24
autor: olla
Pisarz domowy
Wczoraj zamiast pisać, myślałam, dzisiaj także. W związku z czym obtarłam sobie stopę, bo mnie się najlepiej zastanawia nad wszystkim "na łażąco", najlepiej na dworze. I niech mi ktoś powie, że myślenie nie boli!
A sądziłam, że mam już ten ból za sobą - przygotowałam ogólny plan powieści, bardziej szczegółowy konspekt z podziałem na rozdziały, nic tylko siedzieć i pisać... Tyle tylko, że w trakcie pisania różne rzeczy zaczęły się ze sobą zazębiać, wypłynął na wierzch nowy wątek, pojawili się kolejni bohaterowie... Zbyt wielu bohaterów, niektórych muszę ze sobą posklejać, inni pójdą pod nóż. Za dużo wątków, coś trzeba wyrzucić, żeby zatrzymać coś.
Ech, te dylematy. Idę myśleć!
Dzień 25 i 26 maratonu: 0 znaków, dużo myślenia, starty naskórek na prawej stopie (i oby na naskórku się skończyło... )