61

Latest post of the previous page:

Brawo! Poza tym możemy jeszcze robić statystki w znakach z pamiętnika maratończyka ;-)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

62
Dzień 12

Myślałem, że nic się nie uda. Ale jednak jakimś cudem powstało 2k. Przypadkowo, siadłem do ciekawej sceny z głównym bohaterem. Pokazuje jego siostrę. Miewa dobre i złe strony, niekoniecznie wrodzone.

Dzień 13

Siadłem i dokończyłem scenę, zacząłem nową, jednocześnie rozpoczynając nowy rozdział. Powstało w sumie 7,5k.
Fabuła zaplanowana, ale prędzej czy później bohater pójdzie własnym torem. Widzę, że nie wszystkie moje pomysły mu się podobają ;). Powieść powoli zbacza z toru i idzie własnym. Ogólny zarys chyba wycierają gumką :P.
Do tego, podczas pisania, nagły impuls - do głowy wpadł mi pomysł na jedną kontrowersyjną scenę. Ona będzie. Bo pewne jednostki nalegają... w sensie w powieści, myślę, że świetnie się to wkomponuje. Pisałem w sb: po tej scenie będzie można mnie uznać za chorego. Ale czasem mi to schlebia. Czuję satysfakcję, że wpadłem na tak kontrowersyjny pomysł. Zniesmaczenie dla (delikatnego) czytelnika gwarantowane...

63
Dzień 14

2,7k znaków. Słabo.
Pocieszający jest dotychczasowy wynik: 87k.
Powstaje mi kilka fajnych zawiązań akcji. Może coś z tego będzie. Głównie chodzi o kreacje bohaterów, ale nie rozpisuję się...

65
Dzień 16

Myślałem, że dziś nie znajdę czasu ani tym bardziej chęci. Na myśl o fabule siadłem i udało się dokończyć piąty rozdział. Powstało 10k znaków.
Bohater musi oswoić się ze swoją decyzją. Zaczyna wpadać w błędne koło. Znajduje się na karuzeli myśli. Analizuje, poddaje ocenie.

66
Jesteś boski, Esc! :)
Friends come and go and the world doesn't stop for anybody, so do what you love and never look back.

68
Dzięki za wsparcie :)

Dzień 17

Wczoraj było słabo. Udało się siąść na kilkadziesiąt minut i szybko przelać na papier, to co mi chodziło po głowie. Przynajmniej zalążek sceny: 1,7k znaków.

Dzień 18

Tak siedziałem, myślałem, potem coś napisałem do pewnego momentu. Myślałem, że wynik będzie podobny, ale scena jakby sama potoczyła się swoim torem i powstało 7,8k znaków.
Jeśli chodzi o głównego bohatera, warto odnotować, że się nie zagubił, mimo błędnych decyzji. Człowiek uczy się na błędach. Stara się jakoś obrócić sprawę, by sama mu nie zaszkodziła. Tajemnicę, czego dokonał, pewnie zabierze do grobu. Jednak jego głowa nabiera innego toku myślenia. Błędne decyzje i radzenie sobie z nimi... to go zaczyna wzmacniać.

69
No i tak trzymaj. Swoją drogą Twoje opowiadanie o bohaterze jest coraz ciekawsze ;-)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

70
To może krótki spin-off napisać? :P

Dzień 19

Nic.

Dzień 20


Dziś przybyło 18,2k znaków. Napisałem prawie całą scenę, o której intensywnie myślałem podczas podróży autobusami ;). Tak naprawdę wczoraj nie miałem na niej dobrego pomysłu, a dziś... na pewno jakiś wstępny plan się pojawił. Postawiłem siebie na miejscu głównego bohatera i poszło nieco łatwiej w tej sytuacji. Oczywiście z zachowaniem proporcji. Obym jutro też znalazł trochę czasu.

73
Baribal, zazwyczaj ciężko mi się skupić wśród ludzi. Jakoś tak mam, że bardziej skupiam się na ich zachowaniu. Naprawdę mało mnie obchodzi co kobieta pisze prywatnie na telefonie, o czym rozmawia. Ale jednak rozkładam te rzeczy na czynniki pierwsze i patrzę sobie jak wszyscy ludzie dookoła żyją.
Bartosh16, dzięki :) spacery też są ok :).

Dzień 21

15,8k znaków.
Bohater zdał sobie sprawę, że nie można ot tak zostawić bliskich nam ludzi, na których nam zależy. Na ich dobru. I żeby byli bezpieczni.
Dziś taki dzień, że już nic więcej nie będę się rozpisywał.

75
Bartosh16, staram się zatrzymywać auta siłą woli.

Dzień 22

12,8k znaków. Ponad przeciętną, która rośnie od kilku dni na skutek dobrych wyników. Jestem bliżej końca maratonu. Pozostało kilka dni. Na podsumowania na pewno przyjdzie czas. Niestety, jestem zakładnikiem 'się' i 'być', ale takich wrogów pokonuję na koniec.

Wróć do „Maraton pisarski”