Witam ponownie

1
Dzień Dobry,
pięć lat temu przedstawiałam się Wam, a potem zniknęłam (za co przepraszam) z powodów zdrowotnych. Prosiłam Was wtedy o opinie na temat początkowego fragmentu powieści. Dziękuję za nie. Po pięciu latach chcę Was prosić o to samo, zgodzicie się?
Już wyjaśniam dlaczego. Po Waszych wskazówkach nie od razu zabrałam się do poprawek, ponieważ na trzy lata straciłam wzrok. Teraz odzyskuję widzenie, znów mogę czytać i chcę pisać.
Wracam do tekstu sprzed lat, bo oczywiście przywiązałam się do niego, ale też chcę już zamknąć tamten etap. I chciałabym zakończyć go dobrze.
Mam poczucie, że właśnie Wy, tu na forum, możecie mi pokazać wszystkie błędy. Potrzebuję tego, chcę pracować nad tekstem. Tak jak walczyłam o odzyskanie wzroku, tak teraz chcę się postarać o radość z dobrze napisanej książki.
Mam nadzieję, że mi to ułatwicie.
Pozdrawiam
Agnieszka

2
Dzień dobry, dobrze że jesteś z nami znów.
I cieszę się, że znowu możesz czytać i pisać.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

4
Powiedzcie proszę, gdzie mam zamieścić poprawiony tekst? W Weryfikatorium założyć nowy wątek czy dokleić go do poprzedniego, sprzed lat? Nowy wątek, ze zmienionym tytułem?

7
asta pisze:ponieważ na trzy lata straciłam wzrok. Teraz odzyskuję widzenie, znów mogę czytać i chcę pisać.
Rety! Wybacz, że tak bezpośrednio i nietaktownie zapytam, ale: jak to jest? Zacząć znów widzieć po tak długim czasie?

I czy mogłabyś napisać coś więcej o całej powieści? Jak długą planujesz? Jaką historię chciałabyś w niej opowiedzieć? Ten fragment, który zamieściłaś, to jest pierwszy rozdział, tak?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

8
Jesteś twardą laską. Składam ukłon pełen podziwu.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

10
Thana – Powiem tak: odzyskiwanie wzroku jest trudniejsze, niż jego tracenie. Fakt, miło jest znów zobaczyć gałęzie (przez trzy lata pamiętasz już tylko ogólnie drzewo, ale zapominasz, jak rzeczywiście wygląda), z drugiej jednak strony orientacja w przestrzeni znów Ci ucieka. To, co do tej pory było istotne (np. liczenie przystanków i skrętów na linii tramwajowej) zakrywa Ci widok czegoś nowego. Chcesz dojechać w konkretne miejsce, ale nie potrafisz go rozpoznać, a ponieważ patrzenie jest tak absorbujące – zapominasz liczyć.
To trudne. To nie prawda, że już widzę. Ja ciągle uczę się widzieć.

„Temperatura ducha” ma w tej chwili 140 stron i fabuła jest domknięta. Zamieszczony fragment to pierwszy i część drugiego rozdziału. Jest to historia kobiety, która nie zna swoich korzeni, więc nie może szczęśliwie ułożyć sobie życia (nieco Berta Hellingera), a wykluczony przodek domaga się (jako duch) obecności w kręgu rodzinnym. Historia o zaakceptowaniu rodziny, tradycji.

Kochani! Nie chodzę już z białą laską, jestem normalnym, zdrowym człowiekiem, więc mam prośbę: nie oceniajcie mnie przez pryzmat ślepoty – potraktujcie uczciwie, jak każdego tu na forum. Bez taryfy ulgowej. Liczę na Waszą pomoc, merytoryczne uwagi.
Przepraszam, jeśli to kogoś dotknęło, ale kiedy byłam niewidoma – często ludzie litowali się nade mną i traktowali, jakbym przy okazji była jeszcze niedorozwinięta. Świat widzących jest inny niż mój, ale chcę do niego należeć, potraktujcie mnie, jak jedną z Was, proszę. I zerknijcie do tekstu. Dziękuję.

11
Asta, jeszcze raz życzę zdrowia :) Gdy mnie dotknęło choróbsko i byłem zmuszony chodzić o lasce, to zaobserwowałem jeszcze inne zjawisko: przestałem być zauważalny dla wielu przedstawicielek płci przeciwnej. Niby patrzyły, ale jakoś tak przeze mnie... Na szczęście choroba - reaktywne zapalenie stawów - po około roku przeszła, chociaż wstępne diagnozy były fatalne i wieszczono mi kalectwo.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

12
Asta, dziękuję!

A do fragmentu zajrzałam, mam kilka refleksji, ale chcę to jeszcze przeczytać ze dwa razy, żeby Ci głupot nie nagadać. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”

cron