Osiemdziesiąt tysięcy znaków od poprzedniego raportu. Najpierw trochę wieczorem jeszcze w piątek, a później, w sobotę, kiedy przygotowywałem się do zajęć na niedzielę odkryłem, że się pomyliłem i zajęcia w niedzielę mam za tydzień. Tak się składało, że w sobotę akurat kończyła mi się sieciówka, było parę rzeczy do przewiezienia na działkę, a w poniedziałek mieli chłopacy przywieźć meble. Decyzja mogła więc być tylko jedna - zabrałem się i pojechałem. W sobotę uprzątnąłem dom, na dodatek było już dość późno, byłem zmęczony, ale i tak poszło ponad dziesięć tysięcy znaków. Za to w niedzielę ...
Ludzie, cuda. Cisza, spokój, nawet efki nie latają nad głowami (bo niedaleko lotnisko Krzesiny, ale w niedzielę piloci odpoczywają), nikt nie dzwoni, nikt nie przeszkadza. Od rana do wieczora natłukłem rekord na rekordy, czterdzieści tysięcy znaków ze spacjami (a przecież też coś kasowałem, jak było za kiepskie). Pisałem przy tym skacząc między rozdziałami, tysiąc wpisałem w części drugiej, kilka tysięcy w części czwartej - miło jest mieć dokładną rozpiskę, co gdzie powinno się dziać.
Później jeszcze dzisiaj, od rana do przyjazdu mebli.
Kilumara toczy wojnę aż miło, okręty płoną, chmurynarze spadają z wrzaskiem w mgielnik, Blonnid wspomina straaaszną przeszłość oraz ma w nosie Bastiana, Mirin strasznie kocha Bastiana, Bastian w sumie już sam nie wie, przy czym kuloodpornego Bastiana co chwilę ktoś próbuje ukatrupić
Tym samym, cel (K3) osiągnięty
To wszystko jest absolutnie surowe, więc wszystko wymagać będzie z dwóch iteracji i przetarcia przed pokazaniem czytelnikom, ale ogólnie, jestem strasznie zadowolony. Powieść - ze słownikiem i "do czytelnika" - ma 740k. Najwyżej będzie co ciąć.
Przejrzałem też swoje plany na resztę powieści.
Po pierwsze, początkowe zakładane "góra 330k" może okazać się zbyt mało.
Po drugie, w związku z tym cele długoterminowe mogą być trudniejsze do osiągnięcia.
Po trzecie, najbliższy rozdział to ma być znowu jazda bez trzymanki, czyli coś, co krytykowała 1/3 beta-czytelników, może więc warto się z tym przespać i zastanowić.
Nie wiem, czy w tym tygodniu coś popiszę, bo mnie trochę odrzuca - po tym maratonie czuję się wprawdzie bardzo zadowolony, ale też strasznie wypluty. Jutro nic, bo będą katował karty ECTS, czas będę miał tylko w srodę i czwartek, bo piątek i sobota skręcanie mebli, a niedziela zajęcia.
TRzeba jednak jakieś cele wyznaczyć, więc oto one:
(K7) Dokończyć wersję "raw" części trzeciej do końca roku