Nulla dies sine linea!

106

Latest post of the previous page:

Kolejnych parę tysięcy znaków nastukanych, ale nawet nie wiem dokładnie ile. Trochę utknąłem, bo opisuję sceny walki, które od samego początku miały być, ale jakoś lepiej wyglądały w mojej głowie, niż teraz na ekranie. Chłopaki się radośnie obrzucają granatami, tu se postrzelają, tu kogoś zatłuką, ale jakoś nie brzmi to tak, jak brzmieć powinno. Chyba na razie to napiszę tak zgrubnie, a potem najwyżej wrócę i będę się zastanawiał, jak to zdynamizować.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

107
W sumie miałem nie pisać już dzisiaj, ale usiadłem i stwierdziłem, że nie ma co odkładać nieprzyjemnego. Łącznie cała scena ma 19k znaków, nie wiem, ile z tego napisałem dziś, ale raczej większość. I w sumie jestem z niej bardzo niezadowolony. Fajnie było sobie wyliczać, ile która strona mogła teoretycznie wystawić żołnierzy, okrętów, jak teoretycznie prawdopodobnie mogły wyglądać straty, po prostu - cud miód i orzeszki, jakbym był znowu małym chłopcem czytającym z wypiekami tabelki porównujące produkcję przemysłową Polski i Niemiec przez '39tym. Problem w tym, że zapisanie tego w postaci jakiś dających się strawić dla normalnego człowieka scen jest znacznie trudniejsze, niż myślałem. Przecież nie mogę napisać "o 15tej zero zero siły Kilumary uderzyły, zajmując przedmieście, odparły dwa kontrataki. Zginęło pięciu kilumarczyków, dziewięciu zostało rannych. " a potem pisać o tym, ilu felczerów pracuje w szpitalach polowych, dlaczego tak mało i skąd biorą materiały medyczne.

Ech, niełatwo być pisarzem.

Obrazek
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

109
9k, w tym 5k w scenie dopisanej w rozdziale szóstym. Zrobię mały eksperyment: dopisze tych bohaterów pobocznych, potem będą wspominani w didaskaliach, i zobaczymy, czy da się z ich perspektywy opisywać wydarzenia. Trochę spróbuję ich jeszcze powpychać w różne miejsca, w jakieś krótkie fragmenty. Będzie to oznaczało, że obecni beta-testerzy mają wersję ździebko nieaktualną :D Jeżeli ktoś nie zaczął jeszcze czytać, odzywać się :D

Część trzecia ma 180k znaków. Ostatni rozdział chyba trzeba będzie trochę rozbudować.

Można by w sumie przesunąć scenę z rozdziału szóstego do przodu; jeszcze zobaczymy. Może opracuję dwie różne wersje i dam różne dwóm beta-czytelnikom, zobaczymy, który się pogubi :D
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

110
Dziewięć tysięcy znaków - dwie sceny z pobocznymi bohaterami, których rola polegać ma na tym, że zginą w odpowiednim momencie. Aby było uczciwie, czytelnik od początku oczywiście wie, że oni zginą. Zobaczymy, jak to wyjdzie. W najgorszym razie się wydrukuje, spali, rytualnie rozsypie popioły na pustym polu - a na koniec się pośrodku tego pola usiądzie i zapłacze gorzkimi łzami :mrgreen:
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

111
Siedem tysięcy znaków. Wgryzam się w ten rozdział, który trzeba napisać, ale mnie od niego odrzuca. Niby to takie ważne i dużo się dzieje, ale mnie nudzi i boję się, że czytelnika nudzić będzie też. W najgorszym razie trzeba będzie przebudować całą historię, by tego rozdziału uniknąć - co by było dość nieprzyjemne...
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

112
W sobotę skręcałem meble, więc nic; za to potem... Czterdzieści tysięcy w niedzielę i dzisiaj rano. Ciekawe dość, bo w miarę pisania ostatni rozdział puchnie, puchnie i już podzieliłem go na dwa, a zakończenie ledwo, ledwo się zbliża. Zrezygnowałem z kilku scen, których napisanie szczególnie mnie odrzucało i jakoś to poszło ...

