76

Latest post of the previous page:

MatMot, jak dla mnie to wyszedł niezły obiad. Ziemniory (puree), marcheweczka (gotowana) i boczunio (uwędzony i usmażony... albo upieczony). Opowiadanie kulinarne? Omnomnomnom. :D

Dzień 10 z 10
Skończona recenzja. Zawiśnie nieco później. Może jutro? Zobaczymy.


Maraton oficjalnie zakończony. Mogę się wreszcie zająć sobą. (Jeeeeeeej! :P)


Założenia zrealizowane w 80%. Może 70%, a może mniej? Ale przecież liczy się jakość, nie ilość, co nie? W każdym raz robię sobie teraz przerwę od pisania (regularnego). Chciałabym jeszcze skończyć swoją jednoaktówkę do końca marca, więc się może wyrobię. Recenzje filmowe będą najczęściej raz na tydzień, bo ktoś mi znów czas ukradł. No i co jeszcze? Tyle, powodzenia wszystkim innym maratonowiczom. :)
Dzwoń po posiłki!

77
Dzień dobry.

Niewielka aktualizacja.

Otóż do końca marca miałam skończyć jednoaktówkę i wczoraj ją skończyłam. Liczy 42 strony i jest dziwna.

Dzięki maratonowi udało mi się stworzyć (I SKOŃCZYĆ!) dwie jednoaktówki, co nie jest najgorszym osiągnięciem. Szał maratonowo-pozamaratonowy uważam więc za udany. Teksty filmowe sobie leżą i czekają na lepsze czasy. Właściwie pojawiła się nowa koncepcja, jak je wykorzystać. Ale to inna historia.

Dziękuję za uwagę. Trzymam za Was kciuki.



Temat można więc zamknąć do ewentualnego odwołania.

KURTYNA.
Dzwoń po posiłki!

Wróć do „Maraton pisarski”