ithilhin pisze:Ciekawostka. Wczoraj też zaczęłam. Znaczy ja już to czytałam, ale lubiędo Dicka wracać.
Polecam (poza taką oczywistością jak Ubik) "przez ciemne zwierciadło" i "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach".
Gorgiasz pisze:
Według mojego skromnego zdania (czytałem chyba całego Dicka/SF), to oprócz "Ubika" i "Człowieka z Wysokiego Zamku", najlepsze są "Trzy Stygmaty Palmera Eldritcha", "Labirynt Śmierci" i "Boża Inwazja", a później "Klany Księżyca Alfy" i "Valis". A tak w ogóle to warto przeczytać - i to uważnie całego - z wyjątkiem tzw "literatury głównego nurtu", czyli tego co nie jest SF. To mu się nie udało.
Prawie przeczytałem "Człowieka z wysokiego zamku". Dick przekonał mnie do s-f.

Przynajmniej do swojej twórczości. Skorzystam z Waszych poleceń i coś jeszcze sobie przeczytam.
Wynik na dzisiaj:
502 słowa. Czas chyba pomarudzić, bo do przedwczoraj szło gładko i nagle coś się rypło. Dzisiejszy wynik niemożebnie wymęczony. Przypłaciłem to bólem głowy i -mam nadzieję chwilowym - wstrętem do Neapolitany. Wpadłem w stan emocjonalnego rozregulowania, przechodzę coś w rodzaju PMS, mam nawet dla tego stanu własny skrót NPT (Napięcia Procesu Twórczego). Czytałem rano niedawno napisane 10 k tekstu i popadłem w samozachwyt - rewelacja, cud miód i orzeszki. Czytam to samo teraz i opinię mam skrajnie odmienną - wydrukować, podrzeć, przepuścić przez układ pokarmowy, a to co zostanie zabetonować i na dno Warty.
No ale przynajmniej od NPT nie bolą sutki. To już coś.
