Drodzy państwo, kłaniam się
: ndz 21 cze 2020, 21:12
To co definiuje mnie i moją obecność tu, to ucieczka i pogoń.
Ucieczka przed dysleksją i wtórnym analfabetyzmem oraz pogoń za własną powieścią życia.
Pierwsza część wychodzi mi dość dobrze, moje umiejętności posługiwania się słowem mówionym czy pisanym polepszyły się od momentu, gdy jeszcze w szkole postawiono na mnie krzyżyk. Nie skromnie przyznam, że w tej materii mam osobisty sukces, co nie wyklucza tego, że mi mało. Natomiast w kwestii ortografii wspieram się wynalazkami epoki informacji.
Gorzej jest z pogonią. To nawet nie jest spacer, ledwo się czołgam.
Nie mam porównania. Przeczytałem kilka książek o pisaniu książek, przejrzałem strony o budowaniu własnego warsztatu, o sposobach budowania historii, żywych charakterów, wiarygodnego i logicznego świata, ale... No właśnie ciężkie jak kowadło ALE.
W internecie mam rozrzuconych parę tekstów pisanych pod różnymi pseudonimami przez kilka lat. Wcale nie nazbierało się tego dużo, a nawet gdyby, to i tak nie jestem w stanie udowodnić, że to moje. Pozostałe zapadły się w legendarnych internetowych szufladach, gdzieś obok cmentarzyska tych genialnych wręcz dzieł, których jedyną wadą jest to, że nigdy nie zostały spisane.
Jak siadam do pisania literatury, to natychmiast ogarnia mnie wręcz fizyczna jak ból - niemoc.
Co ja tu więc robię?
Szukam nauczyciela.
Ucieczka przed dysleksją i wtórnym analfabetyzmem oraz pogoń za własną powieścią życia.
Pierwsza część wychodzi mi dość dobrze, moje umiejętności posługiwania się słowem mówionym czy pisanym polepszyły się od momentu, gdy jeszcze w szkole postawiono na mnie krzyżyk. Nie skromnie przyznam, że w tej materii mam osobisty sukces, co nie wyklucza tego, że mi mało. Natomiast w kwestii ortografii wspieram się wynalazkami epoki informacji.
Gorzej jest z pogonią. To nawet nie jest spacer, ledwo się czołgam.
Nie mam porównania. Przeczytałem kilka książek o pisaniu książek, przejrzałem strony o budowaniu własnego warsztatu, o sposobach budowania historii, żywych charakterów, wiarygodnego i logicznego świata, ale... No właśnie ciężkie jak kowadło ALE.
W internecie mam rozrzuconych parę tekstów pisanych pod różnymi pseudonimami przez kilka lat. Wcale nie nazbierało się tego dużo, a nawet gdyby, to i tak nie jestem w stanie udowodnić, że to moje. Pozostałe zapadły się w legendarnych internetowych szufladach, gdzieś obok cmentarzyska tych genialnych wręcz dzieł, których jedyną wadą jest to, że nigdy nie zostały spisane.
Jak siadam do pisania literatury, to natychmiast ogarnia mnie wręcz fizyczna jak ból - niemoc.
Co ja tu więc robię?
Szukam nauczyciela.