Cześć!
: czw 14 sie 2014, 20:57
Cześć! Mam na imię... och, nie lubię go. Jestem Unholy Fairy. Trzydziestka stuknęła mi parę tygodni temu. Odkąd pamiętam interesował mnie świat fantastyki, ale ogromne ŁAŁ poczułam czytając Harrego Pottera. Dowiedziawszy się, że jego autorka, jak i sam Harry mają urodziny w ten sam dzień co ja – dziwacznie stwierdziłam, że to znak, abym się nie poddawała i pisała dalej.
W pracy jestem otwarta, radosna i rozmowna – ale to moja jedna strona – taka zewnętrzna
Ta prawdziwa najczęściej nie odpowiada na zaproszenia znajomych, jest cicha i aspołeczna. Woli zagłębić się w lekturze w domowym zaciszu, bądź(biada wszystkim i wszystkiemu) w grze. Jestem byłym nolifem i teraz staram się ograniczać granie na rzecz pisania, oraz mojej córeczki. Jedynie czasem zerkam zazdrośnie na ekran komputera męża(grającego w Wowa) jak alkoholik na butelkę piwa. Poza tym uwielbiam muzykę – metal, rock, muzykę filmową(uważam, że nie ma jak pisanie przy kawałkach Two Steps From Hell). Uwielbiam też mangę i anime. Teraz jestem na etapie oglądania Sword Art Online.
Moją ogromną pasją jest oczywiście czytanie książek: ulubieni autorzy m.in. to Sarah J. Maas, Jacqueline Carey, Cassandra Clare, Trudi Canavan, Licia Troisi i wielu innych.
Piszę od dawna. Fantastykę. Napisałam parę książek do szuflady, których nie pokażę nikomu – oczywiście są nieskończone i o beznadziejnej jakości
Pisywałam niegdyś opowiadania do mangowej strony, brałam udział w paru nic nieznaczacych konkursach. Potem trafiłam na forum Fahrenheita, gdzie mnie zrównali z ziemią i jeszcze dobili tak leżącą
To znaczy moje teksty. Dzięki temu nauczyłam się bardzo dużo i ulepszyłam pisarski warsztat. Wydałam małą legendę dla muzeum w pewnym mieście, czego nie uważam za jakiś szczególny debiut.
Na maturze dostałam 2 z polskiego, ponieważ mój „kochany” nauczyciel stwierdził, że musiałam ściągać od starszej siostry – korepetytorki polskiego(nie wiem – jak? Ale miałam całą pracę podkreśloną linijką na czerwono). Przez moje oceny nie mogłam dostać się na Polonistykę – choć był to mój wymarzony kierunek. Nie udało się w Polsce, to spróbowałam dziwnym trafem we Francji. Ukończyłam Polonistykę na paryskiej Sorbonie z licencjatem. Chciałabym zdobyć mastera, jednak życie mnie spieszyło i zdecydowałam się porzucić studia i zmienić miejsce zamieszkania. Paryż nie wpływał dobrze na moją artystyczną duszę. Potrzebowałam mgły, tajemnicy i magii. I znalazłam to wszystko! Mieszkam teraz w Somerset(niedaleko Terrego Pratchetta, yuppi!), gdzie urodziła się moja córeczka oraz moja powieść. Tak, nie bijcie, powieść, z gatunku high fantasy(ale nie ma w niej elfów, orków, krasnolodów ani wampirów). Marzę o tym, by ją opublikować, bo historia w niej zawarta nie daje mi żyć, w tym sensie, że nawet jeśli o niej zapomnę, za kilka dni budzę się i znów zapisuję telefon, bądź lapka nowymi pomysłami i dalszymi losami bohaterów. To jest tak, jakby oni żyli w mojej głowie, a ja nie wymyślam ich przygód, a jedynie spisuję po kolei, w miarę jak pozwalają mi siebie odkryć. Pragnę się podzielić ich historią ze światem. Jeżeli nie uda mi się w wydawnictwach, puszczę wszystko w internet
Moim słabym punktem(według amatorskiej opinii własnej) są opisy miejsc i wyglądu postaci, mały zasób słów oraz sposób wysławiania się na żywo. Opuściłam Polskę dziesięć lat temu i prócz rozmowy ze znajomymi Polakami i rodziną nie mam kontaktu z mową ojczystą. W takim sensie, że gdybym w pracy i przy załatwianiu spraw nie musiała uczyć się francuskiego, a teraz angielskiego, mój osobisty słownik oraz poziom posługiwania się językiem polskim byłby o niebo lepszy. Nie chcę tu wypaść na jakiegoś głupka, który zapomniał ojczystej mowy – po prostu widzę własne braki, gdy chcę porozmawiać na wyższych lotach, a ułomny umysł ciśnie mi na usta francuskie bądź angielskie słowa, bo nie może odnaleźć polskich – bądź, o zgrozo, ich nie zna!
Zapisałam się na forum, aby ulepszać warsztat oraz z czystej pisarskiej samotności. Jejku, to tyle. Wybaczcie za tak długie przedstawienie się. Czytałam parę innych powitań i zauważyłam, że każdy pisze coś o sobie. To i ja napisałam
W pracy jestem otwarta, radosna i rozmowna – ale to moja jedna strona – taka zewnętrzna