Boję się jednak, że punkt "dokończyć część 1szą do końca grudnia" jest nieco zagrożony - tzn może mi się uda dopisać zakończenie, ale muszę też przepisać od nowa dwie wcześniejsze sceny, co również może zająć dużo czasu - a po drodze święta i rodzina bezczelnie domagająca się uwagi. Jakby sam mój widok im nie wystarczał...

W międzyczasie co chwila mi się przypomina jakiś szczególik, który koniecznie trzeba dodać trzysta stron wcześniej, by było spójnie :D
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

113
W sumie nie napisałem tyle, żeby złożyć raport - nieco ponad tysiąc znaków, niecała strona. Nie chcę jednak zaśmiecać czata żalami, a gdzieś się wywnętrzyć muszę, bo pęknę.

Czytam znowu uwagi do poprzednich wersji tekstu, przeglądam plan powieści i strasznie mnie męczy, że właściwie powieść, tak elegancka w zamierzeniu, rozłazi mi się po szwach. Że jednak postać mi wyszła, a reszta służy za dekoracje do przedstawienia szerszej historii i pretekst do pogadania na interesujące mnie tematy. Że za dużo pobocznych wątków, które są chyba za słabo domykane, i zbyt wielu bohaterów.

Coraz częściej mi się wydaje, że powinienem może zacząć od nowa - ciąć bez litości dłużyzny, rzucić w diabły misternie sklecone tło (bo przecież ja mam nawet porozpisywane, ile miasto ile mogło wystawić okrętów, ilu żołnierzy, jakie straty poniesione w jakiej bitwie) i wszystko skrócić, zagęścić. Tyle tylko, że byłoby z tym tyle roboty, co z napisaniem całej książki od nowa...

Naprawdę nie wiem, jak sobie ci dojrzali pisarze radzą z tym, by trzymać się jasnego kursu, nie zbaczać w dygresje, a zarazem zachować logikę tekstu. Jest to dużo, dużo trudniejsze, niż mi się to wydawało nawet jeszcze głupie pół roku temu. A przecież - zdawało mi się, że jednak coś już umiem.

Added in 2 minutes 3 seconds:
Aha, jeżeli ktoś czyta - nie pocieszajcie. Już tak mam, że lubię myśleć głośno, albo wyrzucać z siebie coś na pismo, bo pozwala mi to zrobić w głowie porządki. Werbalizacja własnych wątpliwości pomaga poszukać przyczyn porażek...
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

114
Plan. Jak widziałeś, ja - rezygnując częściowo z ornamentyki - zmieściłem się w 500 000, ale takie miałem założenie. A jeśli dostanę zielone światło na rozszerzenia, to bez problemów przed redakcją wydawniczą dorzucę trochę mięsa, z 50 000 znaków.
Plan, panie Szopen. M.in. uwzględniający to, że tekst powinien mieć skończoną objętość - u mnie to jest z błędem +- 10%, ale może być trochę mniej, trochę więcej, ważne, żeby nie 50% :)
Ergo: na etapie planu popłynąłeś.
No i druga sprawa: doświadczenie. Łatwiej szacować, jak się już parę rzeczy napisało.

Rada: nie tnij teraz. Napisz najlepiej jak umiesz, zredaguj i wyślij, zaznaczając od razu, że jesteś gotów do cięć w trybie redakcji wydawniczej. Przynajmniej póki nie przekroczysz miliona, to może przejść.

Bo pisanie od nowa - bezsęsu. Teksty sprawdza się bojem.

Edit: a dopisek zbyt późny, sam jesteś sobie winien :D
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Nulla dies sine linea!

115
Osiemnaście tysięcy znaków. Koniec części trzeciej coraz bliżej, potem zostanie część czwarta... a potem chyba za nóż i ciąć :D

W międzyczasie wyślę to do siostry, która nie cierpi polityki, opisów militarnych itd. Jak ona da radę przeczytać, to chyba każdy da radę :D

Na pewno jest to cenna lekcja na przyszłość. Niby człowiek wie, że trzeba planować, że to, że tamto, ale potem i tak trzeba się samemu sparzyć, by zapamiętać.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

116
28k wczoraj. Dzisiaj wstałem jakby z mniejszym zapałem, co dziwne - wszak zakończenie trzeciej części blisko a koń ponoć przyśpiesza, gdy czuje stajnie... Eee chyba minie wyszła ta metafora.

