Latest post of the previous page:
gratulacje! a jaka tematyka?Dziennik katamorion - podejście trzecie.
167ithilhin spektrum tematów jest od polityki po choroby psychiczne. Ja wybrałam pisanie opowiadań o bohaterach zmagających się z różnego rodzaju traumami, depresjami itd.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
168Piszę i tłumaczę krótkie opowiadania. Ale jedno dłuższe, nie dawało mi spokoju. Póki co jest tego 75k znaków. Podjęłam decyzję, aby pociągnąć to w powieść. Jak do tej pory, był to kawałek, przy którego pisaniu najlepiej się bawiłam. Po podjęciu decyzji o obraniu dłuższej formy dla tego projektu, postanowiłam spróbować metody, której jeszcze nie stosowałam, a mianowicie metody płatka śniegu. Wczoraj spędziłam kilka godzin, wymyślając jednolinijkowca i najgorsze rzeczy, jakie tylko mogły się przytrafić mojemu bohaterowi. Niestety, pomysły na fabułę, wymyslone o godzinie drugiej nad ranem, nie wyglądają dobrze w świetle dziennym
Ale kilka "katastrof", które zaserwuję mojej postaci, prezentuje się całkiem nieźle.

Dziennik katamorion - podejście trzecie.
169Goniące terminy oddania tekstu na blog działają na mnie jak bryza morska. Wczoraj wstałam ciemnym rankiem i machnęłam małe opowiadanie na 6k. Teraz tłumaczę je na język angielski. Nad powieścią nie pracuję, gdyż niecne widmo przeprowadzki pałęta się po moim mieszkaniu, potykając się o pudła, pudełka i torby. Od kilku dni zamawiam jedzenie na wynos, gdyż zablokowałam sobie dostep do kuchenki. Ten chaos potrwa jeszcze dziesięć dni. Ale dzisiaj powalczę i przedrę szlak do kuchenki elektrycznej. Amen.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
170Myślałam i myślałam o swojej powieści. Wyrzuciłam tanią akcję - sensację. Wyrzuciłam byle jaką akcję - sensację. Po czym zaczełam pisać dalej i doszło kolejne 5k znaków. Łącznie jest już/dopiero 79k znaków. W trakcie pisania podrzędny bohater zapragnął odegrać ciekawszą rolę, walczył o to w na tyle interesujący sposób, że postanowiłam dać mu szansę. W ten sposób cały dotychczasowy plan poszedł .. w swoją stronę, a historia bohaterów w drugą. Jak to ktoś powiedział o D-day, "Plan był niczym, planowanie było wszystkim". Może nie jestem stworzona do pisania całego planu powieści, a póżniej tylko klikania w laptop? A może powinnam znaleźć złoty środek? Na przykład planować jedynie nastepny rozdział? Ale czy to nie wywiedzie mnie na manowce grafomanii? Błądzący po omacku grafoman - nikt nie chiałby spotkać kogoś takiego na swojej drodze. Wysnułam też hipotezę, że może zabrałam się do pisania za wcześnie, kiedy miałam zaledwie zalązek pomysłu w głowie. Ale pomysł ten tak mnie ekscytuje, że zabrałąm się od razu do pisania. Nawet dzisiaj, po wyrzuceniu starego planu, zamiast stworzyć nowy, siadłam do pisania. Pocieszam się, że to pierwsza wersja dopiero powstaje.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
171Dzisiejszy urobek to 6k znaków. Postanowiłam stawiać krótsze cele, na przykład wczoraj obiecałam sobie napisać 20 stron do 9 grudnia. W dwa dni powstało sześć stron (11k znaków).
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
172Zaraz po wstaniu... no może nie tak od razu (zgubne skutki posiadania Internetu), przeczytałam cały dotychczasowy tekst i dopisałam kolejne trzy strony (5k znaków). W ramach researchu do pisanej powieści, zapisałam się na trzynastotygodniowy kurs, na szczęście bezpłatny. Ogrom wiedzy, którą muszę posiąść, aby fabułą była wiarygodna, trochę mnie przeraża, ale też i motywuje. Na szczęście temat mnie interesuje.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
173Wieczorem przyszła pora na tłumaczenie opowiadania na język angielski, w ramach mojego wolontariatu. Oczywiście, muszę to jeszcze przeredagowac, bo namnożyło się "she" w tekście, które w języku polskim można opuścić, gdyz czasownik się odmienia i nie trzeba dodawać zaimka. Musze zacząć więcej czytać literatury pieknej w języku angielskim, aby zobaczyć, jak sobie tubylcy radzą z tym problemem.
Ogólnie, przednia zabawa. Może przyjdzie czas, gdy zacznę pisać także po francusku i rosyjsku, bo z chińskim to już wyższa jazda. Tak, muszę się przyznać, uczę się kilku języków na raz. Czasami zapominam o upływającym czasie, robiąc jakiś kurs językowy online. Taka mała obsesja
Ogólnie, przednia zabawa. Może przyjdzie czas, gdy zacznę pisać także po francusku i rosyjsku, bo z chińskim to już wyższa jazda. Tak, muszę się przyznać, uczę się kilku języków na raz. Czasami zapominam o upływającym czasie, robiąc jakiś kurs językowy online. Taka mała obsesja