Moją ogromną pasją jest oczywiście czytanie książek: ulubieni autorzy m.in. to Sarah J. Maas, Jacqueline Carey, Cassandra Clare, Trudi Canavan, Licia Troisi i wielu innych.
Piszę od dawna. Fantastykę. Napisałam parę książek do szuflady, których nie pokażę nikomu – oczywiście są nieskończone i o beznadziejnej jakości


Na maturze dostałam 2 z polskiego, ponieważ mój „kochany” nauczyciel stwierdził, że musiałam ściągać od starszej siostry – korepetytorki polskiego(nie wiem – jak? Ale miałam całą pracę podkreśloną linijką na czerwono). Przez moje oceny nie mogłam dostać się na Polonistykę – choć był to mój wymarzony kierunek. Nie udało się w Polsce, to spróbowałam dziwnym trafem we Francji. Ukończyłam Polonistykę na paryskiej Sorbonie z licencjatem. Chciałabym zdobyć mastera, jednak życie mnie spieszyło i zdecydowałam się porzucić studia i zmienić miejsce zamieszkania. Paryż nie wpływał dobrze na moją artystyczną duszę. Potrzebowałam mgły, tajemnicy i magii. I znalazłam to wszystko! Mieszkam teraz w Somerset(niedaleko Terrego Pratchetta, yuppi!), gdzie urodziła się moja córeczka oraz moja powieść. Tak, nie bijcie, powieść, z gatunku high fantasy(ale nie ma w niej elfów, orków, krasnolodów ani wampirów). Marzę o tym, by ją opublikować, bo historia w niej zawarta nie daje mi żyć, w tym sensie, że nawet jeśli o niej zapomnę, za kilka dni budzę się i znów zapisuję telefon, bądź lapka nowymi pomysłami i dalszymi losami bohaterów. To jest tak, jakby oni żyli w mojej głowie, a ja nie wymyślam ich przygód, a jedynie spisuję po kolei, w miarę jak pozwalają mi siebie odkryć. Pragnę się podzielić ich historią ze światem. Jeżeli nie uda mi się w wydawnictwach, puszczę wszystko w internet

Moim słabym punktem(według amatorskiej opinii własnej) są opisy miejsc i wyglądu postaci, mały zasób słów oraz sposób wysławiania się na żywo. Opuściłam Polskę dziesięć lat temu i prócz rozmowy ze znajomymi Polakami i rodziną nie mam kontaktu z mową ojczystą. W takim sensie, że gdybym w pracy i przy załatwianiu spraw nie musiała uczyć się francuskiego, a teraz angielskiego, mój osobisty słownik oraz poziom posługiwania się językiem polskim byłby o niebo lepszy. Nie chcę tu wypaść na jakiegoś głupka, który zapomniał ojczystej mowy – po prostu widzę własne braki, gdy chcę porozmawiać na wyższych lotach, a ułomny umysł ciśnie mi na usta francuskie bądź angielskie słowa, bo nie może odnaleźć polskich – bądź, o zgrozo, ich nie zna!
Zapisałam się na forum, aby ulepszać warsztat oraz z czystej pisarskiej samotności. Jejku, to tyle. Wybaczcie za tak długie przedstawienie się. Czytałam parę innych powitań i zauważyłam, że każdy pisze coś o sobie. To i ja napisałam
