Mam tu kilka szkicow i nie wiem, ktory z nich wydaje sie najlepszy, ktorym zajac sie i rozwinac, ostatecznie umieszczajac jego finalna forme w opowiadaniu. To wstep opowiadania, majacy zarysowac tlo, po ktorym pojawia sie monolog bohaterki (Marii).
1. "Nadszedł piątek, mrok spływa na miasto. Drzwi barów otwierają się. Po brukowej kostce rynku równym krokiem maszerują tłumy wypełzłe z wysokich, szklanych budynków. Opasające nadgarstki pęta żelazne rozkuli kluczami z aluminium i szkła, założyli nocne stroje, ich krew bulgocze. Za kilka chwil połknie ich nabrzmiała dymem i wrzaskiem klubowa sala."
2. "O to barowy, weekendowy krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy. Pośpiesznie wymawiane słowa, gesty - śmiałe, coraz śmielsze; sycone alkoholem i gęstniejącym za oknem mrokiem. O to dziesiątki wymalowanych na jaskrawo twarzy. Ich Ciała - smukłe, wysportowane - gotowe by ścierać się z miastem. Zamknięte w tych ciałach bezdzwięczne historie - jak drzewa, które upadają samotnie. "
3. "O to weekendowy krajobraz nocy - wypełniona papierosowym dymem i wrzaskiem barowa sala o kamiennyc ścianach. Jaskrawo umalowane twarze, smukłe ciała owładnięte czarem chwili. Zamknięte w tych ciałach tajemnice - bezdzwięczne historie, jak drzewa, które upadają samotnie. Czar spojrzeń i gestów śmiałych, coraz śmielszych - syconych alkoholem i gęstniejącym za oknem mrokiem. Mężczyźni o dłoniach ciepłych i łaknących, o zastygniętych w ustach słowach rozbrzmiewających echem, słowach pustych, znaczących tak nie wiele. Kobiety o kamiennych oczach, obojętnych, zdolnych godzić się z losem, którego nie można zmienić; płynąć zawsze z prądem rzeki, nawet gdy rejs zmierza wprost na skały. O to Maria, siedząca samotnie przy stole."
4.
Maria - siedząca przy stoliku samotna postać. Rysy jej twarzy są nieokreślone - być może takie, jak twoje. W swym ciele skrywa życiowe historie - bezdzwięczne jak drzewo, które upada samotnie. Otacza ją weekendowy krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy. Umalowane jaskrawo twarze, szukające ciepła męskie dłonie.
Re: ktory z akapitow jest lepszy?
2"ostatecznie umieszczajac jego finalna forme w opowiadaniu."
Lepiej byłoby: umieszczając jako ostateczną wersję w opowiadaniu. Słowo "finalnie" jest fatality.
A już na pewno fatality jest ostateczna finalność.
2 najlepsza, co jeszcze nie znaczy, że bardzo dobra. Kilka propozycji naprawczych:
2. "O to barowy, weekendowy krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy.
Jeśli już coś to "oto" a nie "o to", ale to bym w ogole wywaliła, żeby stopniowo budować przestrzeń i klimat. Czyli: Krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy.
Pośpiesznie wymawiane słowa, gesty - śmiałe, coraz śmielsze; sycone alkoholem i gęstniejącym za oknem mrokiem.
Wywal "za oknem".
O to dziesiątki wymalowanych na jaskrawo twarzy.
tu też bym wywaliła i "o to", a nawet nie dawałabym "oto". Po prostu: dziesiątki, setki wymalowanych jaskrawo twarzy. Lepszy rytm.
Ich Ciała
Ciała z małej.
- smukłe, wysportowane - gotowe by ścierać się z miastem. Zamknięte w tych ciałach bezdzwięczne historie - jak drzewa, które upadają samotnie. "
Gotowe, by - brakuje Ci przecinka. Wysportowane bym wywaliła, ten przymiotnik nie oddziałuje na zmysły. Ich smukłe ciała są gotowe, by (aby).
Zamknięte w nich (bezsensowne powtórzenie, a da się określić jasno i wyraźnie podmiot). Zamknięte w nich historie - wywal bezdźwięczne. Nadużywasz przymiotników i imiesłowów. Przy takim ich nagromadzeniu są... bezdźwięczne, nie mają mocy. Zamknięte w nich historie są jak drzewa. Upadają samotnie. - Ja tak bym to zrobiła ze względu na rytm i moc zdań.
Lepiej byłoby: umieszczając jako ostateczną wersję w opowiadaniu. Słowo "finalnie" jest fatality.


