Strona 1 z 1

Coś o sobie

: pt 27 lip 2007, 18:12
autor: Zalegam_z_alimentami
Witam.





Od razu wyjaśnię skąd mój nick. Otóż ja naprawdę zalegam z alimentami i jako że łażenie po sądach i wizyty mojej niedawnej „miłości życia” wraz ze swoim wiernym adwokatem powodują, że mój stan zdrowia ulega znacznemu pogorszeniu postanowiłem nieco się rozpisać (to zawsze mnie uspokajało) a z mej ciężkiej obecnej sytuacji stworzyć nick. Nie jestem wcale dumny z mojego tekstu, który umieściłem dziś na tym forum (w dziale weryfikacja). Jednak zwarzywszy, że zacząłem go pisać na 30 minut przed odwiedzinami mojej byłej uważam, że tekst mógł być o wiele gorszy, tym bardziej, że podczas pisania miałem najgorsze przeczucia, jakie tylko mogłem a pisać skończyłem na 5 minut przed jej przyjściem. Moje złe przeczucia rzeczywiście były uzasadnione gdyż przegrałem w sądzie (przed wczoraj) i moja była właśnie podczas tej wizyty przypominała mi to jakieś cztery razy (była u mnie nie dłużej jak kwadrans) dodając, że po odbiór pieniędzy będzie się zgłaszał jej nowy facet, który jak to samo stwierdziła: „ jedynym miejscem gdzie jest równie dobry jak w łóżku jest siłownia.” Spytałem się jej czy już powinienem się jej nowego ogiera zacząć bać, a ona mi odpowiedziała, że to już nie jest jej problem czy mam problem z częsta zmiana bielizny.



Pisanie opowiadania dało mi sporo ulgi. Mój temat został zablokowany, gdyż pozwoliłem sobie nie napisałem niczego o sobie. Błąd ten właśnie staram się naprawić. Mam 27 lat i przez ostatnie dwa lata pracowałem w Masarni w Zakopanem. Moje hobby to czytanie, fotografia, komputery oraz gdy mnie napadnie taka potrzeba – pisanie byle, o czym. Napisałem, że pracowałem, tak to oznacza, że już tam nie pracuję. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w fakcie, że praca w tym zakładzie była prawdziwa mordęgą. Do południa oddzielałem mięso od kości w chłodni a po południu traciłem zdrowie na stoisku z wędlinami. Nawet nie wiecie ilu poznałem tam zagorzałych katolików uparcie wierzących i cieszących się, że koniec życia oznacza dla nich początek życia wiecznego. Gdy człowiek cały czas widzi jedynie tony mięsa zaczyna naprawdę mieć nadzieje, że życie to cos więcej jak ścięgna, mięśnie, żołądek, wątroba itp. W takich miejscach jak moja była praca człowiek aż z niemożliwą do opisania żarliwością pragnie wierzyć w życie po śmierci. Ja jednak byłem wyjątkiem – w przeciwieństwie do zdecydowanej większości załogi, z którą pracowałem i z którą miałem przyjemność rozmawiać o tych sprawach. Obecnie zastanawiam się skąd wsiąść pieniądze na alimenty i jeżeli nic nie wymyślę zatrudnię się ponownie w tamtej firmie. Dlaczego w tej samej branży i tej samej firmie? Dwa dni po rezygnacji otrzymałem esemesa od zaufanego kolegi, z którym pracowałem na jednym stanowisku w chłodni, że dwa dni po mojej rezygnacji miała miejsce sporo podwyżka obejmującą cały personel pracujący dłużej jak jeden rok. Jeżeli to prawda liczę, że i ja się załapie jako nowy-stary pracownik.

Tak mi czas zlatuje. Jestem teoretycznie młody, ale czuje się jak bym dawno przekroczył pięćdziesiątkę. Pomyśleć, że mogłoby być zupełnie inaczej gdybym nie spotkał pięć lat temu mojej byłej. Spotkałem ją w klubie studenckim w dniu, w którym dałem nogę z zajęć. Przysiadła się do mojego stolika i zaczęliśmy rozmawiać. Nawet ładna, inteligentna wspólne tematy, słowem wydawało mi się, że trafiłem na tą osobę, z którą będę z wytęsknieniem czekał na listonosza z rentą, gdy razem przekroczymy sędziwy wiek. To przez nią rzuciłem studia na czwartym roku, mimo że miałem niezłe wyniki. Jak to ona sama mówiła „miłość nie zważa na wykształcenie”. Niby wiedziała, co mówi gdyż sama nie skończyła nawet liceum. Wyjechaliśmy na dwa miesiące do Anglii, gdyż uwierzyłem, że naprawdę ma tam bogatą rodzinę, która zatrudni mnie jako głównego informatyka. Gdy wróciłem do kraju uświadomiłem sobie, że nie powinienem tamtego feralnego dnia opuszczać zajęć i udawać się do tego pabu. Czuje się przegrany tak jak tylko człowiek przegrany czuć się może.

