6
autor: Martinius
Zasłużony
- Ciekawi ludzie? O tam, leżą – Wskazał szczątki w rogu komnaty.
Marti przekręcił się nerwowo w fotelu, skubnął paznokieć. Miecz szczeknął o kamień, gdy próbował wstać. Zachwiał się...
- No, to witaj... dzisiaj..., senny jestem. Zapoznaj się z tymi ciekawymi ludziami... tylko nie potrząsaj za mocno ich rączek... He, he, he...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.