Dziennik katamorion - podejście trzecie.

168
Piszę i tłumaczę krótkie opowiadania. Ale jedno dłuższe, nie dawało mi spokoju. Póki co jest tego 75k znaków. Podjęłam decyzję, aby pociągnąć to w powieść. Jak do tej pory, był to kawałek, przy którego pisaniu najlepiej się bawiłam. Po podjęciu decyzji o obraniu dłuższej formy dla tego projektu, postanowiłam spróbować metody, której jeszcze nie stosowałam, a mianowicie metody płatka śniegu. Wczoraj spędziłam kilka godzin, wymyślając jednolinijkowca i najgorsze rzeczy, jakie tylko mogły się przytrafić mojemu bohaterowi. Niestety, pomysły na fabułę, wymyslone o godzinie drugiej nad ranem, nie wyglądają dobrze w świetle dziennym :) Ale kilka "katastrof", które zaserwuję mojej postaci, prezentuje się całkiem nieźle.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

169
Goniące terminy oddania tekstu na blog działają na mnie jak bryza morska. Wczoraj wstałam ciemnym rankiem i machnęłam małe opowiadanie na 6k. Teraz tłumaczę je na język angielski. Nad powieścią nie pracuję, gdyż niecne widmo przeprowadzki pałęta się po moim mieszkaniu, potykając się o pudła, pudełka i torby. Od kilku dni zamawiam jedzenie na wynos, gdyż zablokowałam sobie dostep do kuchenki. Ten chaos potrwa jeszcze dziesięć dni. Ale dzisiaj powalczę i przedrę szlak do kuchenki elektrycznej. Amen.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

170
Myślałam i myślałam o swojej powieści. Wyrzuciłam tanią akcję - sensację. Wyrzuciłam byle jaką akcję - sensację. Po czym zaczełam pisać dalej i doszło kolejne 5k znaków. Łącznie jest już/dopiero 79k znaków. W trakcie pisania podrzędny bohater zapragnął odegrać ciekawszą rolę, walczył o to w na tyle interesujący sposób, że postanowiłam dać mu szansę. W ten sposób cały dotychczasowy plan poszedł .. w swoją stronę, a historia bohaterów w drugą. Jak to ktoś powiedział o D-day, "Plan był niczym, planowanie było wszystkim". Może nie jestem stworzona do pisania całego planu powieści, a póżniej tylko klikania w laptop? A może powinnam znaleźć złoty środek? Na przykład planować jedynie nastepny rozdział? Ale czy to nie wywiedzie mnie na manowce grafomanii? Błądzący po omacku grafoman - nikt nie chiałby spotkać kogoś takiego na swojej drodze. Wysnułam też hipotezę, że może zabrałam się do pisania za wcześnie, kiedy miałam zaledwie zalązek pomysłu w głowie. Ale pomysł ten tak mnie ekscytuje, że zabrałąm się od razu do pisania. Nawet dzisiaj, po wyrzuceniu starego planu, zamiast stworzyć nowy, siadłam do pisania. Pocieszam się, że to pierwsza wersja dopiero powstaje.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

172
Zaraz po wstaniu... no może nie tak od razu (zgubne skutki posiadania Internetu), przeczytałam cały dotychczasowy tekst i dopisałam kolejne trzy strony (5k znaków). W ramach researchu do pisanej powieści, zapisałam się na trzynastotygodniowy kurs, na szczęście bezpłatny. Ogrom wiedzy, którą muszę posiąść, aby fabułą była wiarygodna, trochę mnie przeraża, ale też i motywuje. Na szczęście temat mnie interesuje.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

173
Wieczorem przyszła pora na tłumaczenie opowiadania na język angielski, w ramach mojego wolontariatu. Oczywiście, muszę to jeszcze przeredagowac, bo namnożyło się "she" w tekście, które w języku polskim można opuścić, gdyz czasownik się odmienia i nie trzeba dodawać zaimka. Musze zacząć więcej czytać literatury pieknej w języku angielskim, aby zobaczyć, jak sobie tubylcy radzą z tym problemem.
Ogólnie, przednia zabawa. Może przyjdzie czas, gdy zacznę pisać także po francusku i rosyjsku, bo z chińskim to już wyższa jazda. Tak, muszę się przyznać, uczę się kilku języków na raz. Czasami zapominam o upływającym czasie, robiąc jakiś kurs językowy online. Taka mała obsesja :)
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

174
Dzisiaj namnożyło mi się tyle różnych życiowych problemów, że chciałam odpuścić sobie pisanie. Ale mój cel, aby do piątku powstało 20 stron, sprawił, że postanowiłam chociaż spróbować. I bardzo dobrze zrobiłam. Wymyśliłam kilka ciekawych rzeczy razem z głównym bohaterem, znalazłam ciekawy tytuł, który póki co zachowam dla siebie i ogólnie świetnie mi się pisało. Powstało 6k znaków. Ogółem jest już 96 k znaków.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

175
katamorion pisze: Musze zacząć więcej czytać literatury pieknej w języku angielskim, aby zobaczyć, jak sobie tubylcy radzą z tym problemem.
Nie muszą sobie radzić, bo generalnie w języku angielskim to nie jest błąd stylistyczny. Wiadomo, jak za dużo (she did that, she said that, she walked there, itd.), to styl wychodzi monotonny, więc warto się pobawić zdaniami, ale generalnie używanie zaimków nie jest błędem. Tak samo zresztą ze zwrotnymi: po polsku "przeczesała swoje włosy" jest niemile widziane (choć w pewnych kontekstach może być konieczne), podczas gdy w angielskim "she brushed her hair" jest musem. Nie da się zastąpić.
O pisaniu i innych nałogach