Dziennik katamorion - podejście trzecie.
174Dzisiaj namnożyło mi się tyle różnych życiowych problemów, że chciałam odpuścić sobie pisanie. Ale mój cel, aby do piątku powstało 20 stron, sprawił, że postanowiłam chociaż spróbować. I bardzo dobrze zrobiłam. Wymyśliłam kilka ciekawych rzeczy razem z głównym bohaterem, znalazłam ciekawy tytuł, który póki co zachowam dla siebie i ogólnie świetnie mi się pisało. Powstało 6k znaków. Ogółem jest już 96 k znaków.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
175Nie muszą sobie radzić, bo generalnie w języku angielskim to nie jest błąd stylistyczny. Wiadomo, jak za dużo (she did that, she said that, she walked there, itd.), to styl wychodzi monotonny, więc warto się pobawić zdaniami, ale generalnie używanie zaimków nie jest błędem. Tak samo zresztą ze zwrotnymi: po polsku "przeczesała swoje włosy" jest niemile widziane (choć w pewnych kontekstach może być konieczne), podczas gdy w angielskim "she brushed her hair" jest musem. Nie da się zastąpić.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
176Właśnie to chciałabym podpatrzeć. Moja pierwsza wersja tłumaczenia jest najeżona zaimkami. Za drugim razem kombinuję, jak tego uniknąć. Na szczęście tłumaczę swoje własne opowiadania, więc mogę sobie pozwolić na pewną swobodę.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
177Ostateczna też będzie

Ogólnie w angielskim zasady dotyczące stylu są nieco inne. Obecnie duży nacisk jest "deep POV" (głęboko-osadzoną perspektywę? punkt widzenia?) i związane z nim unikanie tzw. "narrative distance" (czyli wszystkich "zobaczyła", "usłyszała", "poczuła"), co część zaimków eliminuje.
Czyli zamiast "She saw a car drive by." masz "A car drove by."
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
178W jednym zopowiadan próbowałam tego uniknąć. Ale nie wiem, któa wersja w sumie jest lepsza. Mam też problem ze zgodnością czasów, ale praktyka czyni mistrzem

Wersja 1
My first day at the new work after a long period of unemployment. I have passed the course; I have completed the training. I thought, that initially I will be doing some paper work, but apparently my charisma and good looks has made my manager deciding that today I will show a house to some old, single lady.
Wersja 2
First day at the new work place after a long period of unemployment was a bit strange. After passing the course and completing the training I was ready for doing some paper work at the beginning. Unfortunately, my charisma and good looks had made a manager decide that today I would show a house to an old, single lady.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
179Obie mają problemy, ale druga trochę lepsza chyba. Nie jestem nativem, ale mam kilka sugestii:katamorion pisze:W jednym zopowiadan próbowałam tego uniknąć. Ale nie wiem, któa wersja w sumie jest lepsza. Mam też problem ze zgodnością czasów, ale praktyka czyni mistrzem
Wersja 1
My first day at the new work after a long period of unemployment. I have passed the course; I have completed the training. I thought, that initially I will be doing some paper work, but apparently my charisma and good looks has made my manager deciding that today I will show a house to some old, single lady.
Wersja 2
First day at the new work place after a long period of unemployment was a bit strange. After passing the course and completing the training I was ready for doing some paper work at the beginning. Unfortunately, my charisma and good looks had made a manager decide that today I would show a house to an old, single lady.
My [musi być] first day at my new job was a bit strange. After I've passed [albo "After having passed"] the course [sugerowałabym dodać, jaki kurs, bo "the course" brzmi bardzo jak "ten kurs, o którym wszyscy wiedzą"] and completed the initial training [dodałam initial, bo taki sam problem jak z kursem], I expected ["I was ready" to bycie przygotowanym w sensie "gotowym", a nie w sensie oczekiwań] to be doing some paperwork [tutaj niegramatyczna sugestia: "to be stuck at the desk/stuck with doing paperwork" brzmi o wiele naturlaniej] for a while, but it seems that my charisma and looks made my manager [nie może być "a manager", bo to nie "jakiś losowy" manager, a jej manager] decide I'd show a house to an old single lady today.
Native speakerzy bardzo rzadko używają pełnych form: I am, I will, I have, itd. - zazwyczaj tylko wtedy, kiedy chcą podkreślić ("No way, you're too scared to go to the old house" "Believe it or not, I will go there." czy "I don't know? Are you sure?" "I am certain about it.") albo kiedy to jest manieryzm postaci (wyrażanie sie w sposób górnolotny itd.). W przypadku, kiedy masz narrację pierwszoosobową, powinnaś używać skrótów: I'm, I'll, itd.
Z nauką "zgodności czasów" nie pomogę, bo gramatyki zawsze lepiej uczyło mi się "organicznie" (słuchając, mówiąc, analizując) niż wkuwając regułki.

Dziennik katamorion - podejście trzecie.
180Szkoda, że nie ma tu kącika do weryfikacji takich amatorskich tłumaczeń, jak moje. Wtedy mogłabym ulepszyć warsztat, bo mnie to trochę wciągneło.
Jeśli chodzi o mój projekt pisarski, to leży odłogiem od dwóch dni. Ale zrobiłam kilkugodzinny research.
Dziennik katamorion - podejście trzecie.
181To powodzenia