Tak ten tekst tez dał mi nieco ulgi.

: pt 27 lip 2007, 18:23
autor: Weber
:shock: ...eee...yyy...albo...eee...wiesz...yyy...nie wiem....yyy...inaczej...aaa...później....eee...nie wiem co powiedzieć...yyy

: pt 27 lip 2007, 21:23
autor: Ninetongues
Młody. Po pięćdziesiątce.



Hy hy hy... Ja mam 23 i czuję się stary.



Trochę przesadzasz z, jak to się mówi, poufałością. Niemniej, witamy na Forum.



Więc czujesz sie przegrany..? Cóż. Always look on the bright side of life! Zawsze może być jeszcze gorzej. ^^



ps: A alimenty mają to do siebie, że je trzeba płacić.

: pt 27 lip 2007, 22:14
autor: winky
Khu. Cóż, my co prawda teoretycznie nie jesteśmy żadnym kółkiem zwierzeń, ale jak ci ulżyło, to dobrze. ;) Może otworzymy w Hyde Parku kącik samotnych serc?



Ciesz się, ze przeszłość masz za sobą i pomyśl, że alimenty to tylko echa - puść to mimo uszu. Co nie znaczy, że masz nie płacić; trzeba wypić piwo, którego się sobie nawarzyło. Ee... dobra, już się nie biorę za pocieszanie, kiepsko mi idzie.



W każdym razie salve. :)

: sob 28 lip 2007, 01:21
autor: Lan
nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło byćjeszcze gorzej... witam

Re: Coś o sobie

: sob 28 lip 2007, 02:41
autor: Jasza
Zalegam_z_alimentami pisze:Jak to ona sama mówiła „miłość nie zważa na wykształcenie”. Niby wiedziała, co mówi gdyż sama nie skończyła nawet liceum.
:lol: :lol: :lol:

Sorki, ale nie mogłem się powstrzymać. Swoją drogą jakbyć opowiadania pisał w takim "podśmiechujkowym" stylu (mnie się on kojarzy z Januszem Głowackim - ten to potrafił człowieka doprowadzić do łez hehe) to by mogło wyjść coś całkiem niezłego. Sam, jesli już zacznę pisać (o czym intensywnie myślę), to właśnie w ten sposób - przypuszczam, że gdybym próbował 'na poważnie' - to wyszło by z tego jakieś pompatyczne badziewie :wink: Ale koniec tego oftpowego smucenia, witam również.

: sob 28 lip 2007, 09:06
autor: haina
Nie no, sympatycznie, ze Twoja wypowiedz Ci pomogli sie oczyścić z negatywnych emocji.



Ale witam, witam. Nie podałeś numeru buta :)

: sob 28 lip 2007, 20:20
autor: eerieoz
Witam!



Haina co ty z tymi butami jakis fetysz czy cos? Czujesz sie zle ze masz mala stope? Popatrz na wypowiedz kolegi - jest w 'ciut' gorszej sytuacji... :P

: sob 28 lip 2007, 20:55
autor: Patren
No cóż, life is a bitch so try to be a pimp.



Wiem, niezbyt inteligentne, ale zawiera życiowe prawdy. ;)



Fajnie, że się wygadałeś i zrobiło Ci się lżej.

Witam.

Pozdrawiam.

: sob 28 lip 2007, 21:12
autor: haina
eerioz - pierw proszę nauczyć sie poprawnego przepisywania mojego nicka. bo nie uznaje tej wypowiedzi do siebie.



fetyszem nie jestem w każdym wypadku, pytam z czystej ciekawości, sama zostałam o to spytana, wiec nie mogę?

mam podnietę, ze mam małą stupę, pójdę zgwałcić kogoś z mniejsza i będzie git. o.

Dodane po 57 sekundach:

przepraszam - miało być eerieoz, glupiam, sama sie czepiam, a pisze z błędem, przepraszam :)

: sob 28 lip 2007, 23:05
autor: eerieoz
wybaczam, jesli i ty wybaczysz mi ta duza litere ;)

a o fetysz to tez tak z czystej ciekawosci i troche zartu pytalem ;)

: sob 28 lip 2007, 23:16
autor: Szewczyk
Przyznam, że to najdziwniejsze przywitanie na tym forum, jakie czytałem. Przy tym, czy nie tak powinny wyglądać powitania? Wiem o tobie coś więcej, niż to, skąd pochodzisz i dlaczego piszesz. Idę przeczytać to opowiadanie.



Pozdrawiam.

: ndz 29 lip 2007, 21:27
autor: haina
jestem wspaniałomyślna i wybaczam :)