Dziennik maratończyka - Monivrian

1
To będzie taki maraton sylwestrowo noworoczny, który ma mnie zmotywować do regularniejszego pisania.
Mam dwa skromne plany
1. Skończyć do 31 grudnia opowiadanie pojedynkowe na forum Artefakty (link do tematu pojedynku: http://www.forum.artefakty.pl/viewtopic.php?f=94&t=1476)
2. Poprawić i dopracować je
3. Jeżeli się uda, zacząć coś nowego.

Opowiadanie aktualnie ma 16 294 K znaków i wiem, że nie zmieszczę się w minimalnej ilości jaką jest 25 K i będzie nieco dłuższe. Postaram się zmieścić w 30-35 K. Mam nadzieję, że zdołam zrealizować te dwa najważniejsze postanowienia.

2
Powodzenia, Moni.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

4
W karczmie w Karczu, przy karczku z karczochem, karczyska karczemnie karcili karczmarza, a karczmareczce karczunek karczowali.

pisz :)

5
Powodzenia! :)

A jak postępy u Ciebie?
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

6
Dzień I

Za mną już pierwszy dzień maratonu i to z nawet fajnym wynikiem. Udało mi się zakończyć jedną całą scenę opowiadania, więc jutro będę zaczyna nową. Ogólnie opowiadanie mi się rozwija i idzie do przodu w miarę równym rytmem. Zobaczymy jak mi jutro pójdzie. Bilans dzisiejszego dnia: 5 463 znaków ze spacjami. A teraz spać. Dobranoc wszystkim :)

7
Dzień II i III

Wczoraj poszło mi marnie, zaledwie pół strony tekstu. Ale dziś poszło o wiele lepiej. Coraz bardziej uwielbiam postać Monirdvyntar (czyt: Monirdwintar) i przykro mi, że nie mogę wobec niej wycofać się z tego, co zaplanowałam dla niej pod koniec opowiadania, ale na razie nad tym nie myślę. Póki, co pokazała charakterek przy jednej scenie. Tak z niej okrutna i pewna siebie niewiasta. Kocham ją cholernie mocno :D. A ponad to poprawiłam kilka koślawych zdań, które jakoś mi nie podeszły i zmieniłam je na nowe, lepiej brzmiące. Bilans za wczoraj i dziś : 5 211

8
Dzień IV i V
Skończona scena, nabity początek dziewiątej strony. Powoli wszystko zaczyna ładnie zmierzać do finału. Nawet bohaterka pokazuje coraz więcej charakteru. Zobaczymy jak pójdzie mi dziś w nocy, bo przez cały dzień kompletnie na nic nie miałam czasu. Wracałam z wyjazdu Sylwestrowego do domu. Teraz znów jestem w Krakowie i w pisaniu będzie mi pomagał świnek morski o imieniu Cykorek ( świnka morska na moim awatarze)

11
Dni VI, VII, VIII, IX i X
Aktualnie troszku zaniedbałam dzienniczek i pisanie. Miałam kumpelę w mieszkaniu. Tekst urósł mi o dwie strony i mam nadzieję, że tendencja ta będzie się trzymała a nie spadała. Wracam do dalszego pisania.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Maraton pisarski”