Zakładam ten temat tylko po to, by uczynić zadość leguraminowi, bowiem po napisaniu jednego posta już dostałem po łbie na priwie, że mam się przedstawić

Forum czytuję, nie tylko to, ale inne również; nigdy niczego nie wydam, brakuje mi talentu, umiejętności i drygu, by to zmienić. Coś tam jednak gryzmolę, odnosząc przy tym wrażenie, że jedna historia jest gorsza od drugiej; a tych w głowie kotłuje się mnóstwo, biedny laptok prawie codziennie musi przyjmować na klawisze kolejne wypociny. Tutaj sobie czytuję porady wszelakie, szczególnie cenne, bo od praktyków, a nie coachów czy nauczycieli.
Od paru lat nie mieszkam w Polsce, w wolnych chwilach - tych zwanych me-time, nie tych, w których spędzam czas z najbliższymi - czytam lub robię to, co wyżej, znęcając się nad samym sobą w kolejnych bezowocnych próbach napisania czegoś sensownego. Traktuję to raczej jako ćwiczenie umysłowe. Może kiedyś coś się uda, a może nie - tak czy inaczej, nie jest to czas stracony.

Serialowo najczęściej sięgam po szeroko rozumianą fantastykę, wśród której SG-1 zajmuje szczególne miejsce; literacko na nic się nie zamykam, choć konto na serwisie czytelniczym podpowiada mi, że najwięcej sięgam po science-fiction, po nich zjawia się bardziej pojemne, ogólne sformułowanie "fantastyka", choć nie fantasy! gdy widzę epickie teksty pokroju "jąwszy pałasza rozpłatał wrogów swych na dzwonka" to momentalnie zasypiam. Na trzecim miejscu horrory - równie dobrze potrafię się bawić czytając Simmonsa, Sablika jak i Guy N. Smitha; kiedyś uwiodły mnie te barwne światy horrorów klasy B i tak już zostało.
Dobry wieczór