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

176
Melfka pisze: Wiadomo, jak za dużo (she did that, she said that, she walked there, itd.), to styl wychodzi monotonny, więc warto się pobawić zdaniami,
Właśnie to chciałabym podpatrzeć. Moja pierwsza wersja tłumaczenia jest najeżona zaimkami. Za drugim razem kombinuję, jak tego uniknąć. Na szczęście tłumaczę swoje własne opowiadania, więc mogę sobie pozwolić na pewną swobodę.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

177
katamorion pisze: Właśnie to chciałabym podpatrzeć. Moja pierwsza wersja tłumaczenia jest najeżona zaimkami.
Ostateczna też będzie ;).
Ogólnie w angielskim zasady dotyczące stylu są nieco inne. Obecnie duży nacisk jest "deep POV" (głęboko-osadzoną perspektywę? punkt widzenia?) i związane z nim unikanie tzw. "narrative distance" (czyli wszystkich "zobaczyła", "usłyszała", "poczuła"), co część zaimków eliminuje.
Czyli zamiast "She saw a car drive by." masz "A car drove by."
O pisaniu i innych nałogach

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

178
Melfka pisze: Ostateczna też będzie ;)
W jednym zopowiadan próbowałam tego uniknąć. Ale nie wiem, któa wersja w sumie jest lepsza. Mam też problem ze zgodnością czasów, ale praktyka czyni mistrzem :)
Wersja 1
My first day at the new work after a long period of unemployment. I have passed the course; I have completed the training. I thought, that initially I will be doing some paper work, but apparently my charisma and good looks has made my manager deciding that today I will show a house to some old, single lady.
Wersja 2
First day at the new work place after a long period of unemployment was a bit strange. After passing the course and completing the training I was ready for doing some paper work at the beginning. Unfortunately, my charisma and good looks had made a manager decide that today I would show a house to an old, single lady.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

179
katamorion pisze:
Melfka pisze: Ostateczna też będzie ;)
W jednym zopowiadan próbowałam tego uniknąć. Ale nie wiem, któa wersja w sumie jest lepsza. Mam też problem ze zgodnością czasów, ale praktyka czyni mistrzem :)
Wersja 1
My first day at the new work after a long period of unemployment. I have passed the course; I have completed the training. I thought, that initially I will be doing some paper work, but apparently my charisma and good looks has made my manager deciding that today I will show a house to some old, single lady.
Wersja 2
First day at the new work place after a long period of unemployment was a bit strange. After passing the course and completing the training I was ready for doing some paper work at the beginning. Unfortunately, my charisma and good looks had made a manager decide that today I would show a house to an old, single lady.
Obie mają problemy, ale druga trochę lepsza chyba. Nie jestem nativem, ale mam kilka sugestii:
My [musi być] first day at my new job was a bit strange. After I've passed [albo "After having passed"] the course [sugerowałabym dodać, jaki kurs, bo "the course" brzmi bardzo jak "ten kurs, o którym wszyscy wiedzą"] and completed the initial training [dodałam initial, bo taki sam problem jak z kursem], I expected ["I was ready" to bycie przygotowanym w sensie "gotowym", a nie w sensie oczekiwań] to be doing some paperwork [tutaj niegramatyczna sugestia: "to be stuck at the desk/stuck with doing paperwork" brzmi o wiele naturlaniej] for a while, but it seems that my charisma and looks made my manager [nie może być "a manager", bo to nie "jakiś losowy" manager, a jej manager] decide I'd show a house to an old single lady today.

Native speakerzy bardzo rzadko używają pełnych form: I am, I will, I have, itd. - zazwyczaj tylko wtedy, kiedy chcą podkreślić ("No way, you're too scared to go to the old house" "Believe it or not, I will go there." czy "I don't know? Are you sure?" "I am certain about it.") albo kiedy to jest manieryzm postaci (wyrażanie sie w sposób górnolotny itd.). W przypadku, kiedy masz narrację pierwszoosobową, powinnaś używać skrótów: I'm, I'll, itd.
Z nauką "zgodności czasów" nie pomogę, bo gramatyki zawsze lepiej uczyło mi się "organicznie" (słuchając, mówiąc, analizując) niż wkuwając regułki. :)
O pisaniu i innych nałogach

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

181
katamorion pisze: Szkoda, że nie ma tu kącika do weryfikacji takich amatorskich tłumaczeń, jak moje. Wtedy mogłabym ulepszyć warsztat, bo mnie to trochę wciągneło.
To powodzenia :). Pracuj dalej i zaglądaj do anglojęzycznego zakątka sieci. Mi udało się spotkać wspaniałych ludzi, z których część została moimi beta-readerami. Naprawdę wiele się nauczyłam czytając ich komentarze, a później również komentując dla innych - inaczej czyta się dla przyjemności, a inaczej analizując tekst - nawet, jeśli jest niedoskonały.
O pisaniu i innych nałogach

Wróć do „Maraton pisarski”

cron