2 najlepsza, co jeszcze nie znaczy, że bardzo dobra. Kilka propozycji naprawczych:
2. "O to barowy, weekendowy krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy.
Jeśli już coś to "oto" a nie "o to", ale to bym w ogole wywaliła, żeby stopniowo budować przestrzeń i klimat. Czyli: Krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy.
Pośpiesznie wymawiane słowa, gesty - śmiałe, coraz śmielsze; sycone alkoholem i gęstniejącym za oknem mrokiem.
Wywal "za oknem".
O to dziesiątki wymalowanych na jaskrawo twarzy.
tu też bym wywaliła i "o to", a nawet nie dawałabym "oto". Po prostu: dziesiątki, setki wymalowanych jaskrawo twarzy. Lepszy rytm.
Ich Ciała
Ciała z małej.
- smukłe, wysportowane - gotowe by ścierać się z miastem. Zamknięte w tych ciałach bezdzwięczne historie - jak drzewa, które upadają samotnie. "
Gotowe, by - brakuje Ci przecinka. Wysportowane bym wywaliła, ten przymiotnik nie oddziałuje na zmysły. Ich smukłe ciała są gotowe, by (aby).
Zamknięte w nich (bezsensowne powtórzenie, a da się określić jasno i wyraźnie podmiot). Zamknięte w nich historie - wywal bezdźwięczne. Nadużywasz przymiotników i imiesłowów. Przy takim ich nagromadzeniu są... bezdźwięczne, nie mają mocy. Zamknięte w nich historie są jak drzewa. Upadają samotnie. - Ja tak bym to zrobiła ze względu na rytm i moc zdań.
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.
3
Dziękuje za odpowiedź. Patrząc ponownie na tekst i myśląc nad nim, zawężam swoje pytanie.
Mój dylemat ogranicza się głownie do wyboru między tymi dwoma zdaniami:
1) weekendowy krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy.
2) połyka ich nabrzmiała dymem i wrzaskiem klubowa sala.
Pierwsze wydaje mi się bardziej dynamiczne i rytmiczne, drugie - "ładniejsze".
Mój dylemat ogranicza się głownie do wyboru między tymi dwoma zdaniami:
1) weekendowy krajobraz nocy - wrzask i dym papierosowy.
2) połyka ich nabrzmiała dymem i wrzaskiem klubowa sala.
Pierwsze wydaje mi się bardziej dynamiczne i rytmiczne, drugie - "ładniejsze".
4
Jedynka. Dynamika jest ładniejsza od "ładniejszości".
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
5
Pierwszy fragment - odnośnie dynamiki jest bardziej stonowany niż drugi, ale da się przerobić na coś fajnego. (Np. raczej tłumy wypełzające niż wypełzłe, skoro poszczególne osoby co jakiś czas albo wchodzą, albo wychodzą skądś.)
Drugi fragment - ma poezję i dynamikę, trzeba tylko pewne rzeczy pozmieniać, np. nie powinno być "o to", lecz "oto".
Trzeci fragment - wydaje się puzzlem w tej układance szkiców, trzeba oczywiście jeszcze włożyć w niego sporo pracy.
Czwarty fragment - jest drętwy, ponadto zawiera dziwną metaforę (bezgłośnie upadające, samotne drzewo?).
Drugi fragment - ma poezję i dynamikę, trzeba tylko pewne rzeczy pozmieniać, np. nie powinno być "o to", lecz "oto".
Trzeci fragment - wydaje się puzzlem w tej układance szkiców, trzeba oczywiście jeszcze włożyć w niego sporo pracy.
Czwarty fragment - jest drętwy, ponadto zawiera dziwną metaforę (bezgłośnie upadające, samotne drzewo?).
6
ten jest chyba najlepszy jako otwarcie (żaden IMO dobry w sensie literackim) - ale wymaga redakcjihellbike pisze:1. "Nadszedł piątek, mrok spływa na miasto*. Drzwi barów otwierają się**. Po brukowej kostce rynku równym krokiem maszerują tłumy wypełzłe z wysokich, szklanych budynków. Opasające nadgarstki pęta żelazne**** rozkuli kluczami z aluminium i szkła, założyli nocne stroje, ich krew bulgocze. Za kilka chwil połknie ich nabrzmiała dymem i wrzaskiem klubowa sala."
* - Nadszedł piątek... - widzę - jest rano, piątek się budzi... Chyba że to jest świat na opak i i mrok zaczyna dzień

** - narrator mnie (moją wyobraźnię) wsadza do baru... a potem wywala na bruk

*** maszerują pełzające ?? eeeee :(
**** "nadgrastki pęta" ....blee - kto?co? opasuje? do tego może mieszać polisemia
pęta czas. od pętać (zwłaszcza, że czekam na orzeczenie)
[ Dodano: Sob 09 Maj, 2015 ]
aha - i jeszcze : wywal 30% przydawek - przyda się trochę mniej chaosu, które wprowadzają
[ Dodano: Sob 09 Maj, 2015 ]
"Pęta, opasające nadgarstki, rozkuli kluczami z aluminium i szkła, założyli nocne stroje. Krew bulgocze. Za kilka chwil klubowa sala połknie."
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)