Będzie trzeba jeszcze to potem sporo przeszlifować, pozamykać niektóre wątki, a to może spowodować, że tekst nieco spuchnie.
Do tego pogubiłem się w obliczeniach, ile ton udźwigu mają w końcu te moje statki - w notatkach zapisałem rozumowanie, ale bez konkluzji, bo wtedy była dla mnie oczywista... W efekcie w dwóch miejscach mam dwie sprzeczne informacje i będzie trzeba je koniecznie jakoś pogodzić :(

Niemniej jest szansa, że punkt planu "zakończyć część trzecią do końca roku" uda się wykonać. Zostało w końcu jeszcze cztery dni licząc dzisiaj (sylwka nie liczę, bo pewnie trzeba będzie się rodziną zająć).

Nic to, zaraz odłączamy sieć i bierzemy się do roboty. Trzymajcie kciuki.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

118
Trzynaście tysięcy znaków dopisane. Trzecia część w głównym zrębie skończona. Pozostało teraz przepisać dwie sceny, może coś dopisać tu i tam - oceniam na dwa dni roboty, nie więcej, chyba, że mnie żona zagoni do czegoś innego.

Wydaje mi się, że zakończenie może trochę rozczarowywać - do tego nie wiem, czy w przypadku jednej zagadki, wskazówki porozrzucane tu i ówdzie nie są zbyt wyraźne.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

120
Uff, przepisałem sceny, które były do przepisania. Rozbiłem długą polityczną rozmowę, poprzedzielałem ją wstawkami z walk, trochę usunąłem, trochę dodałem dla płynności lektury... I tak jeszcze by się przydało tam trochę dodać.
Jakoś samo z siebie się dopisało 8.5k znaków przy okazji.

Trzecia część zakończona, jeżeli się nie mylę, 327k znaków. 918 tysięcy znaków całość (ze wstępem i słownikiem).

Tym samym cel (K7) osiągnięty. Wszystkie cele krótkoterminowe wykonane.

Zostały cele długoterminowe. Dla przypomnienia:
szopen pisze: Cele długoterminowe:
(D1) Skończyć pierwszą wersję powieści do połowy marca
(D2) Skończyć pierwszą rewizję do końca marca
(D3) Przygotować wersję do wysłania wydawcom do końca kwietnia
(D4) przygotować odpowiedzi do wywiadów z olśnionymi krytykami do końca czerwca, oraz listę rzeczy, które sobie kupię za zarobione kokosy do końca wakacji :D :D :D
Rozkład tekstu jak na razie:
Część 1: 286k (z łatwością dopiszę tutaj 10k, z trudem dałoby się do 50k dobić jakby co).
Część 2: 289k (nie bardzo jest co dopisywać)
Część 3: 327k
Cześć 4: planowane 150k

Mógłbym dopisać historie bohaterów pobocznych, którzy pojawiają się dopiero w części 3 i przenieść ich wcześniej; dopisać dziennik jednej postaci, by dodać nieco szczegółów świata przedstawionego. Rozbudować wątki dwóch postaci, które pojawiają się z rzadka; dodać więcej na temat jeszcze jednej postaci, która jest ważna, ale chyba tego nie widać w danej chwili. Do tego opisy, przemyślenia... Teoretycznie, jakbym się bardzo spiął, faktycznie mogłaby wyjść z tego tetralogia, z nieco ponad 400k na każdą część. Rzecz do przemyślenia. Na razie - muszę naszkicować dokłądniej, co chcę mieć w ostatniej części, bo coś mi mówi, że planowane wstępnie 5 rozdziałów, to może być mało...
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

121
Kiepsko. 4,6k znaków.

Problem polega na tym, że wg planu mam teraz spory przeskok czasowy, po drodze ma się dziać sporo rzeczy ważnych dla tła, ale nie dla bohaterów. Tak więc mam 4,6k opisujących tło, i to chyba jednak jest przegięcie, a jeszcze tła nie skończyłem. Trzeba to będzie chyba przerobić jakoś. Ale nie wiem jak.

Może napiszę całość od nowa, ale tym razem jako scenę w knajpie.
http://radomirdarmila.pl

Wróć do „Maraton pisarski”

cron