wielokropkowym ćwierćsuspensie coś nieodparcie kuszącego. Wielokropki zaczęły się mnożyć w moich tekstach, podobne robaczkom, które trafiły na sprzyjające warunki.
Panie i panowie, kochajcie wielokropki.
Jeżeli chodzi o przyszłość... dawno temu zrozumiałem: wróżbitą nie jestem, a próby zgłębienia tego, co zapisane w gwiazdach, będą nieodmiennie skutkować pogarszającym się stanem mojej wątroby. Mądrzejsi ode mnie zauważyli, że przyszłość jest w ruchu.
Świat jest prosty. Większość dylematów i tak zwanych "kwestii zasadniczych" postrzegam właśnie z takiej pozycji. Mimo immanentnej prostoty świata, twierdzę że warto znaleźć właściwy punkt w czasie i przestrzeni, z którego można zajrzeć w duszę drugiego człowieka. Tam głębiej nic już nie jest proste do zrozumienia, nic nie jest łatwe do odszukania.
Tacy jesteśmy i dlatego warto pisać.
Popełniłem w życiu parę opowiadań. Chęć usłyszenia opinii sprawiła, że zamieściłem w zerojedynkowej rzeczywistości, część z tego co napisałem. Ciężko jest wyzbyć się natarczywego pragnienia, aby każdy post wywołał gwałtowną, najlepiej pozytywną reakcję czytelników. Trudno, bardzo trudno, jest przekonać samego siebie, że ważniejsze bywa to nienazwane, niewypowiedziane, to co pozostanie w duszy, gdy ktoś przeczyta, kliknie kolejne łącze i przeniesie się myślą na inny kraniec cyfrowego uniwersum.
Nie usłyszycie ode mnie, że terminy gonią, że bardzo chciałbym ale... Sytuacja, kiedy czasu brakuje, wynika ze stanu umysłu, a nie ze splotu okoliczności i działań osób trzecich. Dobrze jest się po-nie-spieszyć. Nawet jeżeli kiepsko wychodzi – próbować warto. Lubię czytać, szukać tego, czego inni nie znaleźli... a potem myśleć z kieliszkiem wina ręku... albo myśleć, idąc przed siebie. Lubię stanąć ponad chmurami, popatrzeć na świat w dole i nie zobaczyć tego, przed czym uciekałem.
Jestem Trzeszcz. Szczepan Trzeszcz... i lubię filmy z Bondem... Jamesem Bondem. Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego lubię filmy z Jamesem Bondem. Nie potrafiłem odpowiedzieć. Potem doszedłem do wniosku, że pytanie było kiepskie.
Lubię czytać. Lubię pisać. Czasem też lubię pisać o tym, co przeczytałem. Tego co napisałem, czytać nie lubię. Awersja skutkuje rozlicznymi błędami w tekstach, zamieszczonych tu i ówdzie. Pracuję nad sobą... od lat wielu... jednak z marnym rezultatem.
Zauważyłem, że moja skłonność do archaizmów i wielokropków, ciężką odbiorcy do zniesienia bywa. Z całym szacunkiem dla czytelników – nie zamierzam tego zmieniać. Archaizowanie wynika z mego stosunku do przeszłości i przyszłości. Mistrz Yoda zwykł mawiać, że przyszłość jest w ruchu. Nie zauważył, że przeszłość również jest w ruchu i... Republika upadła. Warto cofać się myślą wstecz, warto cofnąć się wstecz i słowem. Pielęgnować – w jakiej nie bądź formie – to, co zostało zapomniane. Warto robić rzeczy pozornie nieistotne, lub zgoła błahe. Wcześniej czy później, każdy zada sobie pytanie: co pozostało z tamtych lat. Zapytać samego siebie, aby stwierdzić, że jest to pytanie retoryczne? Przykra perspektywa.
Z wielokropkiem sprawa jest trywialna. W pięknym eseju, zamieszczonym w trzecich "Zapiskach na pudełku od zapałek", Umberto Eco nie zostawił suchej nitki na tych, którzy wielokropka nadużywają. Od tamtego czasu zacząłem dostrzegać w takim wielokropkowym ćwierćsuspensie coś nieodparcie kuszącego. Wielokropki zaczęły się mnożyć w moich tekstach, podobne robaczkom, które trafiły na sprzyjające warunki.
Panie i panowie, kochajcie wielokropki.
Jeżeli chodzi o przyszłość... dawno temu zrozumiałem: wróżbitą nie jestem, a próby zgłębienia tego, co zapisane w gwiazdach, będą nieodmiennie skutkować pogarszającym się stanem mojej wątroby. Mądrzejsi ode mnie zauważyli, że przyszłość jest w ruchu.
Świat jest prosty. Większość dylematów i tak zwanych "kwestii zasadniczych" postrzegam właśnie z takiej pozycji. Mimo immanentnej prostoty świata, twierdzę że warto znaleźć właściwy punkt w czasie i przestrzeni, z którego można zajrzeć w duszę drugiego człowieka. Tam głębiej nic już nie jest proste do zrozumienia, nic nie jest łatwe do odszukania.
Tacy jesteśmy i dlatego warto pisać.
Popełniłem w życiu parę opowiadań. Chęć usłyszenia opinii sprawiła, że zamieściłem w zerojedynkowej rzeczywistości, część z tego co napisałem. Ciężko jest wyzbyć się natarczywego pragnienia, aby każdy post wywołał gwałtowną, najlepiej pozytywną reakcję czytelników. Trudno, bardzo trudno, jest przekonać samego siebie, że ważniejsze bywa to nienazwane, niewypowiedziane, to co pozostanie w duszy, gdy ktoś przeczyta, kliknie kolejne łącze i przeniesie się myślą na inny kraniec cyfrowego uniwersum.
Nie usłyszycie ode mnie, że terminy gonią, że bardzo chciałbym ale... Sytuacja, kiedy czasu brakuje, wynika ze stanu umysłu, a nie ze splotu okoliczności i działań osób trzecich. Dobrze jest się po-nie-spieszyć. Nawet jeżeli kiepsko wychodzi – próbować warto. Lubię czytać, szukać tego, czego inni nie znaleźli... a potem myśleć z kieliszkiem wina ręku... albo myśleć, idąc przed siebie. Lubię stanąć ponad chmurami, popatrzeć na świat w dole i nie zobaczyć tego, przed czym uciekałem.